Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy flagowiec Huawei to usprawnienia niemal w każdym calu. Jednak czy podwójny moduł aparatu o 12 Mp kolorowej i aż 20 Mp monochromatycznej matrycy, a także bardziej zaawansowana aplikacja fotograficzna i możliwość nagrywania w 4K wystarczą, by podbić segment fotograficznych smartfonów?
W kwestii budowy i designu nowego flagowca Huawei nie możemy mówić o żadnej rewolucji. Bardziej mamy do czynienia z kontrolowaną ewolucją i podpatrywaniem konstrukcyjnych rozwiązań, jakie obecnie zapewnia konkurencja.
Na pierwszy rzut oka model P10 wygląda bardzo podobnie do poprzednika. Otrzymujemy lekko zaokrąglone krawędzie smartfona, którego wymiary są zbliżone do wcześniejszej generacji flagowca (145,3 x 69,3 x 6,98 mm względem 145 x 70.9 x 6.95 mm). Jednak po chwili zauważymy już pewne niuanse w projekcie, które sprawiają, że nowemu Huawei wyglądem bliżej do smartfonów z oferty Samsunga czy Apple.
Zanim jednak zagłębimy się kwestie wyglądu nowego P10, musimy poświęcić kilka słów jego wykonaniu oraz zastosowanym materiałom. Tu producent poczynił pewne kroki, aby smartfon odznaczał się większą odpornością na zarysowania i uszkodzenia. Jak wiemy poprzednia generacja w tym aspekcie pozostawiała wiele do życzenia - była bardzo podatna na różnego rodzaju wgniecenia, co psuło ogólny wygląd smartfona.
Teraz jest lepiej. Aluminiowa obudowa P10 wydaje się wyraźnie twardsza od tej, którą zastosowano w poprzednim modelu. Musimy powiedzieć, że podczas testów nie oszczędzaliśmy nowego flagowca Huawei - zabraliśmy go między innymi w podróż do Nowego Jorku. Mimo faktu, że towarzyszył nam każdego dnia na obudowie trudno było doszukać się wyraźnych oznak użytkowania. Tak naprawdę pojawiła się jedynie mała rysa, która była spowodowana zadrapaniem czarnego lakieru. Jednak dla zwiększenia bezpieczeństwa warto zakupić dedykowane etui, które skutecznie ochroni obudowę smartfona przed uszkodzeniami.
Producent zadbał także o najwyższą ochronę 5.1“ ekranu. W poprzednim modelu zastosowano odporne szkło Gorrila Glass 4. Tym razem jednak mamy do czynienia z jego najnowszą i jeszcze wytrzymalszą odsłoną Corning Gorilla Glass 5. Poza tym - dla dodatkowego zabezpieczenia - na szkło fabrycznie nałożono folię ochronną. Miły dodatek, niestety zastosowane tworzywo pozostawiało wiele do życzenia. Po kilku dniach mogliśmy już zauważyć masę mniejszych i większych rys - mimo to ekran pozostawał nietknięty.
Warto także zauważyć, że sam wyświetlacz IPS Full HD (1920 x 1080) zapewnia 16 milionów kolorów i szczegółowość równą 432 PPI. Poza tym jest bardzo jasny i kontrastowy. W praktyce nie mieliśmy najmniejszych problemów z pracą w mocnym słońcu - wszystko było wyraźne i czytelne. Poza tym kolory prezentowały się równie dobrze, niezależne od kątów patrzenia.
Jedną z cech rozpoznawczych modeli Huawei był czytnik linii papilarnych umieszczonych na tylnym panelu. Teraz znajdziemy tam logo producenta, zaś sam czytnik został przeniesiony na przedni panel i znajduje się tuż pod ekranem. Otrzymujemy więc podobne umiejscowienie jak w przypadku smartfonów Apple i Samsung. I taką też zmianę oceniamy na plus - zwłaszcza, że czytnikowi możemy także przypisać rolę przycisków wirtualnych. Dzięki temu nawigowanie staje się bardziej intuicyjne.
Reszta konstrukcyjnych rozwiązań pozostała już bez większych zmian. Tak więc moduły obu aparatów zostały umieszczone podobnie jak we wcześniejszej odsłonie flagowca. Niestety znajdują się one dość blisko krawędzi, przez co niekiedy będziemy mieć problemy z wchodzącymi w kadr palcami, co skutecznie może popsuć wcześniej zaplanowany kadr. Jednak z czasem możemy się nauczyć optymalnego chwytu.
Warto także zauważyć, że aparaty nie wystają poza obrys smartfona - tak jak ma to miejsce chociażby w nowym iPhone’ie 7. Poza tym górna część panelu skrywającego moduły kamer także została pokryta odpornym szkłem Gorilla Glass 5, dzięki czemu nie jest podatna na zarysowania.
Musimy również pochwalić rozmieszczenie przycisków głośności i blokady. W odróżnieniu od najnowszych flagowców Samsunga i Apple zostały one ulokowane na prawej krawędzi smartfona, co naszym zdaniem jest o wiele wygodniejszym rozwiązaniem - zwłaszcza pod względem fotograficznym. Przechylając telefon do pozycji poziomej, lądują one pod palcem wskazującym, pełniąc tym samym rolę fizycznego spustu migawki. W tym miejscu warto również odnotować wyjątkową dbałość o szczegóły. Podobać się mogą delikatne akcenty - na przykład chropowata faktura i czerwony obrys przycisku blokady.
Nowy P10 zapewnia także wszystkie najpotrzebniejsze złącza, które zostały umieszczone na spodzie smartfona - zaraz pod czytnikiem linii papilarnych. Znajdziemy tam port USB-C oraz głośnik. Nie zabrakło także standardowego złącza słuchawkowego. Warto też wspomnieć, że (na lewej krawędzi smratfona) otrzymujemy także wejście na karty microSD, które pozwolą nam rozbudować pamięć telefonu (maksymalnie do 256 GB).
Ogólnie Huawei P10 zrobił na nas pozytywne wrażenie. Obsługa jest wygodna, a aparat dobrze leży w ręce. Również ergonomia i wykonanie wypadają bardzo dobrze. Tym większa szkoda, że najnowszy flagowiec producenta nie spełnia normy IP68. Oznacza to, że - w odróżnieniu od głównych konkurentów - P10 nie jest uszczelniony i odporny na wodę i kurz. To chyba największy konstrukcyjny zarzut jaki mamy do najnowszego flagowca Huawei.