Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Prezentujemy pierwszy w Polsce test najnowszej lustrzanki firmy Nikon. Model D200 to bez wątpienia najdłużej wyczekiwana cyfrowa lustrzanka. Nic dziwnego, że aparat musi spełnić wyśrubowane długim oczekiwaniem wymagania użytkowników.
Budowa i funkcje
Już pierwszy rzut oka na D200 zdradza jego pokrewieństwo ze starszymi braćmi D2Hs i D2X. Prawie identyczny układ przycisków, duży monitor LCD, a do tego doskonale wykonana i ogumowana z obu stron obudowa. D200 można śmiało nazwać "małym D2X". Teraz najważniejsza informacja dla osób narzekających na jakość wykonania D70: D200 to zupełnie inna historia. Magnezowy rdzeń obudowy i uszczelnienia z pewnością zainteresują fotografów, którzy kupią ten aparat do poważnych zadań. Mniejszy rozmiar i waga niż D2Hs mogą być zaś poważnymi atutami, gdy trzeba sprzęt fotograficzny na przykład wnieść na szczyt góry lub gdy D200 ma być rezerwowym korpusem. A dodatkowo D200 oferuje większą rozdzielczość.
Gdy już wspominamy ekstremalne warunki, warto pochwalić, że większość najważniejszych przełączników i pokręteł obsłużymy w rękawiczkach, a gumowane pokrętła nastawów docenimy, gdy przyjdzie nam zmieniać parametry aparatu mokrą ręką. Natomiast dzięki dźwigience otwierającej klapkę gniazda karty pamięci, również operację wymiany karty uda się przeprowadzić w rękawiczkach.
W porównaniu do D2X dokonano jedynie minimalnych zmian w układzie przycisków, jak na przykład przeniesienie przycisku odtwarzania zdjęć do kolumny obok wyświetlacza LCD i powrót przycisku braketingu BKT na miejsce obok wizjera. Czyli tak, jak to miało miejsce w D70. Niestety w D200 nie znajdziemy trzeciego ekranu LCD, który służy w D2X i D2Hs do szybkiej zmiany parametrów. Szkoda, bo w taki ekran wyposażony jest chociażby Fujifilm S3 Pro, a więc całkiem poważny konkurent D200. Z drugiej strony otrzymujemy jednak ekran o przekątnej 2,5 cala. Coś za coś.
Nie budzi wątpliwości, że D200 to rasowy Nikon, w którym najważniejsze funkcje są dostępne bezpośrednio z korpusu za pomocą przycisków i przełączników. D200 otrzymał na przykład bardzo wygodny przełącznik między trybami pracy autofokusa, którego tak czasami brakuje w D70 oraz przełącznik typu pomiaru ekspozycji, który okala współosiowo przycisk blokady ekspozycji AE-L/AF-L. Rozwiązanie to znane jest z wcześniejszych Nikonów oraz z S2/S3 Pro i bardzo dobrze, że wróciło. W D200 jest to akurat jeden z tych niewielu przełączników, do obsługi których będziemy musieli zdjąć rękawiczki.
Na tylnej ściance znajdziemy także przycisk AF-ON, którego działanie jest identyczne, jak przyciśnięcie spustu migawki do połowy - uruchamiany jest system automatycznego ustawiania ostrości. W menu można oczywiście wyłączyć włączanie AF za pomocą spustu migawki, ale oba przyciski mogą działać równolegle. Przycisk AF-ON jest umieszczony w bardzo wygodnym miejscu i z pewnością będzie bardzo przydatny, gdy zaistnieje potrzeba ponownego ustawienia ostrości bez puszczania spustu. Tego typu przyciski (dedykowane lub definiowane) występują także w konstrukcjach innych producentów, jednak rozwiązanie Nikona jest wyjątkowo wygodne.
