Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
78%
Druga wersja amatorskiej pełnej klatki Canon trafia właśnie do sprzedaży. Czy EOS 6D Mark II okaże się godnym następcą konsumenckiej „szóstki”? Jak wypada na tle innych pełnoklatkowych korpusów na rynku? Zapraszamy do lektury naszego testu!
Aparat należy pochwalić za szybki start - pierwsze zdjęcie wykonamy już w czasie około 0,3 sekundy. To świetny wynik również wśród lustrzanek, nie mówiąc już o bezlusterkowcach, z których najlepsze ciągle potrzebują na to grubo ponad 0,5 sekundy. Krótko mówiąc, z winy aparatu nie powinno nam umknąć żadne ujęcie.
Dobre wrażenie robi także ogólna szybkość pracy aparatu. Urządzenie momentalnie reaguje na ruch pokręteł i przycisków, a w trybie podglądu nie obserwujemy praktycznie żadnych opóźnień we wczytywaniu podglądu zdjęć. Jedynie przy bardzo szybkich ruchach pokręteł zauważymy delikatne opóźnienie w wyświetlaniu parametrów na pomocniczym, górnym ekranie LCD. Nie jest to jednak rzecz, która widocznie wpływałaby na kulturę pracy.
Duże usprawnienie względem poprzednika obserwujemy w kwestii prędkości trybu seryjnego i wydajności bufora. Teraz z pełnym wsparciem ciągłego AF możemy fotografować z prędkością 6,5 kl./s (4,5 kl./s w modelu 6D), a w jednej serii, w zależności od warunków będziemy mogli wykonać około 100-150 zdjęć JPEG i około 30-35 zdjęć RAW, zanim aparat zacznie zwalniać. W przypadku szybkiej karty SDHC UHS-I U3, w obydwu wypadkach czyszczenie bufora zajęło około 7 sekund.
Model 6D Mark II korzysta z nowej generacji akumulatora LP-E6N, który pozwoli na wykonanie nawet 1200 zdjęć. Warto zaznaczyć, że to o ponad 100 zdjęć więcej niż w przypadku poprzednika, choć zmiana ta nie będzie zbyt zauważalna w praktyce. Trzeba jednak powiedzieć, że w przypadku umiarkowanego użytkowania, jedno ładowanie baterii wystarczy nam nawet na kilka dni. W przypadku intensywnej pracy,, na przykład podczas sesji, gdy dodatkowo często będziemy spoglądać na ekran LCD powinna nam wystarczyć na około 3-4 godziny robienia zdjęć.
Model 6D Mark II nieco ogranicza nas pod względem czasów migawki. W odróżnieniu od topowych modeli, najkrótszy oferowany czas ekspozycji to 1/4000 s. Jej żywotność szacowana na 100 tys. cykli również ustępuje modelom w wyższej półki. Niestety, choć lustro i migawka pracują zauważalnie ciszej niż w przypadku poprzednika, ciągle nie otrzymujemy funkcji cichej migawki w trybie Live View, która zaczyna już pojawiać się w lustrzankach. Wystarczy wspomnieć tu chociażby zaprezentowany przed kilkoma dniami model Nikon D850.
Pochwalić należy jednak tryb Auto ISO, który bardzo dobrze balansuje parametry czasu naświetlania względem czułości i ogniskowej używanego obiektywu. Pochwalić należy także to, że w menu możemy manualnie ustanowić granicę dobieranych dla tego trybu czasów naświetlania i czułości, lub określić czy wolimy, by aparat dobierał czasy dłuższe czy może krótsze. Nareszcie tryb ten wydaje się w pełni użyteczny, także w przypadku fotografowania dynamicznej akcji.
Najważniejszym chyba usprawnieniem modelu Mark II jest nowy układ autofokusa. W 6D mieliśmy do dyspozycji jedynie 19 punktów ustawiania ostrości, z czego naprawdę użyteczny był właściwie tylko punkt centralny. Teraz punktów jest 45, a w dodatku wszystkie są typu krzyżowego, co zbliża wydajność aparatu do tej oferowanej przez model 5D Mark III - to w końcu ten sam system co w przypadku EOS-a 80D.
