Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
74%
Sony A68 to najświeższy powiew w rodzinie SLT. Czy jednak 24-megapikselowa matryca APS-C, system 4D Focus, stabilizacja obrazu i zaawansowana ergonomia przekonają do siebie fotografów?
Korpus Sony A68 to niemal perfekcyjnie zaprojektowana bryła. Dzięki temu, ergonomia, jak na amatorską konstrukcję kierowaną do ambitnych użytkowników jest bardzo zaawansowana. Aparat ma wzorcowo zaakcentowany grip, który został wyłożony chropowatą i estetycznie wykończoną gumą. Jest ona dosyć miękka i przyjemna w dotyku, co zdecydowanie zwiększa komfort pracy. Podobnie jest z wyłożeniem wyprofilowanego miejsca na kciuk, jednak w tym przypadku zastosowane materiały są nieco twardsze. W rezultacie aparat niemal klei się do dłoni. Trzyma się go pewnie, czego nie zmienia nawet przymocowanie większych i cięższych szkieł.
Gdy w miarę doświadczony fotograf weźmie po raz pierwszy do rąk Sony A68, nie będzie miał najmniejszych problemów z obsługą i zmianą podstawowych parametrów. Przyciski są odpowiednio oznaczone i rozmieszczone w intuicyjnych miejscach. Większość z nich - poza klawiszem MENU - znalazło się po prawej stronie ekranu. Dzięki temu z łatwością zmienimy balans bieli, czułość matrycy, ustawimy punkt autofokusa czy wartość przysłony. W sumie na korpusie nowego A68 znajdziemy aż 15 klawiszy i przełączników z przypisanymi funkcjami, dzięki czemu natychmiastowo wybierzemy najważniejsze parametry związane z fotografowaniem.
W pracy z A68 przede wszystkim przypadło nam do gustu rozmieszczenie klawiszy odpowiadających za balans bieli, tryb pracy, czułość matrycy i kompensację ekspozycji, z czego te dwa ostatnie są wyraźnie większe, bardziej zaakcentowane i znajdują się w anatomicznym wyżłobieniu. Ponadto klawisze ulokowano zaraz obok spustu migawki, co znacznie przyspiesza ich wybieranie. Z kolei najważniejsze ustawienia podejrzymy na czytelnym pomocniczym ekranie LED, wyposażonym w funkcję podświetlenia, która okazuje się niezwykle pomocna podczas fotografowania po zmroku.
Oprócz bardzo dobrej ergonomii, producent zapewnił także bogatą możliwość personalizacji. Otrzymujemy aż 10 przycisków (8 z już fabrycznie zaprogramowanymi ustawieniami i 2 funkcyjne - C1, C2), do których można przypisywać często używane funkcje. Niemniej jednak zaproponowana przez producenta konfiguracja wydaje się optymalną.
Z tyłu korpusu znajduje się natomiast rozwiązanie żywcem zaczerpnięte z bezlusterkowych konstrukcji A7 - kółko sterujące, pozwalające na szybki wybór najważniejszych parametrów. Niestety jest ono bardzo małe i zbyt czułe, przez co korzystania z niego nie można nazwać wygodnym i precyzyjnym.
Producent, tak jak w przypadku innych aparatów firmy, na obudowie nowego A68 umieścił przycisk podręcznego menu (Fn). Dzięki temu, w łatwy sposób użytkownicy są w stanie zmienić podstawowe ustawienia aparatu takie jak tryb pracy, pomiar światła czy punkt ostrości. Poprzez wciśnięcie klawisza, będzie można także wybrać jeden z trzynastu filtrów dostępnych w zakładce strefa twórcza. Co więcej, przycisk Fn jest w pełni konfigurowalny, co daje możliwość ustawienia najczęściej wybieranych opcji w jednym miejscu.
Menu główne nie powinno zdziwić dotychczasowych użytkowników aparatów Sony. Zostało podzielone na cztery karty (oznaczone ikonami), w których znajdują się zakładki poszczególnych opcji. Niestety dla nowego użytkownika na pierwszy rzut oka takie menu może wydać się skomplikowane, ale po dłuższym czasie można się do niego przyzwyczaić. Tak naprawdę wszystko zostało podzielone w logiczny, choć niezbyt czytelny sposób.
