Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Na dnie Bałtyku spoczywa blisko 100 tysięcy zatopionych statków. Dzięki albumowi "Ghost Ships of the Baltic Sea" część z nich możemy zobaczyć z bliska.
"Statki widmo..." to książka niezwykła. Pokazuje świat, w którym zaciera się granica między życiem i śmiercią, bo czas tutaj zamarł. Choć ludzi nie ma, czuć ich obecność w porzuconych przedmiotach, częściach garderoby. Wszystko stoi w miejscu, opuszczone jakby załoga przed momentem opuściła statek.
Autorami albumu są łączący pasję do nurkowania i fotografii Jonas Dahm i Carl Douglas. Ten drugi jest również historykiem, co nie jest bez znaczenia. Nie jest to bowiem projekt o ambicjach wyłącznie artystycznych, ale również historyczno-dokumentalnych. Książka zawiera opis każdego ze sfotografowanych wraków.
Możemy się dowiedzieć, że "Jessica" poszła na dno po zderzeniu z parowcem podczas wielkiej mgły w maju 1885 roku. Całej załodze udało się uratować, bo statek tonął pół godziny. Mniej szczęścia miała załoga statku "Rumina", który podczas I wojny światowej uderzył w minę i rozpadł się na dwie części. Jedenastu członków załogi przeżyło, ale sześciu utonęło. Autorzy dotarli też m.in. do okrętu „Argo", storpedowanego w 1942 roku przez sowiecką łódź podwodną. W wyniku ataku zginęło dziewięciu z 23 marynarzy.
"Upiorna mieszanka piękna i dramatu" - tak autorzy określają swoje dzieło, które faktycznie wzbudza ambiwalentne odczucia. Z jednej strony można zachwycać się pięknem, dostępnego tylko dla nurków widoku, a z drugiej obecna jest świadomość ludzkich dramatów, do których doszło podczas tonięcia tych statków.
"Ten album jest dla nas bardzo osobisty. Chcielibyśmy, podkreślić, że wielu ludzi na statkach, które uwieczniliśmy, straciło życie" - czytamy obok poruszającego zdjęcia porzuconego kobiecego buta. Twórcy albumu znaleźli go w korytarzu jednego z wraków, a nieopodal leżał kosz z butami dziecka.
Jak to możliwe, że niektóre statki zachowały się w tak dobrym stanie? Wszystko dzięki zimnej wodzie i małej liczbie pożerających drewno robaków. Tzw. świdraki okrętowce preferują cieplejsze i bardziej zasolone wody. Właśnie dlatego dla nurków Bałtyk jest jak podwodne muzeum pełne historycznych skarbów. Nawet nie trzeba głęboko nurkować, żeby dotrzeć do zatopionego statku. Czasem wystarczy nawet tylko trzy metry, bo jest to morze stosunkowo płytkie. Choć zdarzają się i wraki spoczywające ponad 100 metrów pod powierzchnią wody.
Bałtyk w swych głębinach skrywa zarówno okręty wojenne z II wojny światowej, jak i statki z XIX, XVIII, a nawet z XVII wieku. W albumie "Ghost Ships of the Baltic Sea" mamy okazję obejrzeć z bliska kilkadziesiąt z nich. I jest to niezwykła przygoda, w którą możemy się wybrać bez nakładania sprzętu do nurkowania.
Album jest dostępny w księgarni Bookoff w cenie 179 złotych.