Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jeśli myśleliście, że podstawowy model Instax Mini nie może być już lepszy, przeczytajcie jakie nowości przygotowało Fujifilm w nowym modelu.
Nowy model kontynuuje tradycję znanej i lubianej linii Mini. Jak zwykle ma być prosto, łatwo i przede wszystkim szybko. A gdyby tak dało się jeszcze do tego dołożyć wygodniej, bliżej? Nowy Instax Mini 11 oferować ma nam dokładnie to.
Nowa zaokrąglona konstrukcja obudowy sprawia, że aparat wygląda nowocześniej, a dzięki obłym krawędziom trzymać ma się go wygodniej. Jest też nieco cieńszy, więc teraz łatwiej będzie go wszędzie ze sobą zabierać. Na końcu obiektywu niezmiennie znajduje się małe lusterko ułatwiające wykonywanie selfie, a dodatkowo możecie użyć specjalnego trybu „selfie”. W tym celu wystarczy wyciągnąć lekko tubusu obiektywu, a minimalna odległość ostrzenia obiektywu zostanie skrócona do 30 cm (w modelu Mini 9 było to 60 cm). Ta funkcja służy również jako tryb makro.
Oprócz tego, Fujifilm dodało automatyczny pomiar ekspozycji, więc nie trzeba się już martwic zmianą żadnych ustawień. Cała praca z dopasowaniem czasu otwarcia migawki i mocy błysku do warunków oświetlenia fotografowanej sceny jest wykonywana za nas. Zostaje tylko szukanie najlepszych kadrów i fotografowanie.
Automatyczny pomiar współpracuje z lampa błyskową w taki sposób, że zdjęcia wykonywane w ciemnych pomieszczeniach mają być zdecydowanie lepiej i bardziej równomiernie naświetlone.
Fujifilm Instax Mini 11 będzie dostępny od połowy marca w cenie 339 zł. Producent daje nam pięć wersji kolorystycznych - Sky Blue, Lilac Purple, Ice White, Charcoal Grey i Blush Pink. A dla prawdziwych niewolników stylu przygotowano także coś ekstra - można dokupić opcjonalne spusty migawki (świecące w ciemności lub w kształcie diamentu).
Więcej informacji znajdziecie pod adresem instax.com.