Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Według danych sprzedażowych z Japonii, Sigma i Tamron zajmują kolejno 2. i 3. miejsce pod względem udziałów w rynku optyki. Informacje te rzucają nieco więcej światła na rzeczywisty obraz i przyszłość rynku fotograficznego.
Uważacie, że ceny natywnej optyki są zawyżone? Najwyraźniej nie jesteście jedynymi, którzy tak myślą. Wygląda też na to, że już niebawem będą musieli zdać sobie z tego sprawę także producenci aparatów, co może ciekawie wpłynąć na sytuację rynkową.
Według danych sprzedażowych BCN Ranking, obejmujących 2300 japońskich sklepów działających w 2022 roku, na rynku optyki trwa obecnie zaciekła rywalizacja pomiędzy producentami optyki natywnej a firmami zewnętrznymi, których popularność w ostatnich latach wystrzeliła za sprawą udanych konstrukcji do aparatów bezlusterkowych.
Analiza danych wskazuje, że choć liderem w rynku optyki ciągle pozostaje Canon z udziałem 17,1%, to tuż za nim plasuje się Sigma (16% udziałów) i Tamron (15,1% udziałów), którzy zdążyli już przegonić Sony (14,2% udziałów) i Nikona (13,8% udziałów). Biorąc pod uwagę fakt, że zewnętrzni producenci ostrzą sobie zęby na koszulkę lidera oraz to, że to właśnie optyka jest jednym z głównych źródeł zarobku producentów aparatów, cała sytuacja rzuca nowe światło na stan rynku, a zwłaszcza na kontrowersyjną kwestię zamkniętego mocowania Canon RF.
Dalsza cześć raportu wskazuje bowiem jaki udział w rynku mają dane mocowania. Podczas gdy aż około 32% sprzedanych obiektywów dysponowało mocowaniem Sony E, system Canon RF plasuje się dopiero na 7 miejscu z wynikiem 7,7%. Lepsze wyniki w Japonii notuje nawet niszowe Fufjifilm (8,8%). Oczywiście Japońskie dane sprzedażowe nie zawsze idealnie odwzorowują globalny rynek. Weźmy choćby to, że według nich na 2. miejscu pod względem popularności plasuje się optyka Mikro Cztery Trzecie. To jednak znany sentyment Japończyków, o którym dobrze wiemy od dawna. Gdy jednak lider rynku aparatów plasuje się niemal na końcu stawki, z pewnością coś jest na rzeczy.
Czy to właśnie rosnąca pozycja firm trzecich sprawiła, że debiutując w świecie bezlusterkowych pełnych klatek Canon podjął decyzję o zamknięciu systemu na zewnętrzne produkcje, licząc na to, że siła marki pozwoli mu jednocześnie poprawić wyniki i zdystansować rywali? Canon zapewne chciał powtórzyć sukces Apple, ale wygląda na to, że w świecie aparatów strategia ta okazała się kontrefektywna - producent wszedł na rynek dość późno, nie oferując na tyle korzyści, by z tego zamknięcia zrobić atut i póki co najwyraźniej spycha go ono w niszę.
Jeśli dane te można skutecznie ekstrapolować na rynek światowy, w niedługim czasie Canon może być zmuszony do podjęcia stosownych kroków. Co prawda w obecnej sytuacji producent wydaje się jeszcze w miarę bezpieczny, ale należy też brać pod uwagę, że dobre wyniki w dużej mierze windowane są przez mocowanie EF, które nadal odpowiada za 11,5% sprzedaży, a które z każdym miesiącem traci przecież na znaczeniu.
W obecnej sytuacji mamy przed sobą kilka scenariuszy, jednak każdy z nich wiąże się dla Canona z jakimś kompromisem. Pierwszy z nich zakłada otwarcie systemu RF na zewnętrznych producentów i jednoczesne pogodzenie się z faktem, że krótkim czasie zdominują oni rynek optyki. Producent będzie starał się kompensować ten fakt wysokimi opłatami licencyjnymi, ale na pewno nie wyjdzie na tym tak dobrze, jak na sprzedaży własnych szkieł.
Kolejną z możliwości jest dalsze utrzymanie zamkniętego systemu, ale jednoczesna znacząca obniżka cen optyki natywnej, dzięki której producent mógłby jednocześnie konkurować z firmami zewnętrznymi i podkopać pozycję pozostałych systemów. W tym wypadku producent musiałby jednak pogodzić się z mniejszymi marżami, co wydaje się mało prawdopodobne z biznesowego punktu widzenia. W najlepszym razie tego typu decyzja odbiłaby się na wzroście kosztów korpusów i akcesoriów.
Niestety istnieje też scenariusz najmniej optymistyczny dla użytkowników. Wysoka pozycja Sigmy i Tamrona jest bowiem problemem nie tylko dla Canona. Choć chwilowo sytuacja ta działa na korzyść Sony, które umacnia w ten sposób swój system na tle innych systemów bezlusterkowych, w ostatecznym rozrachunku także i Sony chciałoby przecież zarabiać na własnej optyce. Może się więc okazać, że zamiast otwarcia Canona lub zreflektowania się nad zasobami finansowymi użytkowników otrzymamy zamknięcie systemu Sony. Oczywiście pewnie nie kompletne, ale producent może chociażby starać się ograniczać skuteczność konstrukcji zewnętrznych za sprawą firmware’u. Pamiętajmy też, że nie jest to pierwszy tego typu ruch ze strony producenta. Zyskując odpowiednią siłę napędową i know-how, Sony dość szybko pożegnało się z konstrukcjami Zeissa, na których to budowało swój system pełnoklatkowy.
Którym torem będzie rozwijał się rynek? Odpowiedź na to pytanie dadzą z pewnością nadchodzące lata. Jest to jednak sytuacja o tyle ciekawa i powiązana, że producenci najwyraźniej znajdują się obecnie w pewnego rodzaju potrzasku, gdzie każde ustępstwo pociąga za sobą długofalowe konsekwencje i może być wykorzystane przez konkurentów.
Źródło: bcnretail.com