Aparaty
Nikon Z50 II - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Loupedeck to zaawansowany kontroler, który od podstaw został zaprojektowany z myślą o programie Lightroom. Producent mówi jasno: przy jego użyciu postprodukcja będzie szybka i intuicyjna, jak nigdy wcześniej. Dziś sprawdzamy, czy te słowa znajdą potwierdzenie w praktyce.
Z reguły nie piszemy o opakowaniach, jednak w przypadku Loupedeck musimy zrobić wyjątek. Konsola przychodzi do nas w wyjątkowo estetycznie wyglądającym pudełku. Czarny i matowy prostokąt z wytłoczonym srebrnym logiem producenta od razu podpowiada, że we wnętrzu ma się znajdować coś szczególnego.
I faktycznie tak jest. Loupedeck to prawdziwy minimalizm i prostota w jednym, za co należy pochwalić producenta. Konsola mierzy 15.5 x 40 cm – mamy więc do czynienia z urządzeniem, które wielkością nie odbiega od typowej klawiatury z numerycznym panelem.
Ponadto designem daleko mu do typowego kontrolera midi lub innego podobnego rozwiązania. Wprawdzie urządzenie zapewnia mnóstwo przycisków i pokręteł, ale projektanci zadbali, aby było nie tylko funkcjonalne, lecz także estetyczne. Otrzymujemy uniwersalne połączenie czerni i srebra. Tak więc konsola może okazać się ciekawie wyglądającym elementem naszego biurka.
Do produkcji kontrolera producent sięgnął po tworzywo sztuczne. Niestety zastosowany plastik nie jest najwyższych lotów (delikatnie mówiąc). Taka oszczędność mocno dziwi – zwłaszcza, że konsola kosztuje prawie tysiąc złotych. A w tej cenie powinniśmy otrzymać urządzenie wykonane z o wiele lepszych materiałów i komponentów. Przykładowo widzielibyśmy spód konsoli zaprojektowany z aluminium, czy chociażby metalowe pokrętła i gałki nastaw.
Producent nie przyłożył się również do samej konstrukcji. Dobre wrażenie spowodowane przemyślanym designem szybko mija. W zamian pozostajemy z odczuciem mało dokładnego wykonania. Obudowa nie jest najlepiej spasowana – zwłaszcza jej górna część, która zgrzyta pod lekkim naciskiem. Z kolei pokrętła ze zmatowionego plastiku nie są przyjemne w dotyku, a do tego stawiają nieodczuwalny opór w czasie użytkowania.
Zupełnie inaczej niż największe pokrętło (znajdujące się poniżej loga), które obraca się skokowo, a nie płynnie. Natomiast same przyciski charakteryzują się bardzo małym skokiem – mimo to czasem potrzeba mocniej przycisnąć klawisz, by ten zadziałał. Są także suwaki, które przypominają kółko w komputerowej myszce – niestety tej z niższej półki cenowej.
Na domiar tego, konsola jest głośna – każdemu wciśnięciu klawisza czy dowolnego pokrętła towarzyszy wyraźny klik. Natomiast w samym projekcie Loupedeck zabrakło nam podświetlenia konsoli (jej pokręteł i przycisków), co znacznie ułatwiłoby edycję zdjęć w nocy.
Ale na tym nie koniec. Loupedeck podłączamy do komputera kablem USB, przez który urządzenie pobiera energię – choć mile widziana byłaby bezprzewodowa łączność oraz możliwość skorzystania z opcjonalnych akumulatorków (im mniej kabli, tym lepiej).
Niemniej jednak producent niedokładnie zaprojektował spód konsoli ze specjalnym wyżłobieniem na kabel, przez co ta przy nawet lekkim nacisku wyraźnie kołysze się na boki. Jest to irytujące podczas pracy, która przecież opiera się na manualnej kontroli, a więc na wciskaniu, obracaniu i wybierani poszczególnych klawiszy.
Poprawić by to mogły nieco masywniejsze cztery gumowe nóżki. Te jednak są wyraźnie niższe od wystającego kabla – efekt, bujająca się na boki konsola. Poza tym są one zbliżonej wysokości, przez co kontroler leży niemalże na płasko. Szkoda, że producent nie pomyślał o niewielkich wysuwanych podstawkach (takich jak w nawet najtańszych komputerowych klawiaturach), dzięki którym konsola byłaby lekko pochylona ku dołowi.
Loupedeck nie jest urządzeniem typu plug-and-play. Tak więc do jego instalacji potrzebujemy sterownika, który pobieramy ze strony loupedeck.com/setup – o czym zresztą informuje producent zaraz po otworzeniu opakowania. Jednak wcześniej warto upewnić się, czy konsola będzie kompatybilna z naszym komputerem, systemem (Windows 7 wzwyż i MacOS 10.10 wzwyż) i programem Adobe. Ta działa tylko i wyłącznie z Lightroomem 6 oraz Lightroomem Classic – starsze wersje nie są i już nie będą wpierane.
Po instalacji (oraz resecie komputera) uruchomi nam się dedykowany program, w którym będziemy mogli zarządzać naszą konsolą, a także dokonać pewnych modyfikacji – na przykład czułości suwaków czy pokręteł, dzięki czemu dostosujemy je do swoich edycyjnych preferencji.
Po uruchomieniu Lightrooma, Loupedeck wgra się do programu jako plug-in. Od tej pory każda wprowadzona zmiana za pomocą kontrolera będzie natychmiastowo wprowadzona w interfejsie Adobe.