Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Po krótkiej przerwie wykorzystanej na test zestawu superzoomów, wracamy do optyki długoogniskowej. Z popularniejszych firm produkujących zarówno lustrzanki jak i optykę do nich, pozostał nam jeszcze Pentax i to jego produktami zajmiemy się obecnie. Na tapetę weźmiemy wszystkie trzy oferowane obecnie długie zoomy, a mianowicie: SMC-DA 50-200 mm F4-5.6 ED, SMC-DA 55-300 mm F4-5.8 ED, SMC-DA* 50-135 mm F2.8 ED. Zapraszamy do lektury.
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
;50 mm;95 mm;95 mm;200 mm;200 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;
F4;1800;1800;1700*;1700*;-;-;
F5.6;1900;1800;1700;1700;1700;1600;
F8;1900;1900;1800;1800;1800;1700;
F11;1900;1800;1900;1800;1800;1700;
F16;1700;1700;1500;1500;1700;1700]* - dla F5
Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Pentaksa 50-200 mm F4-5.6 ED przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Wartości rozdzielczości wyglądają wspaniale w porównaniu z testowanymi dotychczas tanimi zoomami, ale pamiętajmy że tu korzystaliśmy z 15-megapikselowej lustrzanki. Stąd wyniki na poziomie 1900 lph oceniane bardzo wysoko gdy uzyskiwane były za pomocą aparatów 10 MP, tu zasługują zaledwie na czwórki. Ale to i tak zupełnie przyzwoita wartość, biorąc pod uwagę klasę obiektywu. Tradycyjnie najlepiej wypada najkrótsza ogniskowa, przy średnich 1900 lph uzyskiwane jest z pewnym trudem, a 200 mm oznacza wartości o 100 lph niższe. Cieszy, że przy skrajnych ogniskowych maksima rozdzielczości osiągane są już po przymknięciu przysłony o 1 działkę, ale przy średnich ogniskowych dla uzyskania optimum wymagane jest 2,5 działki. Z tym że to właśnie w okolicach 100 mm brzegi obrazu wyglądają najlepiej. Blisko krótszego krańca zooma obraz jest miękki i silnie rozmyty, przede wszystkim z powodu astygmatyzmu. Pomaga przymknięcie przysłony, ale by efekt był przyzwoity wypada użyć F11. Miękko jest też na długim krańcu zooma, ale sytuacja nie jest tak zła jak przy 50 mm. Do tego przy średnich i długich ogniskowych oraz mocniej otwartej przysłonie obraz w środku klatki jest nie tyle miękki, co rozmyty, a to wcale ładnie nie wygląda. Z powodu tych wad obiektyw nie zasługuje na czwórkę, która wynikałaby z samej rozdzielczości. Trzy i pół punktu.
Za to aberracja chromatyczna prezentuje się bardzo skromnie. Widać ją właściwie tylko przy najdłuższej ogniskowej. Przy mocniej otwartej przysłonie jest ona nieco maskowana przez rozmycie obrazu, a pełniej prezentuje się po przymknięciu obiektywu. Środek zakresu zooma bez zarzutu, a krótki kraniec ma inne problemy i stąd aberrację chromatyczną trudno tam dostrzec. Czwórka z dużym plusem.
Dystorsja
Obiektyw startuje od symbolicznej, praktycznie niewidocznej 0,3-procentowej "beczki" przy najkrótszej ogniskowej. Przy wydłużaniu ogniskowej szybko pojawia się dystorsja poduszkowata, ale nie osiąga ona dużych rozmiarów. Zarówno bowiem dla środka, jak i dłuższego krańca zooma wynosi ona 1,4 %. Podawane liczby oznaczają maksymalne odkształcenie odcinka biegnącego tuż przy brzegu kadru.
Cztery i pół punktu.
