Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W świecie fotografii natychmiastowej nie brakuje konstrukcji, które wykraczają poza możliwości popularnych instaksów. Jollylook jako jedyna zamyka wszystko w formie inspirowanej dawnymi aparatami średnioformatowymi.
Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, dziś fotografia natychmiastowa ma się lepiej niż kiedykolwiek. A przynajmniej tak wynikałoby z popularności aparatów serii Instax, które z roku na rok biją rekordy sprzedaży. Popularność formatu, który w zbiorowej świadomości użytkowników zastąpił Polaroida spowodowała, że konstrukcje obsługujące wkłady Instax oferują także firmy trzecie. W dodatku są to aparaty pozwalające na dużo więcej, niż bazujące w dużej mierze na automatyce, kolorowe Instaksy.
Warto chociażby przypomnieć tu ciekawe modele Lomography czy obecnie chyba najbardziej zaawansowany aparat natychmiastowy na rynku - MiNT InstantKon RF70. Do offowej stawki dołącza stworzony przez Ukraińców Jollylook Auto, który z jednej strony obiecuje dużą funkcjonalność, a z drugiej kusi wzornictwem nawiązującym do starych, “kieszonkowych” aparatów średnioformatowych, pokroju Kodak Pocket No. 1.
Jollylook Auto oferuje składaną, miechową konstrukcję, która zapewnić ma nam wysoką precyzję ostrzenia (rzecz raczej niespotykana w przypadku aparatów natychmiastowych), a dodatkowo umożliwi ręczną regulację przysłony w zakresie f/12-f/64. Dla zainteresowanych jest także otworek, który pozwolić ma na uzyskanie efektów jak w przypadku aparatów otworkowych.
Oprócz tego otrzymujemy rozkładany celownik, mocowanie statywowe, wbudowaną lampę błyskową i elektroniczne sterowaną migawkę pracującą w zakresie 1/200 s - 60 s. Dla zainteresowanych dostępny jest także tryb Bulb i możliwość wykonywania wielokrotnych ekspozycji (w odróżnieniu od zwykłych instaksów naświetlone zdjęcia nie wysuwają się automatycznie, tylko po przekręceniu korbką z boku korpusu). Mamy też przymocowany do obudowy filtr polaryzacyjny, który w razie potrzeby możemy nasunąć na obiektyw.
Pewną zagadką pozostaje jedynie użyty obiektyw. Według producenta dysponuje on ogniskową 110 mm, ale nigdzie nie znajdujemy informacji o jego jasności. Niemniej jednak sam aparat prezentuje się bardzo ciekawie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę niewygórowaną cenę. Szkoda jedynie, że obsługuje wyłącznie wkłady Instax Mini.
Projekt aparatu jest aktualnie w fazie finansowania za pośrednictwem kampanii w serwisie Kickstarter, jego twórcom udało się jednak zebrać już 6-krotność kwoty potrzebnej na uruchomienie produkcji, toteż o powodzenie projektu nie powinniśmy się zanadto martwić. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem pierwsze aparaty powinny trafić do kupujących w listopadzie 2020 roku.
W ramach zbiórki na Kickstarterze aparat możemy kupić już za 90 dolarów (około 350 zł). W normalnej sprzedaży Jollylook Auto będzie kosztował 129 dolarów (około 500 zł).
Więcej informacji znajdziecie pod adresem jollylook.photo oraz na stronie kampanii w serwisie Kickstarter.