Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W temacie fotografii smartfonowej Huawei jest synonimem jakości i innowacji. Najnowszy flagowiec to m.in. pierwszy tak jasny teleobiektyw, główny aparat z regulowaną przysłoną i jeszcze doskonalszy system przetwarzania. Zobaczcie, jak radzi sobie w praktyce.
Huawei przez lata kojarzył się najlepszymi rozwiązaniami z zakresu fotografii mobilnej. To w końcu głównie ten producent stoi za rewolucją, jaka odegrała się pod koniec ostatniej dekady na rynku smartfonów. Telefony Huawei jako jedne z pierwszych zaproponowały wykorzystanie podwójnych obiektywów i jako pierwsze wprowadziły tak dziś popularny tryb portretowy z symulacją rozmycia tła. Były też pierwszymi, które oferowały przetwarzanie obrazu oparte o funkcje AI, pozwalając m.in. na swobodne fotografowanie nocą. Wydawało się, że w drodze po dominację w segmencie mobile Chińczyków nic już nie może zatrzymać.
Wszystko to prysło z dnia na dzień w związku z aferą szpiegowską i odłączeniem Huaweia od usług Google. W efekcie producent błyskawicznie spadł w rankingu popularności i mogło się wydawać, że w niedługim czasie na dobre się z nim pożegnamy. Tymczasem firma nie tylko dalej sprawnie funkcjonuje, ale nadal ma chrapkę na to, by być nazywana innowatorem rynku i wychodzi jej to naprawdę nieźle.
Testowany przez nas jesienią Huawei Mate 50 Pro zrobił na nas ogromne wrażenie i kazał zadać pytanie o to czy hobbystom zwykły aparat jest jeszcze w ogóle potrzebny. Tym chętniej wybraliśmy się na spotkanie przedpremierowe, na którym mogliśmy zobaczyć najnowszego flagowca marki - Huawei P60 Pro - który według zapewnień producenta ma być jeszcze lepszy.
Zanim przyjrzymy się możliwościom fotograficznym, dwa słowa o samej konstrukcji. Jeżeli chodzi o ogólny design, ten wydaje się być bardziej stonowany niż w przypadku modeli P50 Pro i Huawei Mate 50. Wyspa z aparatami jest widocznie mniejsza i wcale nie wskazuje na to, by miała ukrywać mocny zestaw aparatów. Jeśli jednak komuś brakowałoby efektu wow, oprócz standardowej wersji czarnej smartfon będzie oferowany także w wariancie, gdzie do wykonania obudowy wykorzystaną prawdziwą masę perłową. Faktura przyjemnie mieni się w świetle (czego zdjęcia nie oddają) i będzie unikalna dla każdego modelu. Nie trafia to być może konkretnie w nasz gust, ale to z pewnością coś unikalnego i wiemy, że może się podobać.
Oprócz tego, nowy flagowiec to także naprawdę mocne podzespoły. Dla wielu najważniejszy będzie ekran. Ten pracuje w trybie Always On, ma rozmiar 6,67”, oferuje rozdzielczość 2700 x 1220 px i jest zbudowany w technologii X-True OLED, która zapewnia 10-bitową głębie koloru, precyzyjnie skalibrowany wyświetlacz (certyfikat TUV), dynamiczne odświeżane na poziomie 1-120 Hz i zgodność ze standardami HDR-P3 oraz HDR Vivid. Ekran jest też chroniony nowej generacji szkłem ochronnym Kunlun Glass, które zapewniać ma skuteczną ochronę przed uderzeniami i zarysowaniami i pozwolić bez obaw przenosić telefon w torebce czy kieszeni spodni. Obudowa cechuje się też klasą odporności IP68, co oznacza, że jest w pełni zabezpieczona przed kurzem i powinna wytrzymać zanurzenie w wodzie o głębokości do 15 metra przez 30 minut. Jednym nie powinniśmy obawiać się o używanie go w trudnych warunkach.
Jeżeli chodzi o moc, też jest nieźle, choć tutaj najbardziej dziwi wykorzystanie układu Qualcomm SM8475 Snapdragon 8+ Gen 1, podczas gdy większość najnowszych flagowców korzysta już z procesora w wersji Gen 2, który przynosi kilka istotnych korzyści z zakresu kontroli obrazu. Bardzo dobrze wygląda jednak do 12 GB pamięci RAM, 256 lub 512 GB przestrzeni dyskowej z możliwością rozbudowania o kolejne 256 GB za pomocą kart NM oraz układ grafiki Adreno 730 i autorski system przetwarzania zdjęć XMAGE (o nim dalej).