Winietowanie
Sytuacja wygląda tu całkiem dobrze. Po pierwsze dlatego, że winietowanie przy otwartej przysłonie jest dość łagodne, czyli że ściemnienie kadru przebiega w miarę płynnie od środka ku narożom. Po drugie stąd, że winietowanie to nie jest bardzo silne: od 2/3 EV dla średnich ogniskowych do 1 EV dla 50 mm. Takie wartości zazwyczaj nie cieszą, ale tu łagodna forma winietowania powoduje że nawet to 1 EV nie bardzo razi. Po trzecie, owo winietowanie dość łatwo likwiduje się przymykaniem przysłony. Dla całego zakresu ogniskowych sprawę załatwia użycie przysłony F8, czyli przymknięcie o działkę dla 200 mm, półtorej działki dla okolic 100 mm i o dwie działki dla 50 mm. Czwórka.
Pod światło
Bliki? Hm, poszukajmy - choć na obfity połów bym się nie nastawiał. W trudnym dla obiektywu teście studyjnym malutkie plamki światła znaleźć można jedynie dla najkrótszej ogniskowej. Przy otwartej albo lekko przymkniętej przysłonie naliczyłem dwie takie, a przy F11 doszła trzecia. A że pozostałe ogniskowe wypadają idealnie, więc nawet fakt że przy 50 mm te 2-3 bliki pojawiają się zarówno gdy źródło ostrego światła znajduje się w kadrze, jak i poza nim, nie pozwala ocenić tego zooma na mniej niż 5 punktów.
Cena
Dość niedawno ogłoszona oficjalna, "referencyjna" cena tego zooma wynosi 499 zł. Z tym że sklepy jeszcze nie zdążyły się do niej dopasować i stąd ceny realne pochodzą z okolic sugerowanej. Pod koniec września 5 najniższych wartości z wyszukiwarki www.skapiec.pl tworzyło przedział 479-530 zł. Za miesiąc lub dwa ceny z pewnością będą wyraźnie niższe. Pięć punktów.
Podsumowanie
Obiektyw tani i raczej niepozorny, ale wyniki osiąga więcej niż dobre. Jedynym istotniejszym jego problemem jest silne rozmycie obrazu na brzegach kadru przy krótkich ogniskowych. Gdyby nie ono, obiektyw zasługiwałby na 4 punkty za rozdzielczość, co skutkowałoby wynikiem sumarycznym 4,3 punktu oraz takim samym za jakość optyczną. Byłaby to ocena adekwatna do czwórkowo-piątkowych wyników w konkurencji aberracji chromatycznej, dystorsji, winietowania i zdjęć pod światło. Jednak i tak powinniśmy się cieszyć, w końcu nie ma wielu zoomów z tej półki cenowej osiągających więcej niż dobry wynik. Ciekawe jak (i czy) z tym obiektywem poradzi sobie niedawno wprowadzony na rynek zoom 55-300 mm.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 11/10
Kąt widzenia: 31,5-8,1°
Minimalny otwór przysłony: F22-32
Minimalny dystans ostrości: 1,1 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,24 (1:4,2)
Średnica mocowania filtrów: 52 mm
Wymiary (średnica x długość): 66,5 x 78,5 mm
Masa: 255 g
Sugerowana cena detaliczna: 499 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 3,5
Obsługa: 4,5
Rozdzielczość: 3,5
Aberracja chromatyczna: 4,5
Dystorsja: 4,5
Winietowanie: 4
Zdjęcia pod światło: 5
Cena: 5 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 499 zł)
Ocena sumaryczna: 4,2
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Wszystkie zdjęcia testowe wykonujemy przy natywnej czułości przetwornika obrazu, pośrednich ustawieniach kontrastu, wyostrzenia szczegółów, nasycenia barw i redukcji szumów ISO oraz wyłączonej redukcji szumów pojawiających się przy długich ekspozycjach. Obrazy zapisywane były jako pliki JPEG o pełnej rozdzielczości i najsłabszej dostępnej kompresji. Zdjęcia oceniamy wzrokowo przy użyciu przeglądarki ACDSee 5.0.
Rozdzielczość określamy w liniach na wysokości obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, "przeliczając" najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.