Co więcej aż 27 z punktów, w tym 9 krzyżowych będzie dostępnych przy przysłonie f/8, a punkt centralny oferuje czułość do -3 EV. Trzeba przyznać, że autofokus działa naprawdę błyskawicznie i nawet mocniej zaciemnione miejsca nie stanowią dla niego większego problemu. Niestety punkty AF nadal pokrywają dość niewielki obszar kadru, co sprawia, że nawet punkty skrajne umieszczone są stosunkowo blisko jego środka. Warto dodać, że większy rozstaw oferuje tu chociażby 5-letni Canon EOS 5D Mark III.
Rozkład punktów AF w aparacie EOS 6D Mark II
Rozkład punktów AF w aparacie EOS 6D
W przypadku obiektywu standardowego przeostrzenie z planu dalekiego na bliski nie trwa więcej niż 0,2-0,25 sekundy, ale w przypadku przeostrzania na obiekty znajdujące się w podobnych płaszczyznach możemy spodziewać się skuteczności rzędu 0,05-0,1 sekundy. Oczywiście w bardzo słabych warunkach oświetleniowych skuteczność pomiaru spada, ale nie zdarzyło się nam, by autofokus w ogóle nie poradził sobie z daną sceną. Co ważne, nie zauważamy też widocznej różnicy w skuteczności między skrajnymi punktami AF, a tymi znajdującymi się w centrum kadru.
Również w trybie ciągłym AI Servo AF, autofokus wypada bardzo - szybko podąża za obiektami przemieszczającymi się w dowolnych płaszczyznach i będzie użyteczny nawet w stosunkowo słabym oświetleniu żarowym. Szkoda tylko, że jego użyteczność ogranicza wąskie pokrycie kadru przez punkty AF.
Otrzymujemy także świetnie oceniany przy okazji większości testów, oparty o piksele detekcji fazy na matrycy, system Dual Pixel AF, którego funkcjonalność docenimy podczas filmowania i fotografowania w trybie Live View. Punkt ostrości możemy regulować dotykowo, a w słabych warunkach oświetleniowych możemy liczyć nawet na lepszą skuteczność niż w przypadku pomiaru standardowego.
Dodatkowo w tym trybie otrzymamy możliwość skorzystania z funkcji śledzenia twarzy, lub obiektu. System śledzenia wypada pozytywnie, choć przy dynamicznych ruchach aparatu może się nieco "gubić". Czasem też potrzeba więcej czasu, by autofokus ustawił ostrość w trybie ciągłym, co nieco dziwi - w przypadku wcześniejszych implementacji systemu Dual Pixel problem ten zdawał się nie występować. Co jednak bardzo ważne system śledzenia zapamiętuje obiekty - gdy nasz cel ucieknie nam z kadru, aparat automatycznie zacznie go śledzić, gdy tylko ponownie znajdzie się w polu widzenia aparatu.
Nie można także zapomnieć o możliwości ręcznego doprecyzowania działania autofokusa - w menu personalizacji otrzymujemy aż 16 pozycji dotyczących czułości, szybkości i innych ustawień systemu śledzenia. Szkoda tylko, że menu mikroregulacji nie jest tak wygodne jak w przypadku bardziej zaawansowanych modeli z oferty producenta.
W aparacie pojawił się nowy czujnik pomiaru RGB+IR o rozdzielczości 7560 pikseli, który ma sprawiać, że parametry ekspozycji oraz balans bieli będą ustawiane dużo bardziej precyzyjnie. W przypadku pomiaru światła, tradycyjnie u Canona otrzymujemy do wyboru pomiar punktowy, pomiar skupiony (nieco większe pole pomiaru niż w przypadku pomiaru punktowego), pomiar matrycowy i centralnie ważony.
W większości wypadków najlepiej polegać na pomiarze matrycowym i centralnie ważonym, choć w przypadku mało kontrastowego oświetlenia ten pierwszy będzie miał tendencję do delikatnego niedoświetlania kadru. Bardzo dobrze swoją rolę spełnia pomiar punktowy, żałujemy jednak , że nadal nie otrzymujemy pomiaru z priorytetem świateł, który od dawna już oferują lustrzanki konkurencji.