Najciekawiej w specyfikacji prezentuje się chyba jednak kwestia baterii. Ta oferuje pojemność 4815 mAh i obiecuje zwiększoną wytrzymałość długoterminowej pracy - według producenta nawet 5 lat bezproblemowej pracy bez widocznego spadku wydajności. W dodatku bateria cechuje się świetnymi możliwościami szybkiego ładowania (Super Charge). Z dedykowaną ładowarką 88 W baterię naładujemy do 50% w raptem 10 minut, a do pełna w niecałe pół godziny. Bateria obsługuje też ładowanie bezprzewodowe (50 W) i pozwala na bezprzewodowe ładowanie innych urządzeń (np. zegarka czy innego smartfona (7,5 W).
O wydajności tego całego zestawu trudno nam mówić, gdy otrzymujemy świeżo odpalony telefon z pustą pamięcią i niewielką ilością apek. Sam system HarmonyOS prezentuje się jednak bardzo schludnie i wydaje się całkiem przejrzysty. Telefon bardzo dobrze reaguje także na dotyk i wyświetla wszystko bez jakichkolwiek widocznych opóźnień.
Aplikacja aparatu modelu P60 Pro. Większość opcji przeniesiono tu wygodnie na wysuwany od spodu panel ustawień, dzięki czemu czemu wszystko wygodnie obsłużymy jedną ręką
Oczywiście głównym minusem nadal pozostaje brak dostępu do usług Google (a w tym m.in. do sklepu Play Store), ale producent zaznacza, że liczba apek w autorskim sklepie App Galery stale się powiększa i obejmuje większość najczęściej używanych programów, wśród których są też np. polskie aplikacje bankowe. Oczywiście nie ma się co oszukiwać, że wybór jest tak obszerny jak w przypadku sklepu Google, ale osoby które nie mają w zwyczaju sprawdzania wszystkich nowości i instalowania setek aplikacji nie powinny odczuć się tu mocno ograniczone. Mimo wszystko nadal będą to raczej telefony dla świadomych użytkowników, którzy rozumieją kompromisy.
Zobaczmy teraz co oferuje aparat. Na pierwszy rzut oka model P60 Pro nie wydaje się by w tym zakresie jakąś rewolucją. Tak jak w większości współczesnych telefonów, aparat bazuje tu na 3 modułach: 13-megapikselowym obiektywie ultraszerokokątnym 13 mm, 48-megapikselowym aparacie standardowym (szerokokątnym) 23 mm i 48-megapikselowym obiektywie tele 90 mm. W dodatku telefon nadal pracuje na pierwszej generacji Snapdragona 8, co może rodzić obawy o to, że w zakresie intensywnego przetwarzania obrazu wypadnie gorzej od rynkowych rywali.
Układ głównego aparatu modelu P60 Pro, wraz z mechanizmem regulowanej przysłony
Producent obiecuje jednak, że Huawei P60 Pro śmiało może stawać do wyścigu o miano najlepszego fotograficznego smartfona roku i twierdzi, że prawdziwą różnicę robi jeszcze doskonalsze oprogramowanie oraz specyfika poszczególnych kombinacji matryca + obiektyw.
Choć w oficjalnych danych nigdzie nie znajdziemy wzmianek na temat fizycznego rozmiaru i typu poszczególnych sensorów, na pierwszy plan wybijają się dwie kwestie. Główny aparat z jasnym obiektywem z regulowaną przysłoną (f/1.4-f/4) i matrycą RYYB oraz peryskopowy zoom o ogniskowej 90 mm i jasności f/2.1.
Pierwsze rozwiązanie widzieliśmy już modelu Mate 50 Pro i jego główną zaleta jest możliwość zwiększenia głębi ostrości podczas fotografowania niewielkich przedmiotów z zbliżeniu. Dzięki 10-stopniowej regulacji otworu jest to też dużo bardziej zaawansowany system niż w konkurencyjnym Samsungu. W przypadku teleobiektywu, otrzymujemy z kolei najjaśniejszy moduł tego typu na rynku, dzięki któremu - jak obiecuje producent - zdjęcia z teleobiektywem wreszcie będziemy mogli skutecznie wykonywać w słabym świetle i wreszcie nie będą się one widocznie różnić jakością od tych wykonanych szerszymi aparatami.
Jak jest w rzeczywistości możecie ocenić na powyższym zestawieniu kątów widzenia dla każdego obiektywu. Jak widać, wygląda to naprawdę nieźle. Choć zdjęcia z teleobiektywu z maksymalnym powiększeniu wyglądają już jak „plastelina”, to w rozmiarach ekranowych prezentują się zupełnie dobrze. A w końcu w dzisiejszym świecie, gdzie wszystko ląduje w mediach społecznościowych, o to przecież głównie chodzi.
