Matt Stuart “All that life can afford” [RECENZJA]

Autor: Mateusz Grybczyński

22 Luty 2016
Artykuł na: 4-5 minut
„Londyn Matta jest tak interesujący jak Nowy York Winogranda, Paryż Cartier-Bressona czy Sydney Trenta Parke” - o zdjęciach Matta Stuarta pisze Geoff Dryer. Trudno o lepszą rekomendację.

Są takie miejsca, które w fotografii mają swój czas. Takim miejscem był Paryż na początku ubiegłego wieku czy jeszcze niedawno Nowy York. Miejsca te będąc swoistymi stolicami świata, przyciągały artystów jak magnes. Każde wielkie miasto ma swojego fotografa, który zasłynął pokazaniem go przez pryzmat własnego aparatu. Dziś do takich symboli dołącza Matt Stuart wydając swoją pierwszą monografię “All that life can afford”.

Matt Stuart jest fotografem ulicznym z Londynu. Fotografuje codziennie od prawie dwudziestu lat. Niewiele osób wie, że jako nastolatek zawodowo jeździł na deskorolce, dopóki nie dostał od ojca albumów Roberta Franka oraz Henry`ego Cartier-Bressona. Od tego zaczęła się jego obsesja na punkcie fotografii. Z Leiką przewieszoną przez ramię przemierza ulice Londynu, każdego dnia polując na kolejne kadry.

Zobacz wszystkie zdjęcia (10)

“Drogi Panie, nie odnajdziesz człowieka inteligentnego,
który chętnie opuści Londyn.
Nie, drogi Panie, kiedy człowiek jest zmęczony Londynem, jest zmęczony życiem,
gdyż w Londynie jest wszystko, na co życie stać”
- Samuel Johnson, 1777. (tłum. red.)

To XVIII-wieczny cytat, od którego zaczyna się ten album, czy wręcz przewodnik po mieście. Ale nie jest to przewodnik geograficzny. Zawiera raczej mapę codzienności, zwykłych niezauważalnych sytuacji, które odgrywają się każdego dnia na ulicach brytyjskiej stolicy. Znajdziemy tutaj obrazy o ogromnym ładunku emocjonalnym. Są żarty rodem z filmów Monty Pythona, czasem wywołujące lekki uśmiech, aby kilka stron dalej przerodzić się w rechot. Humor w zdjęciach Matta jest cechą, która wybija się na pierwszy plan. Nie rejestruje on jednak gagów jako takich. Mamy tu do czynienia raczej z żartem stworzonym dopiero w aparacie. W albumie obecne są też melancholijne uliczne portrety -obserwacje zarówno ludzkiej masy jak i jednostki. Znajdziemy też mocno surrealistyczne kompozycje, wymagające od obserwatora dużo więcej niż tylko poczucia humoru.

Miałem niedawno przyjemność fotografować londyńską ulicę po raz pierwszy i na własne oczy sprawdzić czy te zdjęcia to obraz stworzony przez artystę czy raczej uważnie zaobserwowany stan faktyczny. Muszę przyznać, że wszystko to, co sfotografował Matt, jest tam na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko zabrać aparat i zacząć przyglądać się ludziom bardziej uważnie. Album jest zapisem tego, czego dokumentaliści nie ujmują w swoich pracach - tych najdrobniejszych, ulotnych momentów. Niewidzialnych dla człowieka, który ich świadomie nie szuka.

- Londyn Matta jest tak interesujący jak Nowy York Winogranda, Paryż Cartier-Bressona czy Sydney Trenta Parke - tak o zdjęciach Stuarta pisze w posłowiu Geoff Dyer.

Podobnie jak to zrobili wymienieni w cytacie mistrzowie, Matt swoją książką zdefiniował nie tylko własne miasto, ale również współczesną mu fotografię uliczną. Wśród swoich zdjęć zawarł wszystkie te elementy, które obecne są w streecie XXI wieku. Od portretu ulicznego, przez skomplikowane, wieloplanowe sceny, aż po kompozycje człowieka w krajobrazie miejskim. Umiejętnie wykorzystuje te wydawać by się mogło, oklepane motywy, w taki sposób, że nadal wydają się świeże.

Album “All that life can afford” można nabyć bezpośrednio na stronie autora, pod adresem mattstuart.com. Publikacja dostępna jest w dwóch wersjach: limitowanej (100 sztuk), zawierającej odbitkę kolekcjonerską, oraz regularną, w nakładzie 1000 sztuk (z czego 500 było dostępnych w przedsprzedaży). Wersja limitowana oraz cały nakład oferowany w przedsprzedaży został już wykupiony, chętnym radzimy więc nie ociągać się z zakupem

Skopiuj link

Autor: Mateusz Grybczyński

Od lat zafascynowany fotografią uliczną. Na codzień zajmuje się popularyzowaniem "streeta" w polskim internecie. Założyciel serwisu Polishstreetphotography.com. Jako fotograf brał udział w licznych wystawach zarówno w kraju jak i zagranicą.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (4)