Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Nikon Df to aparat, który zrobił dużo szumu zanim jeszcze pojawił się oficjalnie na rynku. Japoński producent wypuścił do sieci 5 filmów zapowiadających pojawienie się tego aparatu. Po tak zbudowanym napięciu dziś Nikon Df ujrzał światło dzienne.
Kwestie estetyczne pomijamy, ponieważ jak mówi starożytne przysłowie o gustach się nie dyskutuje. To co się rzuca przy pierwszym kontakcie, to że aparat jest bardzo lekki.
To najlżejsza lustrzanka pełnoklatkowa Nikona. Sprawia to bardzo dziwne wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z wydmuszką. Część tajemnicy tej lekkości kryje się pod dolną klapką. Akumulator jest niezwykle mały, taki jaki znamy z amatorskich lustrzanek. Według producenta na jednym ładowaniu wykonamy 1400 zdjęć, na razie ciężko nam w to uwierzyć.
Korpus aparatu Nikon Df został wykonany ze stopów magnezu, mimo to nie sprawia wrażenia wyjątkowo solidnego. Nie obcujemy jednak z aparatem, który moglibyśmy nazwać w pełni profesjonalnym korpusem. Cieszą uszczelnienia, które są na takim samym poziomie jak te znane z D800 i D800E.
To co wyróżnia najnowszą lustrzankę Nikona to manualne pokrętła. U góry znajdziemy korektę ekspozycji, tarcze ISO, czasu ekspozycji oraz trybów P, A, S, M. W tym miejscu pojawia się kolejny problem, nie ma żadnego uzasadnienia żeby nie było ISO Auto i automatycznego wyboru czasu na tarczy, jest to dziwny krok ze strony producenta.
Same pokrętła działają z wyraźnym mechanicznym skokiem, co na pewno ucieszy wielu przyszłych użytkowników. Dość problematyczna jest obsługa przedniej tarczy nastaw. Została ona umieszczona pionowo przez co nie jest specjalnie wygodna w obsłudze, zwłaszcza, że chodzi z wyraźnym oporem. Podobnie wygląda sytuacja z włącznikiem, który stawia wyraźny opór, a przez brak ząbka dość ciężko włączyć aparat jednym palcem.
Nikon Df jest najmniejszą i najlżejszą lustrzanką pełnoklatkową tego producenta. Producent aby jak najbardziej zbliżyć aparat do serii F czy FM zdecydował się na usunięcie wyraźnego gripa. W związku z tym z obiektywem dedykowanym Nikon AF-S Nikkor 50mm f/1,8 G mamy dość komfortowy zestaw. Ale przy podpięciu jakiegokolwiek cięższego szkła aparat nie będzie najwygodniejszą propozycją.
Mieliśmy możliwość pobawienia się aparatem przedprodukcyjnym, więc nie możemy zaprezentować efektów zdjęciowych. Samo działanie tego aparatu jest bardzo zbliżone do Nikona D610, z którym mogliśmy porównać tę propozycję.
Podsumowanie
Nikon Df to nietuzinkowa propozycja skierowana do zaawansowanych entuzjastów. Za korpus z dedykowanym obiektywem kitowym musimy zapłacić równowartość 2750 funtów. Za tę niebagatelną kwotę otrzymujemy aparat, który łączy w sobie cechy znane z flagowego D4 i niżej plasowanej pełnej klatki D600 i D610. Przy pierwszym kontakcie Nikon Df wymyka się jednoznacznym ocenom, na wyczerpującą analizę tej propozycji musimy poczekać do momentu dostarczenia finalnej wersji Nikona Df