Podobnie jak w modelu Mate 50 Pro, za całość obrazowania odpowiada tu autorski układ XMAGE, który obejmuje m.in. przetwarzanie AI czy łączenie informacji z wielu ujęć, a także pozwala renderować obrazek z aparatu w 3 różnych trybach: Pierwotny, Jaskrawy i Jasny. W zależności od sytuacji każdy z nich będzie sprawdzał się lepiej lub gorzej, ale nam do gustu najbardziej przypadł tryb Jasny, gdzie aparat nieco podbija zarówno saturację i kontrast. Mamy też opcję inteligentnego ulepszania zdjęć z pomocą AI, gdzie w zależności od rozpoznanej sceny telefon podbije kolorystykę, zwiększy kontrast, rozjaśni twarze itp. Z racji krótkiego czasu z telefonem nie mieliśmy jednak okazji rzetelnie sprawdzić działania tego systemu.
Jeżeli chodzi o ogólną jakość zdjęć, imponuje zwłaszcza ich szczegółowość podczas oglądania w powiększeniu. Widzimy oczywiście charakterystyczne dla smartfonów efekty mocnego przetwarzania ale jednocześnie obrazek jest całkiem bogaty w detal - zwłaszcza w przypadku głównego aparatu.
Według nas jeżeli chodzi o wygląd i szczegółowość zdjęcia prezentują się bardzo podobnie do modelu Mate 50 Pro. Jednym słowem powinniśmy otrzymać jedne z najlepszych możliwości fotograficznych na rynku, a producent obiecuje, że wiele rzeczy jeszcze zostało poprawionych. Niestety z racji tego, że telefonem mieliśmy okazję bawić się tylko przez kilkadziesiąt minut nie mieliśmy jak sprawdzić choćby rzekomo znacznie poprawionej skuteczności i tak świetnego już trybu nocnego, skuteczności wydobywania tekstu przez system przetwarzania XD Fusion czy spróbować uchwycić księżyc, który choć nadal jest cyfrowo wklejany na zdjęcie, to teraz odpowiada rzeczywistemu wyglądowi księżyca danego dnia w danym położeniu (telefon bazuje na danych geolokacji i kalendarza).
Z szybkich obserwacji możemy wywnioskować, że kolejny raz bardzo pozytywnie prezentują się możliwości makro, a naszym ulubionym trybem niezmiennie pozostaje tryb przysłony, który analogicznie do trybu portretowego rozmywa tło, ale pozwala nam sterować siłą tego rozmycia, pozwalając uzyskać efekty zbliżone do fotografowania zwykłym aparatem z jasnym obiektywem.
Mamy jedynie wrażenie, że separowanie tła przebiega nieco mniej skutecznie niż w modelu Mate, co prawdopodobnie jest spowodowane brakiem czujnika ToF, w który wyposażony był Mate 50 Pro. Resztę możecie ocenić sami oglądając na dole artykułu naszą galerię pierwszych zdjęć przykładowych wykonanych aparatem.
Huawei P60 Pro zapowiada się na solidnego gracza w temacie tegorocznych fotograficznych flagowców, który ma szansę rywalizować z topowymi konstrukcjami konkurencji. Smarfon jest elegancki i wygodny, a przede wszystkim imponuje użytecznym zakresem ogniskowych, gdzie peryskopowy zoom nie jest tylko gadżetem a pozwoli na uchwycenie dobrze wyglądających obrazów.
Bardzo dobrze prezentuje się także szczegółowość zdjęć z aparatu głównego, a aplikacja oferuje nam w zasadzie wszystko, co może być potrzebne do skutecznego fotografowania i filmowania, włącznie z trybem portretowym, nocnym, rozbudowanymi możliwościami edycji, trybem Pro i opcją zapisywania zdjęć w formacie RAW.
Smartfon oferuje też mocne podzespoły z zaawansowanym ekranym i świetnie zapowiadającą się baterią na czele. Pod względem ogólnej specyfikacji nikt nie powinien tutaj czuć niedosytu. Oczywiście przy cenie startującej z pułapu 5499 zł telefon zainteresuje ograniczone grono odbiorców, które z pewnością uszczupli także brak usług Google, świadomym zakupu użytkownikom nowy Huawei powinien jednak zaoferować wysoką kulturę pracy i bardzo dobre wrażenia z fotografowania. Warto też nadmienić, że w ofercie premierowej razem z telefonem otrzymamy za darmo smartwatch Huawei Watch GT-3.
Zanim jednak wydamy ostateczny werdykt odnośnie nowego smartfona chcielibyśmy móc porównać go bezpośrednio z flagowcami korzystającymi z nowszego układu Snapdragon 8 Gen 2, a także zobaczyć jak aparat radzi sobie w różnych warunkach. To w końcu wymagające sytuacje odsłaniają zwykle przed nami największe zalety i wady smartfonowych konstrukcji.
Więcej informacji na temat telefonu znajdziecie na stronie huawei.com.
Zdjęcia przykładowe wykonaliśmy smartfonem Huawei P60 Pro w standardowym trybie aparatu. To JPEG-i prosto z aparatu, nie poddane obróbce w żadnej aplikacji.