Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
;35 mm;62 mm;62 mm;100 mm;100 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;
F2.0;1600;1500;1600;1500;1600;1600;
F2.8;1700;1500;1600;1500;1600;1600;
F4;1700;1600;1700;1600;1600;1600;
F5.6;1800;1600;1700;1600;1700;1600;
F8;1800;1600;1800;1700;1700;1600;
F11;1700;1600;1700;1600;1600;1600;
F16;1600;1500;1600;1500;1600;1500]Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Zuiko Digital ED 35-100 mm F2 przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
No, nieźle. Szczerze mówiąc, to po tym zoomie spodziewałem się jednak osiągania najwyższej rozdzielczości przy słabszym przymknięciu przysłony. Nie ma jednak co marudzić. Dla skrajnych ogniskowych osiągana jest ona dla przymknięcia o 3 działki, a dla średnich o 4 działki. 1800 lph to maksimum tego, co można wyciągnąć z Olympusa E-3 i testowany obiektyw tyle wykazuje przy krótkich i średnich ogniskowych. Długi kraniec zgodnie z regułami jest gorszy, ale tylko nieznacznie. On jednak może się pochwalić najmniejszymi różnicami rozdzielczości w kadrze. Ale i średnie ogniskowe nie dają tu pola do narzekań utrzymując w całym zakresie przysłon różnicę 100 lph. Przy 35 mm jest już nieco gorzej, gdyż dla niektórych otworów względnych mamy "aż" 200 lph. Pełen otwór to nie ideał, ale 1600 lph równe dla wszystkich ogniskowych, to wynik więcej niż dobry. Przy przysłonie F2 dla całego zakresu zooma możemy zauważyć zmiękczenie naroży kadru, jednak ta słabo widoczna wada ustępuje po przymknięciu przysłony do F2.8. Przy dłuższych ogniskowych przymknięcie przysłony o 2-3 działki wyraźnie poprawia kontrast, przede wszystkim na brzegach klatki. Astygmatyzmu i komy na zdjęciach z tego zooma nie znajdziemy. Będziemy mieli też spore problemy z zauważeniem aberracji chromatycznej, pojawiającej się w znikomych ilościach blisko krańców zakresu ogniskowych. W sumie bardzo dobrze.
Dystorsja
Tu sytuacja jeszcze lepsza niż z rozdzielczością i właściwie nie ma o czym pisać. Dystorsja niby jakaś jest, ale szanse na jej zauważenie są bardzo nieduże. W całym zakresie ogniskowych mamy dystorsję poduszkowatą, a maksymalne odkształcenie linii biegnących wzdłuż boku kadru wynosi 0,4 % dla najkrótszej ogniskowej, 0,3 % dla średnich (testowałem dla 62 mm) i 0,5 % dla najdłuższej. Nic dodać, nic ująć. Piątka z plusem.
Winietowanie
Winietowanie przy pełnym otworze przysłony nie zawsze jest znikome, gdyż dla skrajnych ogniskowych wynosi 2/3 EV i tylko dla średnich maleje o połowę. Do tego przy 35 mm jest ono dość ostre, a więc łatwo zauważalne. Jednak obiektyw i tak zasługuje w tej konkurencji na pięć punktów, gdyż przymykanie przysłony wyjątkowo szybko likwiduje winietowanie. Dla skrajnych ogniskowych w zupełności wystarcza użycie F2.8, czyli przymknięcie o 1 działkę, a przy średnich tak samo, z tym że tu już przy F2 sytuacja wygląda więcej niż dobrze i przymykanie w zasadzie jest zbędne.
Pod światło
No, tu jasny zoom Olympusa naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałem się co prawda odkryć jakąś jego piętę achillesową, ale nie podejrzewałem że może być ona aż tak hm... wrażliwa. A efekty przy zdjęciach pod światło są wprost tragiczne. Blików sporo i to bez względu na ogniskową, a jeśli mocniej przymkniemy przysłonę, to owe "sporo" zastępuje określenie "mnóstwo". Usunięcie źródła ostrego, kierunkowego światła z kadru wcale nie likwiduje problemu, a w każdym razie nie całkowicie. Sprawa wygląda najlepiej przy średnich ogniskowych, a najgorzej przy najkrótszej. Powodem tak złego zachowania jest wyjątkowo duża liczba soczewek oraz głębokie wnikanie w obiektyw światła ze źródła umieszczonego w rogu kadru. W przypadku zooma 35-100 mm nie da nawet rady zastosować dłuższej osłony, gdyż obecna jest już wyprofilowana, a więc tak długa jak to tylko możliwe. Dobrze chociaż że przy zdjęciach pod światło nie cierpi zbytnio kontrast zdjęć. To pozwala jednak tylko na podwyższenie dwójkowej oceny o pół punktu. Wstyd!
