Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Premiera "aparatu" Sony Cyber-shot DSC-QX10 wzbudziła bardzo duże zainteresowanie przedstawicieli mediów podczas dnia prasowego na targach IFA w Berlinie. Nietypowy pomysł na rozszerzenie fotograficznych możliwości smartfona był szeroko komentowany również przez użytkowników. Dziś, po kilku dniach używania QX10 możemy się już podzielić naszą opinią na temat tego urządzenia.
Sony QX10 to urządzenie, które w przytłaczającej większości przypadków będzie przypięte do smartfona. A te mają różne rozmiary, wagę i rodzaje wykończenia. Mogą więc występować spore różnice w wygodzie użytkowania, niemniej chyba możemy się pokusić o kilka ogólnych wniosków.
Chyba najsensowniejszym sposobem mocowania jest umieszczenie adaptera blisko lewej krawędzi smartfona. Wtedy lewa dłoń utrzymuje ciężar całego zestawu, a jej kciuk operuje dźwignią zoomu i spustem migawki. Prawa dłoń podtrzymuje i stabilizuje cały zestaw oraz wprowadza zmiany w ustawieniach na ekranie smartfona. Czy da się w ten sposób wygodnie fotografować? Oczywiście do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale trudno uznać to rozwiązanie za szczególnie ergonomiczne. Nie ma żadnej możliwości wygodnego, pewnego uchwytu, jak praktycznie w każdym normalnym aparacie. Przez to trudno fotografować z nietypowych pozycji - znad głowy, czy niskiej perspektywy. Tym bardziej, że ciągle ma się świadomość, że mechaniczne połączenie QX10-adapter-smartfon jest w miarę dobre, ale przecież nie całkowicie pewne. Dynamiczne zahaczenie obiektywem o jakąś przeszkodę może się skończyć niekontrolowanym upadkiem któregoś z elementów. Zdecydowanie wygodniejszym sposobem fotografowania z nietypowych perspektyw jest odłączenie QX10 od adaptera, podniesienie go jedną ręką, podczas gdy w drugiej dłoni spoczywa smartfon, na którym można obserwować kadr.
Na ocenę ergonomii ma również wpływ jeden z największych mankamentów tego urządzenia, czyli szybkość przesyłania obrazu Live View po Wi-Fi. Według informacji przedstawicieli koncernu Sony zależy ona od mocy obliczeniowej smartfona, odległości między urządzeniami i "zagęszczenia" innych sieci. Podczas testu korzystaliśmy przez większość czasu z iPhone'a 4 - zarówno w plenerze, z dala od innych sieci, jak i w pomieszczeniach mieliśmy trudności z otrzymaniem płynnego obrazu bez efektu poklatkowego. Obraz czasem delikatnie przerywał, czasem zawieszał się na dłużej, bardzo rzadko osiągał zadowalającą płynność. Testowaliśmy też urządzenie z nowym smartfonem Xperia Z1 i wtedy było zauważalnie lepiej. Okresy braku płynności były krótsze i nie przeszkadzały tak mocno. Planując zakup aparatu Sony QX10 warto wcześniej sprawdzić jakość połączenia z konkretnym typem smartfona.
Fotografowanie
Fotografować Sony QX10 można na dwa sposoby - wyzwalając migawkę z poziomu smartfona lub samego urządzenia. Pierwszy sposób jest niezwykle irytujący - gdy na rwany obraz nakłada się działające z opóźnieniem wyzwalanie migawki trudno o pozytywny efekt. Używanie spustu migawki na korpusie aparatu jest lepszym pomysłem, można w ten sposób łatwiej "trafić" w wybrany moment.
Niestety, użytkownik nie ma zbyt wielu fotograficznych opcji do wyboru. W pierwszej kolejności można wybrać tryb fotografowania i filmowania. W przypadku filmowania QX10 musi mieć włożoną kartę pamięci, a użytkownik nie ma wpływu na dosłownie żadne parametry. Jeśli wybierzemy fotografowanie QX10 może transferować zdjęcia w pełnej rozdzielczości do pamięci smartfona, co oczywiście trwa odpowiednio długo. Na szczęście w menu można znaleźć opcję transferu wersji 2-megapikselowej lub nawet całkowitego wyłączenia przesyłania zdjęć (zdjęcia w pełnej rozdzielczości tak czy inaczej trafiają na kartę pamięci).
Aplikacja Sony PlayMemories Mobile oferuje jedynie trzy tryby fotografowania:
W warunkach plenerowych chyba najlepiej sprawdza się tryb Lepsza automatyka, który samodzielnie rozpoznaje rodzaj fotografowanej sceny, a w razie potrzeby może zastosować unikalne funkcje matrycy Exmor R - łączenie kilku klatek w jedną w celu poprawy dynamiki czy redukcji szumu. W obydwu trybach automatycznych użytkownik może jedynie wybrać rozmiar zdjęcia i włączyć samowyzwalacz. Większe nadzieje na manualną kontrolę parametrów zdjęcia daje tryb P. Rzeczywiście, po uruchomieniu go pojawia się możliwość wprowadzenia korekty ekspozycji i zmiany balansu bieli. Nadal nie można wybrać czułości, uruchomić trybu seryjnego, zmienić przysłony, ustawić czasu, wyostrzania, stopnia odszumienia, nie mówiąc o interwałometrze. Trudno zrozumieć takie podejście - dostęp do takich funkcji to coś, za czym tęsknią użytkownicy smartfonów i to woda na młyn dla producentów aplikacji, które im to dają. Trudno znaleźć wytłumaczenie, dlaczego aplikacja Sony PlayMemories Mobile oferuje tak niewiele funkcji.