Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Pierwsza część testu Nikona D3 poświęcona była budowie aparatu i menu. Przypomnijmy, że wtedy mieliśmy do czynienia z egzemplarzem przedprodukcyjnym, z którego nie można było publikować zdjęć. Tym razem do redakcji Fotopolis.pl trafił finalny egzemplarz Nikona D3. Dzięki temu stało się możliwe sprawdzenie jakości zdjęć najnowszego produktu japońskiego koncernu. Aparat przeszedł test w warunkach bojowych, między innymi w czasie pokazu mody (na którym wzbudził spore zainteresowanie zawodowych fotografów). W zwiazku z tym mieliśmy okazję lepiej poznać tę lustrzankę, więc we wstępie do drugiej części testu uzupelnimy informacje o tym, jak od strony budowy i ergonomii aparat wypadł w czasie fotografowanych przez nas imprez.
Zatem przejdźmy do kilku uwag, jakie nasunęły mi się podczas intensywnego fotografowania. Postanowiliśmy sprawdzić D3 w warunkach typowo reporterskich, czyli podczas pokazu mody i ślubu. Szczególnie druga impreza, trwająca wraz ze wszystkimi towarzyszącymi jej wydarzeniami to około 12 godzin z aparatem w ręku. To wielkie wyzwanie z aparatem ważącym łącznie z obiektywem i lampą błyskową prawie 3 kilogramy. I tu od razu muszę powiedzieć, że spodziewałem się sporego bólu rąk, albo nawet takiego zmęczenia, że nie będę w stanie dokończyć pracy. Jednak D3 spisał się na medal - na drugi dzień rano przeszkadzało mi wprawdzie spore zmęczenie dłoni, ale ergonomię i wyważenie aparatu oceniam bardzo wysoko.
Po tak długiej sesji wiele dobrego bądź złego można powiedzieć o aparacie. W wypadku D3 złego będzie bardzo niewiele, właściwie nasunęła mi się tylko jedna uwaga. Dotyczy ona nawigatora, na który narzekaliśmy już w pierwszej części testu. Okazało się, że nasze złe zdanie o tym elemencie sterowania aparatem potwierdziło się. Przypomnijmy, że przy jego pomocy zmienia się między innymi aktywne pole autofokusa. W czasie obu imprez bardzo często korzystałem z tej możliwości. Kształt nawigatora i bardzo duży skok spowodowały, że rozbolał mnie kciuk od ciągłego nacisku na jedno miejsce. Bolał jeszcze przez parę dni. Oczywiście nie była to dotkliwa kontuzja, ale denerwujące jest to, że spowodował ją jeden element świetnie dopracowanego aparatu. Wspomnijmy jeszcze o niezbyt precyzyjnym działaniu tego elementu. Jest to nawigator 8-pozycyjny, co oznacza, że oprócz przesuwania pola autofokusa w pionie lub poziomie można także przesuwać je po skosie. W ferworze pracy często zdarzało się, że wybierałem niechcący przesuwanie po skosie, co wprowadzało pewne zamieszanie. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia, ale takie pomyłki i tak mogą się przydarzać. Jednak należy pochwalić nawigator za jedną rzecz - ani razu nie nacisnąłem go przypadkowo nosem, co nagminnie przytrafiało się osobom lewoocznym w Nikonie D200.
Tradycyjnie już, musimy ponarzekać na przednie pokrętło, które pracuje w bardzo niewygodnej do obsługi płaszczyźnie. Byłoby dużo lepiej, gdyby zostało ono pochylone pod innym kątem tak, aby palec wskazujący miał bardziej ergonomiczną pozycję w czasie korzystania z pokrętła. Oczywiście cecha ta dotyczy wszystkich lustrzanek Nikona.
