Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Nie spóźniają się, nie mają humorów, zawsze świetnie wyglądają i są wiecznie dostępne. Wirtualne modelki wkraczają do świata dużej reklamy.
Coraz bardziej zaawansowane rendery i technologie pozwalające na tworzenie tzw. deepfake’ów (realistyczna, bazująca na sieciach neuronowych zamiana twarzy czy sylwetki w materiałach filmowych) sprawiają iż coraz częściej mówi się, że wirtualni celebryci w końcu zastąpią aktorów, co zapewne pozwoliłoby studiom zaoszczędzić potworne kwoty jakie przeznaczają na gaże dla aktorów. Zanim to się jednak stanie, wirtualne osobowości podbiją świat marketingu.
O stworzonej przez japońskie studio wirtualnej modelce Immie pisaliśmy już pod koniec zeszłego roku. Wirtualna influencerka prowadzi własne kontro na Instagramie i w ciągu niedługiego czasu dorobiła się ćwierci miliona obserwujących. Występowała już także w pomniejszych kampaniach dla Nike’a czy Diora. Teraz wzięła udział w kampanii reklamowej dla firmy Ikea.
W ramach akcji promocyjnej, Imme można było oglądać przez 3 dni na gigantycznym ekranie umieszczonym w witrynie jednego ze sklepów Ikea w tokijskiej dzielnicy Harajuku. Modelka cały ten czas spędzała na wykonywaniu codziennych czynności w apartamencie udekorowanym meblami producenta. Imma ćwiczyła, czytała, gotowała, bawiła się ze swoim psem a nawet wykonywała zdjęcia, które chwilę później lądowały na jej instagramowym profilu, co jeszcze bardziej zatarło granicę między fikcją a rzeczywistością.
Wybór firmy Ikea specjalnie nie dziwi. Skandynawski gigant meblowy już od lat doskonałą większość swojego katalogu tworzy za pomocą fotorealistycznej grafiki komputerowej. Wirtualny, ludzki wypełniacz świetnie więc wpasował się w tę filozofię. Czy podobnym tropem pójdą inne firmy?
Świat wirtualnego modelingu, choć dopiero raczkuje, staje się coraz bardziej atrakcyjnym kąskiem dla klientów reklamowych głównie za sprawą powodów wymienionych na początku. Praca z wirtualnym człowiekiem i renderami może okazać się zwyczajnie wygodniejsza, bardziej przewidywalna i łatwiejsza do zaplanowania niż współpraca ze zwykłymi domami produkcyjnymi, wraz ze wszystkimi problemami wynikającymi z konieczności koordynacji zespołów odpowiadających za stronę wizualną danych kampanii. A że wygoda zawsze zwycięża, możemy spodziewać się, że w najbliższym czasie zobaczymy coraz więcej tego typu akcji.
Czy z czasem modelki a także fotografowie staną się zupełnie zbędni? Póki co, nawet zdjęcia Immy bazują jednak na rzeczywistych fotografiach i osobie, na którą dopiero na etapie edycji nakładany jest „skin” wirtualnej modelki, ale nietrudno sobie wyobrazić, że wraz z postępem technologii cały proces produkcji może zostać przeniesiony do świata wirtualnego. Oczywiście nie wydarzy się to prędko, ale prawdopodobnie będzie nieuniknione. A przynajmniej w przypadku branży reklamowej i wysokobudżetowych kampanii. Bo z punktu widzenia odbiorców wszystko to niewiele zmienia.
Czy produkt reklamowany przez wirtualnego modela sprzeda się tak dobrze, jak gdyby pokazywał się z nim któryś z prawdziwych celebrytów? Sądząc po popularności profilu Immy ona sama jest już swojego rodzaju celebrytką, a tysiącom ludzi, komentujących i lajkujących jej zdjęcia na Instagramie fakt, że w rzeczywistości nie istnieje, nie zdaje się zbytnio przeszkadzać. Dziś wszyscy doskonale już wiedzą, że stale oszukiwani są przez reklamy. Jeszcze jedno małe oszustwo niczemu nie zaszkodzi.
Poza tym, jak powiedział mój znajomy: "Dopóki będzie to w stanie wywoływać prawdziwe emocje, będzie wystarczająco prawdziwe dla ludzi”.
Całą 10-godzinną transmisję z poczynań Immy w apartamencie Ikea możecie obejrzeć poniżej.