Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
W dobie fake newsów i wybuchających regularnie mniejszych bądź większych afer związanych z fotografią reportażowa, dziedzina ta boryka się z problemem wiarygodności. Czy kolejna tego typu historia może nas czegoś nauczyć?
Jeśli śledzicie konkursy fotograficzne, z pewnością poznajecie niektóre z poniższych ujęć. Cykl "Waiting Girls" irańskiego fotografa Sadegha Souriego w ostatnich latach publikowany był przez wiele magazynów i zdobywał nagrody w prestiżowych konkursach. Seria zdjęć, według fotografa przedstawiać ma nieletnie Iranki, które przetrzymywane w odosobnieniu oczekują wyroku w sprawie ciężkich przestępstw. W wielu wypadkach miał być to wyrok skazujący na karę śmierci.
Jak jednak donosi Ramin Talae, który już wcześniej upubliczniał informacje na temat manipulacji jakich mieli dopuszczać się irańscy fotoreporterzy (m.in. sprawa projektu długoterminowego Hosseina Fatemi nagrodzonego przez World Press Photo), materiał Souriego dość daleko mija się z prawdą.
Screen ze strony autora. Cykl "Waiting Girls" został już z niej usunięty
Cykl miał bowiem powstać przy okazji realizacji dokumentu filmowego, którego autorem jest Mehrdad Oskouei. Zatrudnił on Souriego w roli operatora, gdy jednak po kilku dniach okazało się, że ten nie spełnia oczekiwań technicznych reżysera, twórca postanowił zatrzymać go w roli fotosisty, dokumentującego kulisy powstawania filmu. Miała być to forma zamortyzowania kosztów, jakie Souri poniósł angażując się w projekt. Po tygodniu irański fotograf i filmowiec opuścił jednak plan filmowy.
Po pewnym czasie światło dzienne ujrzał czarno-biały reportaż zdjęciowy Souriego, który ochoczo publikowały międzynarodowe media (m.in. The Guardian) i który cieszył się popularnością w różnego rodzaju konkursach. I pewnie nie byłoby z tym problemu, gdyby ten rzeczywiście relacjonował prawdziwe zdarzenia. Jak jednak twierdzi Oskouei, informowanie o czekającej bohaterki zdjęć karze śmierci, w świetle skomplikowanego irańskiego prawa są dużym wyolbrzymieniem, a sam fotograf miał dopuścić się manipulacji przez tworzenie nieprawdziwych opisów fotografii. Wskazuje też, że wiele kadrów jest niemalże identyczną kopią ujęć z realizowanego przez niego dokumentu. Kwestią sporną jest także to, że Souri nie poinformował nikogo z ekipy o swoich planach i nie poprosił o możliwość publikacji zdjęć. Nigdy też nie wspomniał w jakich okolicznościach powstały.
Po lewej zdjęcie Souriego, po prawej kadr z filmu
Po lewej zdjęcie Souriego, po prawej kadr z filmu
Jak się okazuje, nie jest to pierwsze tego typu zagranie irańskiego fotografa i filmowca. Już wcześniej miał dopuścić się kopiowania ujęć z filmów dokumentalnych, których był operatorem, na potrzeby opowiadania własnych reportażowych historii, które choć były opatrzone niemal identycznymi tytułami zwykle nie pokrywały się z informacjami zawartymi w filmach. Tak miało być w przypadku dokumentów “Fuel Smuggler” Mohammada-Amin Shahnavaziego, “Companion” Mohammada-Sadegh Dehghaniego czy “Ak Ap As” Mohammada-Ali Hashemizadeha.
Sam Souri odrzuca pomówienia i broni swojej wiarygodności, twierdząc, że miał pozwolenie ekip na realizację własnych materiałów fotograficznych i że nie mijają się one z prawdą. Jak twierdzi Oskouei, on wraz z Sourim zostali wezwani przez irański sąd w celu wyjaśnienia sprawy publikacji zdjęć z ośrodka poprawczego. Fotograf miał zostać także oficjalnie pozwany przez jednego z reżyserów.
Po lewej zdjęcie Souriego, po prawej kadr z filmu
Po lewej zdjęcie Souriego, po prawej kadr z filmu
Po lewej zdjęcie Souriego, po prawej kadr z filmu
Ze względu na to, że Souri w przynajmniej w kilku wymienionych przypadkach pracował jako operator, cała sprawa jest dość zagmatwa, a nieznajomość irańskich realiów utrudnia jednoznaczne stwierdzenie gdzie leży prawda. Mimo to opisane kontrowersje rysują smutny obraz współczesnego rynku mediów, gdzie prestiżowe tytuły publikują chwytliwe materiały bez dokładnej weryfikacji ich wiarygodności, a fotografowie posuwają się do mniejszych, lub większych manipulacji, by zwiększyć siłę oddziaływania opowiadanych przez siebie historii.
W obliczu pojawiających się regularnie podobnych kontrowersji, bardziej niż kiedykolwiek potrzebne jest odnalezienie na ten problem lekarstwa. Czy jednak w dobie internetu i błyskawicznego przepływu informacji, a także ich wyjątkowo krótkiej “żywotności”, jest to w ogóle możliwe?
Więcej informacji znajdziecie pod adresem medium.com.