Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Czy druga generacja A9 to na pewno niewielka aktualizacja, czy może jednak znaczący krok do świata zawodowych fotoreporterów? Po sesji w ośrodku sportowym, mamy już pierwsze wnioski na temat najnowszego bezlusterkowca.
Premiery reporterskich aparatów wyznacza kalendarz największych wydarzeń sportowych. Co 2-3 lata przed zimową i letnią olimpiadą lub mundialem na rynek trafiają podrasowane topowe konstrukcje lub naprawdę przełomowe modele. Do niedawna jednak wyścig na szybkość autofokusa i tryb seryjny toczył się między lustrzankami Canona i Nikona, ale dwa lata temu, po premierze Sony A9, dołączył do nich bezlusterkowiec.
Z racji konkurencyjnego stosunku możliwości do ceny, Sony A9 zebrało mnóstwo pozytywnych komentarzy i zyskało już grono wiernych użytkowników. W tym wyścigu nie można jednak spocząć na laurach, by nie zostać w tyle. Dlatego nie ma się co oszukiwać, ta aktualizacja była konieczna, aby Sony A9 II bez kompleksów mogło stanąć w strefie fototereporterów na przyszłorocznej Olimpiadzie. Ale czy takim kosztem? Zobaczmy, co dokładnie zmieniło się w tym modelu i jak spisywał się podczas pierwszych zdjęć.
W stosunku do pierwszej generacji A9, nowy korpus jest nieco większy za sprawą bardziej ergonomicznego uchwytu. Jego grubość zwiększyła się aż o 13 mm. To pozytywnie wpłynęło na wygodę i stabilność chwytu, ale jednocześnie nie powiększyło znacząco całego korpusu. Jeszcze wygodniej fotografuje się z doczepionym pionowym gripem, szczególnie gdy fotografujemy obiektywami długimi i ciężkimi. Ręka przestaje się męczyć, świetnie przylega do aparatu i bezboleśnie przestawiamy się na ujęcia pionowe. W tej pozycji uchwyt jest równie wygodny, a dostęp do joysticka i pokręteł pozwala na płynne fotografowanie jak w poziomie.
Dodatkowym plusem gripa jest dłuższe zasilanie dzięki dwóm akumulatorom. Fotografując przez około 5 godzin (z przerwami) wykonaliśmy ponad 700 zdjęć zużywając około 70% energii. Jak na bezlusterkowca to wynik znakomity, ale przy korzystaniu z wizjera optycznego reporterskie lustrzanki nadal mogą wykonać nawet dwa razy więcej zdjęć. Warto jeszcze wspomnieć, że pojedynczy akumulator w A9 II ma teraz pracować wydajniej o 20-40 zdjęć - niewiele, ale zawsze coś!
Sony A9 vs Sony A9 II
Odczuwalne zmiany dotknęły także przycisków. Zupełnie nowe pokrętło sterowania, jest chyba faktycznie wygodniejsze, szerszy joystick lepiej trzyma się kciuka, powiększony przycisk AF-ON to ukłon dla pracujących z nim fotoreporterów, a blokada kompensacji ekspozycji na pewno zabezpieczy przed przypadkowym ruchem pokrętła.
Co jeszcze? Naciskając Fn można przełączać się między kolejnymi zakładkami menu, a w trybie podglądu obrazu przeskakiwać co 10/100 zdjęć. Ponadto wspomnianemu przyciskowi Fn można teraz przypisać oddzielne funkcje dla trybu foto i filmowego. Poza tym korpus jest bardziej odporny na warunki atmosferyczne za sprawą przeprojektowanych uszczelnień pokrywy gniazd, akumulatora, kart pamięci oraz przy bagnecie. Pokrywy gniazd po otworzeniu już nie latają we wszystkie strony, a komora kart pamięci nie ma już sprężynującego przełącznika do otwierania.
Świetnie działający autofokus w pierwszej generacji A9 został teraz dopieszczony. Nadal hybrydowy układ bazuje na 693 punktach detekcji twarzy i 425 detekcji kontrastu, obejmując obszar 93% powierzchni matrycy. W stosunku do poprzednika poprawiono jednak algorytm śledzenia obiektów, które poruszają się szybko i nieprzewidywalnie. Usprawniono reakcję na zmianę prędkości obiektu poruszającego się w kierunku aparatu oraz ruch chaotyczny w płaszczyźnie równoległej.
Pojawiła się też nowa opcja Priorytetu ostrości, aby śledzenie było dokładniejsze przy używaniu otworów względnych mniejszych od f/16, np. podczas panoramowania. Aparat w pięciostopniowej skali pozwala regulować czułość śledzenia i automatycznie zachowuje pola AF przy obróceniu aparatu o 90 stopni. Jest i możliwość zmiany koloru ramki AF z czerwonego na biały oraz położenia punktu, gdy spust migawki jest wciśnięty do połowy.
