Wydarzenia
Canon i Sony szykują nowości - premiery 26 marca
Po latach oczekiwań na rynku debiutuje wreszcie pierwszy kompaktowy cyfrowy aparat średnioformatowy. Fujifilm GFX100RF jest imponująco mały i ma do zaoferowania 100-megapikselową matrycę. Dążenie do miniaturyzacji wymusiło na konstrukcji jednak pewne kompromisy.
Fujifilm GFX100RF to aparat, na który wielu z wytęsknieniem czekało od lat. W końcu o konstrukcji tego typu plotkowało się jeszcze zanim producent oficjalnie zaprezentował światu system GFX. Średnioformatowy kompakt w wersji cyfrowej to od lat marzenie wielu dokumentalistów, fotografów ulicznych i wszystkich innych, którzy zawsze chcieli połączyć profesjonalną jakość z mobilnością. Czy jednak nowy aparat będzie w stanie spełnić wszystkie oczekiwania użytkowników?
Pierwszy cyfrowy kompakt średniego formatu jest przede wszystkim… kompaktowy. Body zachowuje imponująco smukły profil i waży tylko 735 g, co czyni je najlżejszym korpusem z serii GFX, a także najlżejszym cyfrowym średnim formatem w ogóle. Nowy aparat to także liczne nowości konstrukcyjne.
Poszczególne części obudowy aparatu po raz pierwszy w historii producenta zostały wykonane w ramach obróbki bloku aluminium, co przekładać ma się na większą wytrzymałość i „taktyczny” feeling aparatu. Otrzymujemy też mocniej niż zwykle frezowane pokrętła (w tym nowy system pokrętła na froncie), a także pojawiający się po raz pierwszy fizyczny przełącznik regulacji formatu zdjęcia. To oczywiście będzie miało małe znaczenie w przypadku fotografowania w RAW-ach, ale dzięki możliwości łatwego podejrzenia docelowego ujęcia ma to pozwolić użytkownikom na wygodniejsze kadrowanie.
Oprócz tego, aparat może pochwalić się przeprojektowanym układem menu, dostosowanym do nowego 2,1-milionowego wyświetlacza LCD w formacie 2:3, wysokiej jakości wizjerem elektronicznym o rozdzielczości 5,75 Mp i powiększeniu 0,84 x, dwoma slotami na karty SD, migawkę centralną (do 1/4000 s), wbudowanym 4-stopniowym filtrem ND, a także aż 102-megapikselową matrycą, wspieraną najnowszej generacji procesorem X-Processor 5, który w parze z wytrenowanym przez AI, „predykcyjnym” systemem AF bez problemu nadążać ma za dynamiką fotografii ulicznej.
Brzmi to wszystko jak spełnienie marzeń, niestety w pogoni za kompaktowością, przy projektowaniu body producent musiał pójść na kilka kompromisów. Najbardziej istotnymi wydaje się dość ciemny obiektyw 35 mm f/4 (ekwiwalent ogniskowej 28 mm dla pełnej klatki) oraz brak stabilizacji, co przy tak dużej rozdzielczości może sprawiać sporo trudności w zakresie pracy w gorszych warunkach oświetleniowych.
Oprócz tego, nie uświadczymy tu hybrydowego wizjera wzorem serii X100 czy X-Pro, a jedynie wizjer cyfrowy, lampy błyskowej, a ekran odchyla się tylko w pionie. Ewentualne braki wynagradzać ma nam jednak bezkompromisowa jakość zdjęć, ostra i dobrze zoptymalizowana optyka, a także uniwersalność zastosowań.
Poza ogólnymi możliwościami 100-milionowej matrycy, Fujifilm wykorzystuje dużą rozdzielczość do wygodnego cropowania i symulowania użycia dłuższych ogniskowych. Aparat pozwoli nam się więc przełączać pomiędzy ogniskowymi 35 mm, 45 mm, 63 mm i 80 mm, zapewniając nam wygodę kadrowania zarówno w fotografii ulicznej i dokumentalnej, jak i w przypadku portretów czy detali.
Fujifilm GFX100RF to także niezłe możliwości wideo, z opcją 10-bitowego zapisu 4K 30 kl/.s z próbkowaniem 4:2:2 i obsługą profilu Log oraz wsparciem usługi chmurowej Frame.io. Na pokładzie znajdziemy też złącze mikrofonowe i słuchawkowe. Z racji przeznaczenia konstrukcji to jednak raczej miły dodatek niż coś, co odmienia naszą pracę filmową.
Nowy GFX100RF to konstrukcja typowo fotograficzna, kierowana do wąskiego grona osób - zamożnych dokumentalistów i fotografów ulicznych. Tym samym chce ukraść kawałek rynku dotychczasowemu królowi kompaktów premium - Leice Q3. Za Fujifilm z pewnością przemawia cena, ale czy średni format okaże się w praktyce równie wygodny i wydajny, co pełna klatka? O tym przekonamy się już niedługo.
Aparaty Fujifilm GFX100RF trafi do sklepów w kwietniu 2025 roku, w cenie 5500 euro, czyli ok. 22 tys. złotych.