Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
1. WSTĘP
Tylko po lekturze specyfikacji trudno oprzeć się wrażeniu, że wraz z modelem D2X Nikon znalazł złoty środek na połączenie wysokiej jakości 12-megapikselowego sensora z reporterską szybkością przetwarzania. Czyżby więc naprawdę udało się producentom stworzyć konstrukcję typu "dwa w jednym"?
Najpoważniejsza w stajni Nikona, cyfrowa seria "D" ewoluowała od 1999 roku. Wtedy to "światło dzienne" ujrzał pierwszy model tej linii, 3-megapikselowy model D1. Od tamtej pory inżynierowie Nikona usilnie starali się zaspokoić pragnienia fotografów oczekujących bądź to najwyższej jakości obrazu w postaci wysoko-rozdzielczej matrycy, bądź to reporterskiej szybkości, jaką mógł się w swoim (znacznie bardziej analogowym) czasie poszczycić najpierw model F4, nieco później (rekordowo szybki) F5. Takie właśnie, zróżnicowane wymagania szybko zaowocowały wprowadzeniem na rynek kolejnych "wariacji" flagowej spośród cyfrowych lustrzanek Nikona. Już na początku roku 2001 zaprezentowane zostały modele D1H oraz D1X. Pierwszy odziedziczył rozdzielczość swego poprzednika, osiągając już przy tym 40 zdjęciową serię rejestrowaną w tempie 5kl/s, natomiast drugi był już pierwszym wyraźnym ukłonem w stronę fotografii studyjnej, oferując "niewyobrażalnie" podbitą (do 5Mp) rozdzielczość obrazu kosztem zaledwie 9-cio zdjęciowej serii w tempie 3kl/s. Kolejni przedstawiciele tej linii stanowili jedynie podkreślenie niezwykle dynamicznego rozwoju technologii cyfrowego obrazowania. Zaprezentowany w 2003 roku, model D2H przy swym 4-megapikselowym sensorze oferował aż 40-zdjęciową serię w tempie 8kl/s, natomiast opisywany dziś D2X charakteryzuje się aż 12-megapikselową matrycą przy czym również imponuje szybkością w trybie zdjęć seryjnych. Jak ten dotąd nieuchwytny dotąd kompromis został osiągnięty? W dużej mierze dzięki nowatorskiemu rozwiązaniu "szybkiego kadrowania", które polega na fizycznym ograniczeniu pola obrazowego do nieco mniejszej powierzchni, stanowiącej środkową część kadru. Czy zatem rzeczywiście mamy oto do czynienia z aparatem znakomicie "czującym się" zarówno w studio jak i podczas reportażu? Zapraszamy do lektury testu, który podzielony został na następujące części: