Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Jak donosi BBC, trzykrotny laureat World Press Photo, jeden z najbardziej znanych chińskich fotoreporterów Lu Guang miał zostać uprowadzony przez służbę bezpieczeństwa na początku listopada. Czy to odwet za nieprzychylne reportaże?
O tym, że chińskie władze nie przepadają za pokazywaniem kraju w złym świetle wiemy nie od dzisiaj. Wygląda jednak na to, że odkąd za sterami mocarstwa zasiada Xi Jinping do kwestii bezpieczeństwa przywiązywana jest znacznie większa waga, a służby nie szczędzą okazji do udowodnienia, że nikt nie może czuć się nietykalny, zatrzymując i poddając “reedukacji” osobistości świata biznesu kultury i polityki, często także te mieszkające poza granicami kraju. Warto przytoczyć tu chociażby niedawną historię zniknięcia chińskiej supergwiazdy, aktorki Fan Bingbing, która została posądzona o malwersacje podatkowe.
Tym razem jednak sprawa jest o tyle istotna, że potencjalnym celem służb stali się nie przeciwnicy polityczni czy oszuści, ale problematyczny z perspektywy wizerunku kraju fotoreporter, co jeszcze bardziej nadwątla ideę wolności prasy i wypowiedzi w Państwie Środka. Lu Guang, który zaginął na początku listopada jest 3-krotnym laureatem World Press Photo, który w swoich projektach wielokrotnie podnosił niewygodne dla kraju kwestie społeczne, zdrowotne i środowiskowe.
Jak donosi BBC, pod koniec października, mieszkający na stałe w Nowym Jorku fotograf został zaproszony do udziału w panelu dyskusyjnym podczas wydarzeń fotograficznych organizowanych w regionie Xinjiang, w północno-zachodniej części kraju. 5 listopada miał z kolei zaplanowany lot do Syczuanu, gdzie miał wziąć udział w wydarzeniu charytatywnym, na miejsce jednak nie dotarł.
Według informacji udostępnionych przez żonę fotografa, kontakt z Lu Guangiem urwał się 3 listopada, gdy wraz z organizatorem wydarzenia, w którym uczestniczył został zatrzymany przez oficerów chińskiej służby bezpieczeństwa. Informację tę mieli później potwierdzić funkcjonariusze z prowincji Zhejiang, w której urodził się fotograf, jak jednak twierdzi żona, nie byli skłonni udostępnić więcej informacji na temat stanu zdrowia i miejsca przetrzymywania Lu Guanga.
Czym fotoreporter mógł podpaść partii rządzącej? Lu Guand nie raz narażał się władzy, publikując materiały na temat zanieczyszczenia środowiska związanego z industrializacją kraju czy problemów z uzależnieniami w społeczeństwie. Tego czy zatrzymanie ma związek z dotychczasową działalnością czy incydentem, który potencjalnie mógł mieć miejsce podczas wydarzenia, którego Lu Guang był gościem na razie nie wiemy. Wiadomo natomiast, że region Xinjiang słynie ze wzmożonej kontroli, która ma mieć związek z powstałymi tam przed dwoma laty domniemanymi obozami internowania dla mniejszości muzułmańskiej, oficjalnie nazywanymi “placówkami edukacyjnymi”. W związku z powyższym, o pretekstem do zatrzymania fotografa mogło być w zasadzie wszystko.
Czego można się spodziewać? Póki co, sprawa jest bardzo świeża i nie doczekała się jeszcze oficjalnego komentarza ze strony chińskiego rządu. Być może nigdy się zresztą go nie doczeka, a Lu Guang, podobnie jak wiele zatrzymanych przed nim osób pojawi się po kilku miesiącach reedukacji, by publicznie przeprosić za swoje czyny godzące w dobro kraju.
O ewentualnym rozwoju sytuacji będziemy Was informować na bieżąco.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem bbc.com.