Wydarzenia
Black Week w CEWE FOTOJOKER – skorzystaj z fantastycznych cen
Niektóre zdjęcia przedstawiają profesjonalne modelki. Inne to przypadkowe postacie, wyłowione w ulicznym castingu. Czasem trudno odróżnić jedne od drugich... W pierwszej „modowej” książce Parra granice między komercją, sztuką i dokumentem płynnie się zacierają.
Fotografia Parra zawsze polaryzowała. Często nazywany jest snobem i szydercą, notorycznie powracają też zarzuty o przesadną krytykę i stereotypowe przedstawianie brytyjskiego społeczeństwa – zwłaszcza bronionej zaciekle przez lewicowe środowiska klasy średniej i robotniczej. Prawda jest jednak taka, że Parr obśmiewa wszystkich i po równo.
Prowincjuszy na wakacjach w New Brighton i sztywniaków z wyższych sfer podczas swoich eleganckich garden party. Komentuje brytyjską ekscentryczność, pragmatyzm i zły gust na wszystkich poziomach. Bada za pomocą mocnego flesza i wysyconych barw zamiłowanie do futbolu, fast foodów, Rodziny Królewskiej i patriotycznych tatuaży. Z zarzutów nic sobie nie robi, bo jak lubi powtarzać, woli być krytykowany niż ignorowany.
Jego rozpoznawalny, wyrazisty styl musiał w końcu zainteresować również branżę mody, która z jednej strony uważana jest za jedną z najbardziej zepsutych (co przecież również musiało pociągać Parra), z drugiej jednak daje artystom dużo stylistycznej swobody. Dla brytyjskiego fotografa była to okazja, której nie mógł przegapić.
Jego romans ze światem mody rozpoczął się w 1999 roku zleceniem dla Amica Magazine (zdjęcia wykonane we włoskim Rimini również znajdziecie w tej książce). Jak wspomina w jednym z wywiadów, po raz pierwszy pracował wtedy w warunkach zorganizowanej sesji, ale nadal starał się fotografować po swojemu – wiele opublikowanych później zdjęć powstało w tak zwanym „międzyczasie”- podpatrzone i podchwycone zanim jeszcze modelki zdążyły przygotować się i zapozować.
Oczywiście późniejsze kolaboracje z największymi domami mody wymagały już ścisłej współpracy z agencją i dyrektorem artystycznym. „Te zlecenia były też znacznie lepiej płatne, niż prasowe edytoriale, więc specjalnie nie narzekałem” - wspomina. Nawet tu Parr naginał zresztą zasady a klient na to pozwalał. Ostatecznie chciał mieć przecież „Martina Parra”, liczyły się tylko dobre ujęcia.
Wiele zdjęć powstaje więc spontanicznie jak na przykład dobrze znana już „pomarańczowa dama”, którą fotograf dostrzegł na planie lookbooka Gucci w Cannes. Kolor jej spalonej słońcem skóry zlewający się z leżakiem, ekstrawaganckie, bogato zdobione okulary i wszystkie faktury sceny znakomicie wydobyte mocnym błyskiem. Bang! I jest, zdjęcie w stylu, którego nie można pomylić z żadnym innym.
W książce Fashion Faux Parr, znajdziemy też wiele zdjęć, na których fotograf wielokrotnie kopiuje samego siebie. Odtwarza kultowe kadry w centrum zainteresowania umieszczając jednak produkt. Designerskie, warte tysiące funtów akcesoria wrzuca między bibeloty w sesji utrzymanej w stylu klasycznej brytyjskiej wyprzedaży garażowej, drogie okulary lądują na nosach manekinów w sklepie z perukami, a droga torebka na stoliku do bingo starszej pani.
Eleganckie damy od zawsze zajmują zresztą specjalne miejsce w sercu Parra. A zwłaszcza ich dłonie, które w ciasnych zbliżeniach popijają kawę z kwiecistej filiżanki, grają w karty lub pieszczą swojego wystawowego kota – w modowym wydaniu zawsze bogato udekorowane złotą biżuterią i drogimi kamieniami.
Paryż, Francja, 2011. Dla Stiletto © Martin Parr
Chętnie sięga też po wizualne i kulturowe kalki (marokańskie targowisko pełne kolorowego plastiku staje się idealną scenografią dla kolekcji neonowych torebek) oraz absurd i humor - modele w świątecznych swetrach pozują na zatłoczonej plaży a uczniowie na fotelu szkolnego dentysty w kampanii dziecięcej kolekcji ubrań.
Osobną kategorię i rozdział książki stanowią zdjęcia z pokazów mody, na których Parr pojawia się jako cichy obserwator, i które na zlecenie klienta ma dokumentować „po swojemu”. Dostaje dostęp za kulisy, ale co nikogo chyba nie zdziwi, od modelek woli podglądać gości i bywalców tych niesłychanych targowisk próżności.
Niczym detektyw lub szpieg, niezauważenie i z upodobaniem odkrywa prawdę ukrytą pod warstwami pozorów. Robi to błyskotliwie i z humorem, a my z fascynacją i pewną dozą złośliwej satysfakcji przewracamy kolejne strony...
Tak naprawdę nie jest to pierwsza książka Parra ze zdjęciami mody (W 2005 ukazało się „Fashion Magazine” jako katalog do wystawy), ale w „Fashion Faux Parr” po raz pierwszy podsumowano trzy dekady flirtu fotografa z branżą. Dla smakoszy jego stylu będzie to prawdziwa gratka!
Album jest już do kupienia w Księgarni Artystycznej Bookoff