Ostatnim przełącznikiem, o którym warto wspomnieć omawiając tylną ściankę Nikona, jest wybierak krzyżowy mający w D200 kształt koła. Ma on kilka zastosowań. Przede wszystkim w trybie fotografowania służy on standardowo do wyboru punktu ustawiania ostrości. W tym trybie wciśniecie wybieraka (środkowej części) powoduje wybranie środkowego punktu AF. To o wiele szybsze i bardziej intuicyjne rozwiązanie niż na przykład w Canonie EOS 20D, gdzie pokręcając kołem musimy przejść przez wszystkie punkty. W trybie odtwarzania zdjęć wybierakiem przechodzimy do następnego lub poprzedniego zdjęcia (wciskając prawo lub lewo), albo wyświetlamy kolejne dane o fotografii, jak parametry ekspozycji, histogramy itp. (wciskając góra/dół). Natomiast w trybie powiększania zdjęcia wybierakiem przesuwamy się na fragment fotografii, który ma być powiększony. Ogólnie jest to bardzo użyteczne narzędzie, którego działanie można także w pewnym stopniu dostosować do swoich potrzeb za pomocą opcji w menu. Używając wybieraka, poruszamy się także po menu aparatu, a wciśniecie go zatwierdza wybór (analogicznie do użycia przycisku ENTER.) Wybierak można też zupełnie zablokować przesuwając pierścień okalający na pozycję L. Korzystanie z wybieraka wymaga jednak pewnej wprawy. Szczególnie trudno na początku wyczuć pozycję środkową - zatwierdzającą.
Na górze aparatu w oczy rzuca się przede wszystkim ogromny wyświetlacz LCD. Nikon chwali się, że jest to największy wyświetlacz wśród cyfrowych lustrzanek. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne informacje. Przede wszystkim wskazania trybu pracy aparatu, ustawień ekspozycji, balansu bieli, ilości wykonanych zdjęć, wybranego punktu ustawiania ostrości i wielu, wielu innych. Szczególnie warta wymienienia jest bardzo długa i dokładna skala korekty ekspozycji, która musi zmieścić ustawienia w zakresie +/- 5 EV co 1/3, 1/2 lub 1 EV. Tu rzeczywiście przydaje się rozmiar ekranu. Ilustrację w pełni zapalonego ekranu przedstawiamy poniżej i zachęcamy do wczytania się w poszczególne funkcje. Ekran jest oczywiście podświetlany. Podsumowując, można powiedzieć, że dzięki powiększeniu górnego ekranu LCD, inżynierom Nikona udało się upchnąć dodatkowe informacje, które np. w D2X znajdowały się na drugim ekranie obok dużego LCD, a na ekranach LCD pozostałych lustrzanek po prostu się nie mieściły. Można więc przestać żałować drugiego LCD.
Po drugiej stronie korpusu mamy charakterystyczny na Nikonów z wyższej półki trzyprzyciskowy "grzybek" z pierścieniem ustawień poniżej. W D200 jego trzy górne przyciski mają inne funkcje niż w D2X i D2Hs. Nieprzypadkowo. Są to dokładnie te przyciski, które w topowych lustrzankach Nikona znajdują się pod ekranem LCD na tylnej ściance:
- wybór jakości zdjęć;[ISO] - wybór ekwiwalentu czułości;[WB] - wybór trybu balansu bieli.] Przyciski, o funkcjach takich, jak w D2X trafiły w inne miejsca na korpusie aparatu. W sumie zmiana nie powinna być zbyt uciążliwa dla użytkowników D2X lub D2Hs o ile nie pracują na pamięć. Natomiast dla innych jest zmianą na korzyść. Tym bardziej, że funkcje dolnego pierścienia pozostały bez zmian:
- pojedynczy, w którym każde jednorazowe dociśnięcie spustu migawki powoduje wykonanie jednego ujęcia;[CH] - ciągły szybki, który wraz z dociśnięciem spustu umożliwia wykonanie do 5kl/s;[CL] - ciągły wolny, który po ustawieniu w menu umożliwia wykonanie od 1 do 4 kl/s;[stoper] - samowyzwalacz umożliwiający samoczynne wyzwolenie migawki z opóźnieniem 2 lub 10s;[M-Up] - podniesienie lustra, w którym pierwsze dociśnięcie spustu powoduje podniesienie lustra, natomiast drugie opuszczenie.]
