Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Nikon postanowił wsiąść do pociągu z napisem retro. Nikon Df to pierwsza lustrzanka tego producenta, która jest stylizowana na analogowe aparaty. Najnowsza pełna klatka łączy w sobie sensor z flagowego D4 z autofokusem i migawką z D600. Zapowiada się ciekawie, a jak wyszło w praktyce przekonacie się z lektury naszego testu.
Moda na stylizowanie aparatów na starsze trwa w najlepsze. Rozpoczął ją Olympus swoją serią PEN, dołączyło Fujifilm z zaawansowanymi kompaktami oraz bezlusterkowcami. Pojawiały się też pojedyncze propozycje innych producentów, a teraz do wyścigu postanowił dołączyć Nikon.
Trzeba przyznać, że japoński producent zrobił to z niespotykanym rozmachem. Aparat zapowiadało pięć krótkich filmików z hasłem Pure Photography, producent stopniowo podgrzewał napięcie prezentując tylko fragmenty aparatu. I w końcu się doczekaliśmy - pojawił się Nikon Df.
Nowa, pełnoklatkowa lustrzanka Nikona łączy w sobie rozwiązania z kilku innych propozycji. Sercem Df-a jest matryca znana z flagowego, reporterskiego D4, system automatycznego ustawiania ostrości oraz migawka zostały zaczerpnięte z D600, a akumulator jest znany użytkownikom aparatów D3200 czy D5300, Wzornictwo zaczerpnięto z analogowych lustrzanek, a cenę wzięto od Nikona D800 w dniu premiery. Jak ten systemowy miszmasz sprawdzi się w praktyce przekonacie się w dalszej części naszego testu.
Trudno powiedzieć z kim bezpośrednio będzie rywalizował Nikon Df. Z jednej strony można by wymienić aparaty takie jak Canon EOS 5D Mark III, Nikon D800, Canon EOS 6D, Nikon D610. Ale oprócz lustrzanek można brać także pod uwagę bezlusterkowce, takie jak: Sony A7R i A7, czy Fujifilm X-Pro1 lub Olmypus OM-D E-M1. Jak widać Nikona Df trudno jest zamknąć w ścisłe ramy.
Test został podzielony na następujące części: