Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Na rynku lada moment może pojawić się coś, co idealnie wpisuje się w rozbudzony trend fotografii natychmiastowej. NONS SL42 to lustrzanka obsługująca dobrze znane i popularne wkłady Instax mini, która dzięki systemowi wymiennych obiektywów zaoferuje nam pełną kontrolę nad ekspozycją.
W latach 80. wszyscy oszaleliśmy na punkcie polaroidów - możliwość zrobienia zdjęcia i zobaczenia efektów już po kilku minutach wydawała się nam wtedy kosmiczną technologią. I choć dzisiaj zdjęcia natychmiastowe nie robią już takiego wrażenia, nie brakuje amatorów tego "sportu". Właśnie do nich nich kierowany jest nowy aparat NONS SL42, który obiecuje swobobę twórczą, jakiej nie zaoferuje żaden z instaksów.
Z zewnątrz NONS wygląda jak klasyczna lustrzanka. Jest nieduży (158 mm x 65 mm x 116 mm), lekki (462 g), posiada znany miedzy innymi z Zenita gwint m42, a zasilają go dwa klasyczne paluszki (AA). Ale ta niby zwyczajna, oldshoolowa lustrzanka, to tak naprawdę dużo bardziej zaawansowany Instax!
Dzięki gwintowi o średnicy 42 mm, otrzymujemy niespotykaną dotąd w segmencie aparatów natychmiastowych wszechstronność. Mamy dostęp do ogromnej liczby obiektywów, od makro, poprzez tele, aż szerokich kątów. Jednym słowem, do wyboru, do koloru. Oczywiście można tez eksperymentować z dowolnymi współczesnymi obiektywami Canona, Nikona lub Sony podłączonymi przez adapter na mocowanie m42, a to daje juz właściwie nieskończoną liczbę kombinacji.
W odróżnieniu od innych, dostępnych do tej pory aparatów tego typu, tutaj to my decydujemy o wszystkich parametrach ekspozycji. Migawka SC42 obsługuje czasy od 1/500 do 1s oraz B. W połączeniu z manualnymi obiektywami z pierścieniem przysłony dostajemy więc pełną kontrolę nad ekspozycją.
Dzięki zastosowaniu klasycznego wizjera optycznego będzie możliwy podgląd głębi ostrości na etapie kadrowania, dokładnie tak, jak w każdym analogowym aparacie. NONS posiada także gorąca stopkę do podpinania zewnętrznej lampy błyskowej.
Aparat łączy w sobie to, co fajne w świecie analogowej natychmiastowej fotografii z tym, co kusi w fotografii cyfrowej. I to wszystko w ciekawym opakowaniu w stylistyce retro. Dzięki kompatybilności z wkładami Instax mini znowu poczujemy się jak w magicznych latach 80-tych, ale trochę inaczej. To nadal ta sama przyjemność zobaczenia efektów już po chwili od naciśnięcia spustu migawki, ale teraz mamy dużo większą kontrolę nad końcowym efektem. Dla mnie to prawdziwy efekt wow.
Na finalną premierę tego cuda trzeba jeszcze chwile poczekać, ale aparat już dostępny w przedsprzedaży na Kickstarter.com w cenie 199 dolarów (około 785 zł). Gotowy produkt powinien pojawić się na rynku we wrześniu 2020 roku.