Bardzo dobrze spisał się górny monitor, który podaje między innymi informacje o sposobie zapisu zdjęć na karty i wybranej karcie. Co bardzo ważne dla zawodowców podana jest informacja o liczbie zrobionych zdjęć oraz szacunkowej liczbie zdjęć, które jeszcze zmieszczą się na karcie. Taki zestaw informacji zadowoli nawet bardzo wybrednego fotografa. Informacje o zdjęciach dotyczą oczywiście aktualnie wybranej karty. Skoro mowa o kartach pamięci dodajmy jeszcze, że w typowy dla Nikona sposób rozwiązano ich formatowanie. Wystarczy w tym celu wcisnąć i przytrzymać dwa przyciski oznaczone napisem FORMAT,czyli przyciski MODEi kosz. Po chwili zaczną mrugać informacje na górnym wyświetlaczu i wtedy należy wybrać kartę, którą planujemy sformatować. Podobnie po wybraniu opcji formatowania z poziomu menu najpierw zostaniemy spytani, którą z kart chcemy sformatować. Taki system spodobał nam się ze względu na szybkość, z jaką uzyskujemy dostęp do formatowania, oraz niskie ryzyko przypadkowego uruchomienia tego procesu. Takie same pochwały należą się Nikonowi za sposób kasowania pojedynczych zdjęć. Po naciśnięciu przycisku z symbolem kosza aparat spyta nas, czy na pewno chcemy skasować zdjęcie. Ponowne naciśnięcie przycisku kosza spowoduje usunięcie zdjęcia. Wprawdzie wszyscy "nikoniarze" bardzo dobrze znają ten system, gdyż stosowany jest on we wszystkich lustrzankach tej marki, ale nie sposób o tym nie wspomnieć przy okazji testu.
W wypadku fotografowania z lampą błyskową męczy nieco sposób jej włączania. W czasie testu używaliśmy najmocniejszego flesza Nikon Speedlight SB-800. Aby go włączyć należy nacisnąć i przez moment przytrzymać odpowiedni przycisk. To samo dotyczy wyłączenia lampy. Można pomyśleć, że to żaden problem. Ale nie jest to takie oczywiste. Kiedy wykonujemy zdjęcia i uznamy, że fotografowana scena lepiej będzie wyglądała bez światła błysku, wtedy szybko trzeba wyłączyć lampę. Naciśnięcie i przytrzymanie przycisku to ewidentna strata czasu, a co za tym idzie możliwość utracenia fotografowanego momentu. Dużo lepsze wydaje się rozwiązanie Canona, gdzie wystarczy przesunąć dźwignię włącznika. Na szczęście D3 radzi sobie z tym problemem w inny, jeszcze wygodniejszy sposób. Otóż jedną z funkcji, którą można przypisać programowalnym przyciskom, jest wykonanie zdjęcia bez lampy błyskowej. To znakomity pomysł, tym bardziej, że nie zapomnimy wtedy o ponownym włączeniu flesza.
Wspomnimy o jeszcze jednej funkcji, której sposób działania nas trochę zaskoczył. Chodzi o notatkę głosową. Niby nic szczególnego - naciskamy przycisk z symbolem mikrofonu, mówimy, co mamy do powiedzenia, a aparat to nagra. Jednak w menu można wybrać jeden z dwóch sposobów działania tej funkcji - manualnyi manualny połączony z automatycznym. W pierwszym uruchamiamy nagrywanie notatki naciśnięciem przycisku. W drugim albo naciśnięciem przycisku, albo nagrywa się samodzielnie po każdym wykonanym zdjęciu. I właśnie tutaj mamy zastrzeżenia. Automatycznie nagrywa się tylko wtedy, gdy zostanie wyłączone automatyczne wyświetlanie zdjęć po ich wykonaniu. Dlaczego akurat w taki sposób to wymyślono? Dlaczego w menu nie pozwolono na wybranie automatycznego nagrywania dźwięku bez względu na opcje podglądu? Przecież byłoby to z pewnością możliwe. I dlaczego automatycznie nagrywa się bez podglądu, a z podglądem nie? Na te pytania nie potrafimy odpowiedzieć... Jeśli któryś z użytkowników wie, jaki był zamysł konstruktorów prosimy o podpowiedź.
Nikon D3 jest lustrzanką niezwykle rozbudowaną. Przeróżnych funkcji jest całe mnóstwo, dlatego, przeciwnie niż w wypadku nagrywania notatki głosowej, mogło się zdarzyć, że nie odkryliśmy "drugiego dna" działania jednej z nich.
Część druga testu Nikona D3 została podzielona następująco:
Zapraszamy do lektury.