Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Po testach laboratoryjnych Canon EF 35 mm f/1.4 II USM pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie. W każdym sprawdzanym aspekcie wypadł lepiej od swojego poprzednika. Na szczególne pochwały zasługuje znaczne zwiększenie rozdzielczości obrazu na szerzej otwartych przysłonach – zarówno w centrum, jak i na brzegach planu fotograficznego. Dzięki temu będziemy mogli cieszyć się wysoką jakością obrazu już od f/1.4 – a przecież właśnie dlatego kupuje się bardzo jasne stałki. Jednak delikatne przymknięcie przysłony sprawi, że nowy Canon przeobrazi się w prawdziwą żyletę. Tak naprawdę to jedno z ostrzejszych – jak nie najostrzejszych - szkieł obecnie dostępnych na rynku.
W kwestii wad optycznych także zauważamy znaczną poprawę. Najwięcej starań inżynierowie Canona włożyli w zredukowanie aberracji chromatycznej. Efekt – na każdej z przysłon anomalia nie przekracza nawet jednego piksela. U poprzednika wahała się od 2 do 4 pikseli. Również zmniejszeniu uległy dystorsja i winietowanie, dzięki czemu nie będą stanowić problemu podczas fotografowania.
Niemniej jednak z końcową oceną musimy wstrzymać się do pełnego testu porównawczego, ponieważ dobrze wiemy, że poza odpowiednią korektą wad układu optycznego, są także inne – być może ważniejsze – aspekty, które trzeba wziąć pod uwagę przy ewentualnym zakupie. Dlatego też, za tydzień, zapraszamy do lektury testu, w którym sprawdzimy szybkość i precyzję autofokusa, ocenimy wykonanie oraz ergonomię, a także przede wszystkim porównamy zdjęcia wykonane w plenerze