Cena
Oj, drogo! Cena sugerowana na półkę sklepową to aż 8690 zł, a 5 najniższych cen z wyszukiwarki skąpiec.pl zawierało się w przedziale 7099-7329 zł - dane z początku marca. To dużo w porównaniu ze wspominanym już tu AF-S VR Nikkorem 70-200 mm F2.8, czy Canonem 70-200 mm F2.8 IS (oba kosztują po ok. 6000 zł). Znacznie niższe są sklepowe ceny jasnej, długoogniskowej optyki APSowej. Pentax 50-135 mm F2.8 kosztuje ok. 2800 zł, bliźniacza Tokina ok. 2000 zł, a Sigma 50-150 mm F2.8 jeszcze o 200 zł mniej. Jasne że jest to optyka o jasności F2.8, a nie F2, ale jak już wyjaśniłem takie porównanie jest zasadne. Przyznać należy że zoom 35-100 mm Olympusa jest kupowany znacznie rzadziej niż wyżej wymienione zoomy Canona i Nikona. Stąd konkurencja na rynku jest słabsza, a jego cena ma prawo być wyższa. Trzy punkty (z minusem).
Podsumowanie
Pod względem optycznym obiektyw okazałby się więcej niż bardzo dobry, gdyby nie koszmarna wpadka przy zdjęciach pod światło. A taka dwója z plusem bardzo źle wpływa na średnią. Podsumowując same oceny za jakość obrazu uzyskujemy więc "tylko" 4,7 punktu. Ocena sumaryczna bierze pod uwagę jeszcze dwie piątki za konstrukcję i obsługę, ale też trójkę za cenę - nie dziwmy się że wynosi ona 4,6. To i tak jeden z lepszych wyników, które do tej pory w naszych testach uzyskaliśmy, więc wstydzić się nie ma czego. Jasny zoom Olympusa jest naprawdę świetnym obiektywem, trzeba z nim tylko bardzo uważać przy zdjęciach pod światło. Zuiko 40-150 mm podejrzewałem o problemy w tym względzie z powodu jego ogromnej osłony przeciwsłonecznej, ale tam moje obawy okazały się płonne. Tu złego wyniku nie spodziewałem się, a jednak.... O innych cechach można napisać jedno: wady są, ale minimalne lub łatwo likwidowalne. Dotyczy to zarówno aberracji chromatycznej, jak i winietowania czy rozdzielczości. Pod tymi względami to typowa optyka na piątkę, a bywa że i na więcej. Obiektywy "piątkowe od kapturka do kapturka" rzadko jednak pojawiają się w przyrodzie, bo każdemu coś tam mniej lub bardziej szwankuje. Szkoda że w Zuiko Digital ED 35-100 mm ten jeden jedyny defekt jest tak bardzo widoczny.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 21/18
Kąt widzenia: 34-12°
Minimalny otwór przysłony: F22
Minimalny dystans ostrości: 1,4 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,09 (1:11,1)
Średnica mocowania filtrów: 77 mm
Wymiary (średnica x długość): 96,5 x 213,5 mm
Masa: 1650 g (1800 g z pierścieniem statywowym)
Sugerowana cena detaliczna: 8690 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 5
Obsługa: 5
Rozdzielczość: 5
Aberracja chromatyczna: 5
Dystorsja: 5,5
Winietowanie: 5
Zdjęcia pod światło: 2,5
Cena: 3 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 8690 zł)
Ocena sumaryczna: 4,6
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Wszystkie zdjęcia testowe wykonujemy przy natywnej czułości przetwornika obrazu, pośrednich ustawieniach kontrastu, wyostrzenia szczegółów, nasycenia barw i redukcji szumów ISO oraz wyłączonej redukcji szumów pojawiających się przy długich ekspozycjach. Obrazy zapisywane były jako pliki JPEG o pełnej rozdzielczości i najsłabszej dostępnej kompresji. Zdjęcia oceniamy wzrokowo przy użyciu przeglądarki ACDSee 5.0.
Rozdzielczość określamy w liniach na wysokości obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, "przeliczając" najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.