Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Słowo bokeh robi od "paru" lat karierę. Powstało w Stanach, w myśl zasady "jak zapisać japońskie słowo, aby przeciętny Amerykanin przeczytał je mniej więcej dobrze". Słowo to w ujęciu fotograficznym oznacza "jak na zdjęciu wygląda to, co jest nieostre".
I choć, jak konsekwentnie pisał jeden z pomysłodawców tego terminu - Fotograf Niedzielny, czyli Mike Johnston, nie ma czegoś takiego, jak dobry i zły bokeh (bo to, co się podoba zależy od oglądającego), cały świat z miejsca przyjął, że "dobry" bokeh to taki, jaki lubi Mike. Taki, gdzie to, co nieostre, oddawane jest jako plama o miękko zanikającej jasności. A "zły" to taki, gdzie te plamy zdają się mieć ostre brzegi. I choć osobiście mam nieco inne zdanie - że do niektórych zdjęć pasuje ten "miękki" bokeh, ale do innych zupełnie odwrotnie - ten taki "zły" i ostry, to w dalszej części będę używał ogólnie przyjętej nomenklatury.
To, jak obiektyw rysuje nieostrości, nie zależy tylko od jednego elementu. Efektów, jak pokażę, może być kilka. Słowem - sprawa nie jest intuicyjna. W rezultacie... powstały na ten temat legendy miejskie powtarzane nawet przez ponoć-ekspertów. Oto przeczytałem w jednym z polskich kolorowych pism fotograficznych, że podobno jak obiektyw ma w swojej konstrukcji soczewki asferyczne, to ma "zły" bokeh, a jak nie ma - to "dobry". Taaa. Znaczy, że Flektogon pewnej firmy na CZJ miał elementy asferyczne?
"Nisen" i aberracja sferyczna
Załóżmy, że mamy obiektyw, w którym aberracja sferyczna nie została skorygowana. Robimy nim zdjęcie, na którym jest nieostry obiekt (na przykład drzewko). Gdzieś za obiektywem, (w miejscu wynikającym z ogniskowej i odległości do drzewka) powstaje ostry obraz drzewka. Drzewko jest jednak nieostre na zdjęciu, czyli powierzchnia matrycy jest nie tam, gdzie powstaje ostry obraz. Jak sobie to narysujemy, to wyjdzie coś takiego:
Jeżeli ustawimy matrycę pomiędzy obiektywem a punktem w którym powstaje najostrzejszy obraz drzewka, to ustawimy ostrość ZA drzewkiem. Zwróćmy uwagę, jak wtedy będzie wyglądać nieostry obraz drzewka. Każdy punkt zostanie odwzorowany jako kółko, ale to nie będzie kółko o jednorodnej jasności. Ponieważ obiektyw ma aberrację sferyczną to brzegi obiektywu załamują promienie mocniej niż środek. W efekcie zagęszczenie promieni nie jest jednorodne: na brzegach nieostrego obrazu każdego punktu jest ich więcej, niż w centrum. A więc powstanie taki obraz z ostrą obwódką. Czyli efekt nazywany "nisen" - dokładnie to, co nazywamy tu "złym bokeh".
Analogicznie, jeżeli matryca znajdzie się dalej, niż ostry obraz drzewka, to ostrość zostanie ustawiona bliżej niż drzewko. Tu jest dokładnie odwrotnie: promieni w obrębie kołowego, nieostrego obrazu jest więcej na środku niż na brzegach, więc nieostry obraz drzewka będzie miękki, bez ostrych brzegów. Słowem "dobry bokeh".
Powtórzę: jeżeli obiektyw ma nie do końca skorygowaną aberrację sferyczną, to będzie miał "dobry" bokeh za płaszczyzną ostrości (czyli dla obiektów w tle, znajdujących się dalej niż to, na co ustawimy ostrość), oraz "zły" bokeh przed płaszczyzną ostrości.
Jeżeli aberracja sferyczna zostanie idealnie skorygowana, to nieostrym obrazem punktu będzie kółko o jednorodnej jasności bez względu, czy ten punkt będzie przed, czy za płaszczyzną ostrości.
Natomiast jeżeli obiektyw będzie miał aberrację sferyczną przekorygowaną, to będzie odwrotnie: przed płaszczyzną ostrości dobry bokeh, a za płaszczyzną ostrości - zły. Tak jak na tym zdjęciu:
Jak widać (mam nadzieję) nieostry obraz gitarzysty to przykład delikatnie "złego bokeh", ale już głośnik na pierwszym planie został rozmyty dość miękko. Zdjęcie zrobione obiektywem 50mm f/1.4 firmy na "O".
Oczywiście ponieważ wielu testerów obiektywów kompletnie nie interesuje to, co się dzieje przed płaszczyzną ostrości (bo chodzi im o rozmycie tła), to zaklasyfikowaliby ten obiektyw, jako dający "zły bokeh". A skoro tak, to na pewno miał soczewki asferyczne, nie? Nie, prawdę mówiąc to ma same sferyczne.
Swoją drogą to zdjęcie pokazuje, że czasem złe jest dobre. Jakby gitarzysta został rozmyty miękko, "dobrze", to zdjęcie straciłoby na czytelności.
Liczba listków przysłony
O tym słyszeli wszyscy. A przynajmniej wszyscy sprzedawcy. Chyba co drugi handlowy opis obiektywu zawiera zdanie "zastosowano n listków przysłony, co zapewnia pięęęękne rozmycie tła". Jak już powyżej pokazałem, listki przysłony to nie wszystko, ale swój wpływ mają. Tylko dość ograniczony.
Poznajcie Olę. Ola kończy właśnie doktorat z fizyki atmosfery, więc życzcie powodzenia. ;-)
Zdjęcie zrobiłem bardzo starym aparatem Olympus XA, który listków przysłony ma... dwa, dające kwadratowy otwór przysłony. Dzięki temu wszelkie pojedyncze małe punkty świetlne, np. podświetlone słońcem liście, zaczęły przypominać kolczyki Oli. Ale to wszystko. Wszelkie nieostre obiekty "ciągłe" jak słupek od płotu czy ściana garażu z blachy falistej, zachowały swoje kształty. Na nie kształt otworu przysłony ma już mały wpływ. Liczba listków przysłony determinuje kształt, w jaki zostaną zamienione odosobnione punkty świetlne. Takie jak latarnie uliczne, odbicia itp. I nie tylko liczba jest ważna, ale i ich kształt - jak są łukowate, to na obrazie zamiast sześciokąta (jeżeli listków jest 6) powstanie sześciokąt z zaokrąglonymi bokami.
Zwracam też uwagę na kwestię symetrii: przez całe lata w obiektywach fotograficznych listków przysłony było zazwyczaj albo 6, albo 8. Tu jest kwestia preferencji, ale człowiek ma bardzo duże zdolności jeżeli chodzi o rozpoznawanie symetrii, a już szczególnie opartych na kątach prostych. Z tego powodu 8 listków przysłony nie wydaje mi się ani trochę lepsze od 6, bo wygląda, jak kwadrat z poobcinanymi rogami. Dużo bardziej podobałyby mi się przysłony o 7 listkach. Ale to tylko moje zdanie, niech każdy sobie sam popatrzy i sam orzeknie, co jemu się podoba.
Za tydzień druga część artykułu o bokeh.