Podsumowując, jest to miejsce, gdzie ustawiane są podstawowe parametry zdjęciowe. Wybrane parametry zostaną wyświetlone na opisanym już ekranie LCD.
Najważniejszym przyciskiem w każdym aparacie jest oczywiście spust migawki. W D200 został on rozwiązany w klasyczny dla Nikona sposób. Wraz z okalającymi przyciskami jest identyczny, jak w D2X. Trochę szkoda, że Nikon zrezygnował z możliwości zamocowania tradycyjnego, mechanicznego wężyka spustowego - przykręcanego do spustu migawki. Teraz musimy zaopatrzyć się w elektroniczny wężyk spustowy.
Bardzo wygodny jest włącznik aparatu, okalający spust. Operuje się nim bardzo intuicyjnie i po jakimś czasie już odruchowo włączamy i wyłączamy aparat, biorąc go do ręki. Przełącznik służy także do włączania podświetlenia ekraniku LCD, co jest rozwiązaniem wprost rewelacyjnym, gdy porównać go z przyciskami "z żarówką", które w innych konstrukcjach potrafią być umieszczone w najdziwniejszych miejscach na korpusie. W D200 podświetlenie ekranu obsługuje się jedną ręką, bez zdejmowania dłoni z gripu.
Sam grip nie budzi żadnych zastrzeżeń, ale też nie wyróżnia się niczym wyjątkowym. Po prostu dobrze zaprojektowany, gumowany uchwyt, jakiego spodziewalibyśmy się od tak doświadczonych konstruktorów, jakimi są inżynierowie Nikona. Zapewnia pewny uchwyt nawet dla większych dłoni. Dzięki temu, że aparat jest dobrze wyważony, można bez problemu utrzymać jedną ręką korpus ze średniej wagi obiektywem. Nawet wtedy, gdy operujemy przyciskami przy bagnecie obiektywu, z których górny służy do uruchamiania podglądu ostrości, a dolny może być zdefiniowany w menu (analogicznie jak w D2X).
Podsumowując ten fragment naszego testu, można stwierdzić, że w konstrukcji D200 wykorzystano sprawdzone rozwiązania z modeli D2X/D2H, dostosowując je jednocześnie do potrzeb mniejszego korpusu (np. duży górny wyświetlacz LCD), ale bez zbytnich kompromisów czy oszczędności, jak to miało miejsce w przypadku D70. Niektóre zmiany, jak na przykład zmiana funkcji przycisków w "grzybku", można nawet uznać za korzystne z punktu widzenia obsługi aparatu. Do tego dodajmy jeszcze wzorcowe wręcz wyważenie korpusu, co przy jego wadze nominalnej 830g jest niebagatelne dla wygody operowania aparatem (dla porównania: EOS 5D 810g, EOS 20D 685g, E-1 660g, Dynax 7D 760g, D2X 1070g). Duża pochwała za uszczelnienie korpusu. Dla wielu fotografów może to być decydującą cechą, przemawiającą za zakupem właśnie D200.
Tradycyjnie Nikon umieścił na korpusie wiele przycisków i przełączników, co w porównaniu na przykład z konstrukcjami Canona wygląda dosyć tłoczno i użytkownicy tego systemu, którzy przesiądą się na Nikona będą musieli się trochę przyzwyczaić. Na szczęście jest to kontynuacja tej samej logicznej filozofii, którą poznaliśmy wraz z modelem D2H. Z Canona przeniósłbym za to przycisk zatwierdzający SET i umieścił go pośrodku wybieraka krzyżowego. To znacznie ułatwiłoby korzystanie z tego manipulatora.