Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Ostatnie lata to czas dużych zmian dla firm fotograficznych. Jaki udział w rynku mają poszczególne marki? Oto najnowsze zestawienie popularności poszczególnych systemów. Pamiętajcie tylko, żeby za bardzo się tym nie przejmować.
W dobie wszechobecnego marketingu i ciągłych premier sprzętowych trudno czasem ocenić jak kształtuje się dany rynek. Tym bardziej, jeśli tak jak rynek fotograficzny, ma on za sobą burzliwy okres. Dla przypomnienia, ostatnia dekada to dla rynku aparatów cyfrowych okres drastycznej recesji, spowodowanej głównie pojawieniem się smartfonów, które z roku na rok wgryzają się w coraz wyższe segmenty oferty producentów tradycyjnych aparatów.
To niełatwe wody do żeglowania nawet dla najbardziej doświadczonych graczy. Do tego koniec ostatniego dziesięciolecia przypieczętowała wymiana technologii - bezlusterkowce na dobre zaczęły zastępować wysłużone już lustrzanki. Jak z tym wszystkim radzą sobie firmy fotograficzne? Nieco światła na tę sytuację rzucają niedawno udostępnione przez serwis Nikkei analizy światowych rynków. Poniższe dane dotyczą co prawda sytuacji ze stanu na rok 2021, ale obraz rynku prawdopodobnie nie zmienił się znacznie w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Liczby prezentują się następująco.
Jak widzimy, królem segmentu aparatów wciąż pozostaje Canon z wynikiem ok. 45% i lekkim spadkiem względem poprzedniego roku. Co jednak najciekawsze to wysoka pozycja Sony (27%), która tylko w ostatnim roku urosła o 5% i która błyskawicznie wymieniła na drugim miejscu Nikona, z którym to Canon przez lata dzielił rynek niemal po równo. Widać też wyraźnie, że Sony rośnie kosztem obydwu konkurentów.
Dziś Nikon spada na pozycje bliskie tyłowi stawki (11% udziału w rynku) i choć nadal dysponuje niemal dwukrotnie wyższym udziałem niż najbliższy mu konkurent (Fujifilm z wynikiem 5,9%) widzimy wyraźny tendencję spadkową (strata 2,5% w ciągu roku), która prawdopodobnie będzie się pogłębiać.
Fujifilm z kolei powoli rośnie w siłę i biorąc pod uwagę ostatnie premiery prawdopodobnie będzie dalej umacniać swoją pozycję lidera segmentów APS-C i MF (średniego formatu). Bez zmian pozostaje Panasonic (4,4%) a reszta nie została nawet ujęta w zestawieniu. Warto odnotować też, że ujęte w zestawieniu zostały głównie firmy japońskie. Możemy jedynie zgadywać, że pozostałe 5,5% należy do producentów dronów i kamer sportowych, czyli głównie DJI i GoPro. Jesteśmy też bardzo ciekawi, gdzie w tym rankingu plasują się bardziej niszowej marki, czyli Leica, OMDS i Pentax. Tak czy inaczej ich znaczenie w ujęciu całego rynku jest marginalne.
Oprócz zestawienia udziałów dla rynku aparatów, w serwisie Nikkei pojawiły się też dane dla powiązanego z nim rynku sensorów.
Tu również nie ma zaskoczeń. Sony od lat dzierży koszulkę lidera i będą w zasadzie monopolistą, nie zamierza jej łatwo oddać. Widać jednak, że firma, a także zajmujący drugie miejsce Samsung tracą na rzecz mniejszych graczy, którzy zaczynają mocniej konkurować - amerykańskiego OmniVision i chińskiego Galaxy Core.
Czy trend ten się utrzyma? W przypadku typowych układów obrazowania, stosowanych w aparatach, kamerach i smartfonach raczej nie ma co liczyć na niewielkie zmiany. Tym bardziej, że Sony zawarło współpracę z firmą Qualcomm, która powoli monopolizuje rynek mobilnych procesorów, a Samsung jest liderem rynku smartfonów z udziałami na poziomie 20%. Warto jednak pamiętać, że to tylko cześć rynku sensorów, na który w dużym stopniu składa się też m.in. branże medyczna, samochodowe i przemysłowe.
Abstrahując od wszystkiego, należy pamietać, że dane tego typu nie powinny być podstawą do podejmowania decyzji o zakupie aparatu. Oczywiście największe firmy mają zwykle najwiecej środków na rozwój swoich systemów i są w stanie dużo szybciej prezentować kolejne generacje sprzętu, ale przy wyborze sprzętu nie zawsze warto kierować się marką, a wybierać rozwiązania, które najlepiej odpowiadają naszym zapotrzebowaniom. Poza tym, to często właśnie na dole rynkowej stawki znajdują się najbardziej atrakcyjne z punktu widzenia użytkownika rozwiązania, a niski udział w rynku wcale nie oznacza, że dana firma niebawem z niego zniknie.
Dobrym przykładem może być tu chociażby Fujifilm, które z roku na rok staje się coraz lepszą konkurencją dla pełnych klatek i któremu niewielki udział w rynku nie przeszkadza w rozwijaniu nowych technologii i gonieniu gigantów branży. Również Panasonic nie stoi w miejscu - choć widać pewien zastój spowodowany malejącą popularnością systemów Mikro Cztery Trzecie i średnio udanym wejściem w segment Full Frame, firma zawiązała niedawno strategiczną współpracę z Leiką, z którą współtworzyć będzie kolejne aparaty systemu L-Mount. Jeśli wierzyć ostatnim donosom na temat znacznego usprawnienia systemów AF, nowe konstrukcje Lumix mogą okazać się czarnym koniem przyszłych rankingów. Do tego, to dwie powyższe firmy w dużym stopniu odpowiadają za demokratyzację rynku - wystarczy chociażby wspomnieć rewolucji cenowej w segmencie średniego formatu, popularyzacji zapisu 4K czy wprowadzonej w tym roku opcji wewnętrznego zapisu wideo w standardzie ProRes HQ 422.
Odwrotnie, warto też pamiętać, że najmocniejsze firmy mają też komfort mniejszego przejmowania się potrzebami użytkowników. To właśnie m.in. ze względu na swoją pozycję Canon mógł pozwolić sobie na zamknięcie swojego systemu przed zewnętrznymi producentami optyki. Podobnie, to po części rosnąca pozycja Sony sprawia, że kolejne korpusy z danych serii stają się coraz droższe.
Źródło: nikkei.com