Komponować ujęcia będziemy między innymi za pomocą elektronicznego wizjera OLED Tru-Finder o rozdzielczości 1,44 Mp, który zapewnia około 100% pokrycie kadru. Wyświetlany obraz jest duży i charakteryzuje się dobrą kontrastowością, jasnością oraz wysoką częstotliwością odświeżania prezentowanej sceny. Ponadto elektroniczny celownik został wyposażony w czujnik oka oraz regulację dioptrażu. Dzięki zastosowanej technologii spotykanej w lustrzankach SLT, otrzymujemy również możliwość natychmiastowego podglądu zmieniającej się ekspozycji, balansu bieli, filtrów artystycznych czy chociażby pozycji menu oraz zdjęć, co sprawia, że fotografowanie jest bardziej intuicyjne i efektywne.
To jednak nie wszystko. W wizjerze możemy wyświetlić nie tylko podstawowe parametry, takie jak czas ekspozycji, wartość przysłony, czułość matrycy, tryb fotografowania, punkty AF, stan baterii czy zapełnienia karty, lecz także bardziej szczegółowe informacje, na przykład tryb pomiaru światła i ostrości, aktywowane filtry artystyczne, histogram czy siatkę ułatwiającą kadrowanie. Dodatkowo w elektronicznym celowniku zobaczymy menu oraz podejrzymy wykonane zdjęcia, co okaże się pomocne podczas korzystania z aparatu w słoneczne dni.
O ile wizjer przypadł nam do gustu, to tego samego nie możemy powiedzieć o ekranie LCD TFT. Sony A68 został wyposażony w dosyć archaiczne rozwiązanie - 2,7-calowy wyświetlacz o rozdzielczość 460 800 punktów. Wprawdzie ekran jest odchylany o 135° w górę i 55° w dół, to jednak o dotykowym panelu możemy zapomnieć.
Jak nie trudno się domyśleć parametry ekranu są bardzo przeciętne, nawet jak na lustrzankę z amatorskiego segmentu. Niestety, ale mały rozmiar oraz rozdzielczość negatywnie wpływają na wygodę podczas fotografowania. Kolory są wyblakłe, przez co plan fotograficzny nie jest wiernie odwzorowany. Zastrzeżenia mamy także do samej kontrastowości oraz jasności ekranu, co sprawia, że nie da się rzeczowo ocenić ekspozycji oraz sprawdzić czy fotografia została odpowiednio naświetlona. Jest to ogromne utrudnienie podczas pracy z Sony A68.
Nie można mu jednak odmówić funkcjonalnego podglądu na żywo – scena jest szybko wyświetlana, dzięki czemu nie zauważymy charakterystycznego spowolnienia i rozmycia obrazu. Warto również pochwalić powłoki antyodblaskowe, które dobrze sprawdzają się w mocnym oświetleniu. Pomocna okaże się także funkcja odchylania - zwłaszcza podczas fotografowania w nietypowych i mało wygodnych pozycjach. W innym przypadku doradzamy komponowanie ujęć w bardziej klasyczny sposób, poprzez użycie wizjera. Zaoszczędzi nam to nerwów oraz nieco ograniczymy zużycie baterii.
Kolejną wadą Sony są jego funkcje dodatkowe, a raczej ich brak. O Wi-Fi i NFC możemy tylko pomarzyć. Wielka szkoda, bo moduły łączności bezprzewodowej już od kilku lat są standardem w świecie fotografii.
Tak naprawdę zyskujemy tylko podstawowe funkcje takie jak filtry artystyczne, które znajdziemy w strefie twórczej. Do wyboru będziemy mieć wyraziste efekty (kontrastowy monochrom, nasycone barwy) lub nieco bardziej standardowe (zdjęcia krajobrazowe, portretowe, zachód słońca czy intensywne kolory). Jedną z ciekawszych funkcji jakie zapewnia model A58 jest Sweep Panorama. Dzięki niej będziemy w stanie wykonać kilka ujęć z ręki, które aparat połączy w jeden szeroki kadr.