Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Zaprezentowany niedawno Olympus E-500 to trzecia lustrzanka cyfrowa z wymienną optyką tej marki. Adresowany do początkujących użytkowników oferuje zaskakująco wiele opcji, które docenią zaawansowani fotografowie. Zapraszamy do lektury naszego testu.
Olympus E-500 jest w tej chwili najlżejszą lustrzanką cyfrową dostępną na rynku - 435 g. Nie jest jednak owocem ślepej pogoni za miniaturyzacją, dzięki czemu udało się stworzyć korpus, który będzie dość dobrze leżał w ręku zarówno osobom o małych, jak i dużych dłoniach. Tym drugim mały palec będzie co prawda nieco uciekał pod korpus, ale da się przeżyć, choć warto na to zwrócić uwagę przed dokonaniem zakupu, ponieważ do E-500 nie przewidziano battery packa. Uchwyt jest dość głęboki, dobrze wyprofilowany i gumowany, więc aparat nie wypada z ręki. Jakość wykonania jest bardzo dobra, czego przecież nie należało się spodziewać po aparacie z najniższej (przynajmniej cenowo) półki.
Tradycyjnie już w aparacie tej klasy mamy do dyspozycji tylko jedno pokrętło nastawcze (poza kółkiem zmiany trybów ekspozycji oczywiście), ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, a producenci na szczęście nie każą nam zbytnio się gimnastykować, by zmienić funkcje, które w lustrzankach wyższej klasy reguluje drugie pokrętło. Jest jeden minus - pokrętło zostało umieszczone nieco zbyt głęboko i trzeba mieć wyjątkowo długi kciuk, żeby obsługiwać je wygodnie. Poza tym nie mieliśmy żadnych negatywnych uwag do obsługi E-500, wręcz przeciwnie: użytkownik ma łatwy dostęp do najważniejszych funkcji (w przeciwieństwie do na przykład Pentaksa *ist DS wybór pola AF i rodzaju pomiaru światła nie jest ukryty głęboko w menu), a dzięki znakomitemu pomysłowi na pracę z wyświetlaczem LCD (niestety - jedynym, brak monochromatycznego panelu na górnej płytce), po krótkim okresie przyzwyczajania wchodzi w krew. Brawo. Więcej szczegółów w części poświęconej menu.
Brawa należą się też za osobny przycisk do szybkiego ustalania balansu bieli na podstawie wzornika - bardzo wygodne. Niestety, E-500 nie ma osobnego przycisku podglądu głębi ostrości. Funkcję tę można przypisać właśnie do przycisku balansu. Tym samym musimy wybierać - albo podgląd głębi ostrości, albo szybki balans bieli według wzornika. Szkoda.
Co prawda producent nie kreuje E-500 na następcę E-300, ale nie unikniemy porównań ze starszym modelem. Wiele osób narzekało, że E-300 jest.... brzydki (nam się podoba, ale co my wiemy :-) Głównym powodem takiego werdyktu był jego niestandardowy wygląd - bryła aparatu bardziej kojarzyła się z dalmierzowcem niż z lustrzanką, co dla wielu potencjalnych użytkowników wystarczało, by odrzucić kandydaturę E-300. Projektanci Olympusa E-500 mieli chyba przykazane jak najbardziej trzymać się tradycji. I udało się - design jest dość zachowawczy (co nie znaczy, że nieatrakcyjny) i nikt już nie będzie miał problemów z rozpoznaniem w E-500 lustrzanki.
Poniżej szczegółowy opis wszystkich elementów sterujących oraz zdjęcia aparatu.
Zdjęcia aparatu