Nie mogło również zabraknąć funkcji wykrywania i śledzenia oka ludzkiego i - teraz także oka u zwierząt. Podczas zdjęć próbnych (tylko na ludziach) tryb ten sprawdził się bardzo dobrze, ale przy słabym oświetleniu i gdy twarz jest zbyt mała w kadrze, nie można oczekiwać po nim cudów. Czasami fotografując dynamiczną scenę wydawało się, że aparat traci kontakt okiem i ramka wykrywania gaśnie (podobne wrażenia mieliśmy podczas fotografowania A7R IV). Potem jednak, oglądając zdjęcia okazuje się, że wszystkie w serii są trafione i niepotrzebnie się martwiliśmy.
Warto sobie jednak zdać sprawę, że najczęściej oczy i głowy zawodników są w ciągłym ruchu, więc nie można bazować tylko na tym sposobie śledzenia. W większości przypadków trzeba przełączyć się w tryb dynamicznego wyboru punktu AF (Szeroki) lub - jeśli jesteśmy w stanie przewidzieć ruch zawodnika - trybu strefowego.
Na przykład podczas skoków do wody i fotografowania ich z góry skorzystaliśmy z trybu Szerokiego, wyzwalając migawkę w trybie seryjnym. W efekcie każde ujęcie w serii okazało się ostre, więc wybór najlepszego zależał już tylko od “ustrzelonej” kompozycji.
Dobrze autofokus spisywał się także w salach słabo oświetlonych. Nietrafione zdjęcia wynikały raczej z błędów fotografa, aniżeli aparatu, choć chwilowe trudności występowały pod ostre światło. Mieliśmy jednak 2-3 serie, w których ujęcia były zupełnie nieostre. Wykonane zostały z ostrością zablokowaną, jak u Pszczółki Mai - “jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie”. Były to na szczęście marginalne sytuacje, choć pokazujące, że system AF w A9 II potrafi też negatywnie zaskoczyć. Z pewnością przyjrzymy się temu podczas dłuższych testów.
W tych samych trudnych warunkach świetnie radził sobie pomiar światła oraz balans bieli. Fotografując w sali oświetlonej jarzeniówkami, znakomicie sprawdziła się funkcja detekcji migotania. Praktycznie wszystkie ujęcia były naświetlone poprawnie i z zachowaniem stałej kolorystyki.
Aby A9 mógł trafić w ręce zawodowych fotoreporterów potrzebował rozwiązań do szybkiego przesyłania zdjęć. Sony A9 II został więc wyposażony w złącze sieciowe 1 Gb/s (w poprzedniej wersji było to 100 Mb/s), Wi-Fi 5 GHz i USB 3.2 Gen 1 oraz rozwiązania do przesyłania plików tymi trzema kanałami.
Sony A9 vs Sony A9 II
Dla przykładu wysłanie 60 zdjęć (660 MB) na serwer FTP przez złącze LAN zajmuje nowemu aparatowi 25 s. Poprzednik potrzebowałby na to ponad 70 s. Operując gigabajtami zdjęć i filmów szybkość pracy i oszczędność czasu będzie znaczna.
Sony A9 vs Sony A9 II
Wraz z nowymi interfejsami komunikacji w A9 II pojawiło się drugie gniazdo SD obsługujące standard UHS-II, i w końcu gniazdo górne zostało oznaczone jako SLOT 1, a dolne SLOT 2. Do każdego zdjęcia można też przypisać notatkę głosową - to również ważna zmiana dla zawodowców.
W stosunku do poprzednika usprawniono 5-osiowy system stabilizacji matrycy, której skuteczność sięgać ma 5,5 EV oraz lepiej wytłumioną i wytrzymałą aż do 500 tys. cykli migawkę - dla porównania modele Canon EOS-1D X Mark II i Nikon D5 mają migawki o żywotności 400 tys. cykli.
Pojawił się format zdjęć 4:3 oraz szersze wyostrzanie zdjęć JPEG w granicach -/+5. Można także zapisywać ustawiania aparatu i przenosić je na inny model na karcie pamięci lub poprzez aplikację. Z kolei dla filmujących pojawiła się możliwość obsługi cyfrowego interfejsu audio przez gorącą stopkę, tryb tworzenia filmów poklatkowych, a wzorem A7 IV nie mogło zabraknąć także śledzenia oka.
Sony ambitnie podeszło do tego modelu. Widać wyraźnie, że pracowano nad nim korzystając z opinii zawodowych fotoreporterów, bo chyba wszystkie nowe funkcje i te poprawione są dla nich istotne. Ale czy przez te zmiany druga generacja musi być droższa od wersji pierwszej aż o 9 tys. zł?
Tego na razie nie wiemy, ale liczymy, że pełny test Sony A9 II z pewnością pokaże wszystkie zalety i wady aparatu, a wyczekiwane premiery topowych lustrzanek Canona i Nikona jednoznacznie wyłonią zwycięzcę w wyścigu do Tokio.