Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
94%
Nowy jasny obiektyw superszerokokątny Viltrox AF 16 mm f/1.8 STM FE zamykać ma profesjonalną optykę i ciekawą funkcjonalność w bardzo atrakcyjnym cenowo tubusie. Sprawdziliśmy czy wybierając go nie będziemy musieli chodzić na kompromisy.
Viltrox AF 16 mm f/1.8 STM FE, nie ma co ukrywać, jest konstrukcją chińską i zawsze w takich okolicznościach w użytkownikach rodzą się obawy o kontrolę jakości i solidność wykonania. Ostatnie lata pokazały nam jednak, że producenci z Chin potrafią robić już sprzęt nieodbiegający, a niekiedy nawet wyprzedzający zachodnie produkcje. Wystarczy wspomnieć o takich markach, jak DJI, Leofoto, Sirui, Xiaomi czy chociażby znacznie bliższą Viltroxowi firmę Laowa (Venus Optics), która co chwile zaskakuje bardzo ciekawymi konstrukcjami optycznymi.
Miło nam widzieć, że do tego grona zalicza się obecnie także Viltrox. Zresztą nie powinno to być zaskoczeniem, bo po zimowej premierze modelu AF 75 mm f/1.2 Pro do Fujifilm X widać, że producent stara się być czymś więcej niż tylko „tanią chińska alternatywą” i atakować segment, w którym uplasowali się tacy producenci jak Sigma i Tamron.
Tubus modelu Viltrox AF 16 mm f/1.8 STM FE robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Obiektyw nie należy co prawda do najmniejszych (85,2 x 103 mm) a do tego nie jest także superlekki (550 g), ale to tylko dodaje mu wrażenia solidności. Główne elementy obudowy wykonane zostały z metalu, a całość pokryta jest eleganckim matowym lakierem, który dobrze współgra korpusami Sony. Tubus jest też dobrze wyważony i nie przeważa nad aparatem. Z podpiętym body Sony A7 III środek ciężkości zestawu znajduje się około 0,5 cm od mocowania - trzymając całość oburącz otrzymujemy więc bardzo komfortowy w użyciu zestaw fotograficzny, który będzie także dobrze balansować się na gimbalu i nie będzie sprawiał żadnego problemu nawet na mniejszych statywach.
Viltrox AF 16 mm f/1.8 STM FE może pochwalić się także rozbudowaną ergonomią. Na tubusie znajdziemy fizyczny przełącznik AF/MF, fizyczny pierścień przysłony (z możliwością przełączenia na tryb bezstopniowy) oraz dwa przyciski funkcyjne, z których jeden obsługuje funkcję przypisaną w ustawieniach aparatu, a drugi funkcję Focus AB, gdzie po wciśnięciu przycisku przeskakujemy błyskawicznie pomiędzy określonymi wcześniej odległościami ostrzenia. Do tego możliwość aktualizacji firmware’u przy pomocy portu USB-C.
Mamy też oczywiście pierścień ostrości. Ten jest duży i całkiem wygodny, ale niestety chodzi dość luźno i wydaje się, że nie oferuje liniowej obsługi. O ile przy płynnych ruchach możemy liczyć na powtarzalność przeostrzeń, to już kilka szybszych ruchów sprawia, że po powrocie do pozycji wyjściowej ostrość będzie przesunięta względem początkowego położenia.
Być może w nowszych korpusach Sony funkcję tę można regulować z poziomu korpusu, ale w modelu A7 III, który otrzymaliśmy do testu było to jednak niemożliwe. Mimo bezstopniowego pierścienia przysłony może to być więc konstrukcja nieco ograniczona w zakresie filmowania. Z drugiej strony dziś większość materiałów powstaje już zapewne przy wykorzystaniu systemu AF (o którym piszemy w kolejnym rozdziale).
Pisząc o tubusie nie sposób nie wspomnieć także o jedynym w swoim rodzaju wyświetlaczu, na którym cyfrowy podgląd skali odległości. Ekran LCD jest duży, a do tego kolorowy i choć może nie jest zbyt subtelny oraz oferuje dość ograniczoną rozdzielczość 160 x 80 px, to oferuje bardzo wygodny podgląd odległości ostrzenia przy pracy w trybie manualnym. Oprócz samej skali, odległość ogniskowania wyświetlana jest numerycznie, w postaci dużych liczb, a szczególnie wygodnym rozwiązaniem jest pasek pokazujący skalę głębi ostrości dla danego ustawienia przysłony i punktu ostrzenia.
Na dokładkę otrzymujemy graficzne potwierdzenie dla użycia przycisków funkcyjnych, choć to raczej zabieg kosmetyczny niż mający jakąkolwiek bardziej istotną funkcję. Całość działa dosyć płynnie (choć nie idealnie) i zdecydowanie jest ciekawym dodatkiem, który szczególnie docenią fotografowie wykonujący zdjęcia po zmroku czy właśnie filmujący.
Jeżeli chodzi o samą optykę, Viltrox AF 16 mm f/1.8 STM FE ma do zaoferowania zaawansowany układ bazujący na 15 soczewkach w 12 grupach, wśród których znajdziemy aż 3 soczewki asferyczne i 4 soczewki ED. Do tego 9-listkowa przysłona, wewnętrzny system ostrzenia (tubus nie rusza się podczas regulacji ostrości) wielowarstwowe nanopowłoki antyodblaskowe i system uszczelnień chroniących przed kurzem i zachlapaniami, a także możliwość nakręcenia standardowych filtrów kołowych (rozmiar 77 mm).
Właściwie jedyną rzeczą, do której można się przyczepić w zakresie konstrukcji, to fakt, że przy mocniej domkniętej przysłonie, jej otwór nie jest idealnie symetryczny, co może np. utrudniać uzyskanie efektu idealnej gwiazdki w punktach świetlnych, ale w większości fotograficznych sytuacji pozostanie to zapewne bez znaczenia. Do tego oczywiście wspomniany wyżej brak liniowej kontroli pierścienia ostrości.
Na pierwszy rzut oka to więc naprawdę solidna konstrukcja, która podkręca nasze oczekiwania wobec tego, co znajdziemy w środku. Zobaczmy więc czy tak samo dobrze wypada pod względem jakości obrazu i wydajności.