Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Ciąg dalszy zamieszania wokół zwolnienia czwórki fotoreporterów z Polskiej Agencji Prasowej. Dziennikarze przygotowują pismo do Krzysztofa Czabańskiego i domagają się zwolnienia prezesa PAP.
W piątek informowaliśmy Was o skandalicznej formie zwolnienia czterech reporterów z szeregów PAP-u. Jacek Turczyński, Bartłomiej Zborowski, Stach Leszczyński i Marcin Kmieciński związani byli z agencją od lat. O zakończeniu współpracy dowiedzieli się z krótkiej rozmowy telefonicznej. Nie zostały podane też żadne powody zwolnienia.
Do tej pory nie otrzymaliśmy oficjalnego komentarza z sekretariatu prezesa PAP, Wojciecha Surmacza, o który ubiegaliśmy się już w piątek, sam zainteresowany do całej sytuacji odniósł się jednak w swoim sobotnim Tweecie.
Komentarz, a konkretnie jego podsumowanie oburzyło środowisko fotreporterów, którzy odebrali je jako sugestię, że zwolnieni fotografowie okradali agencję. W związku z tym z inicjatywy Maksymiliana Rigamontiego przygotowują pismo, które trafić ma na stół Przewodniczącego Rady Mediów Narodowych, Krzysztofa Czabańskiego. Jego treść zamieszczamy poniżej.
“Szanowny Panie Przewodniczący,
my niżej podpisani dziennikarze, fotografowie, redaktorzy i pracownicy mediów jesteśmy zbulwersowani zarówno faktem jak i formą zakończenia współpracy Polskiej Agencji Prasowej z naszymi kolegami fotoreporterami: Jackiem Turczykiem, Bartłomiejem Zborowskim, Stachem Leszczyńskim i Marcinem Kmiecińskim oraz publicznym komentarzem Wojciecha Surmacza, prezesa PAP.
W czwartek, 31 stycznia o godz. 16.30 fotoreporterzy zostali poinformowani telefonicznie, że ich umowy z PAP nie zostaną przedłużone. Zaznaczamy, że fotoreporterzy ci związani byli z PAP od dawna - Jacek Turczyk od 1996 roku, a Bartłomiej Zborowski od 2005 roku, pozostali dwaj od kilku lat. W piątek prezes Surmacz na Twitterze o odpowiedzi na informację o zwolnieniu doświadczonych, nagradzanych fotografów napisał: „Dość „dojenia” PAP Foto”. Odebraliśmy to jako sugestię, że fotografowie okradali PAP i dlatego zostali zwolnieni.
Uważamy za skandaliczne zarówno formę zwolnienia fotografów jak i komentarz prezesa PAP.
Wobec powyższego oczekujemy, że prezes PAP natychmiast przedstawi dowody, że zwolnieni dziennikarze „doili” – czyli okradali PAP. Jeśli tego nie zrobi, oczekujemy jego natychmiastowego odwołania z pełnionej funkcji oraz ponownego nawiązania współpracy przez Polską Agencję Prasową ze zwolnionymi fotoreporterami Polskiej Agencji Prasowej.”
Inicjatywę dziennikarzy Surmacz skomentował w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl: Nie postawiłem nikomu zarzutu okradania PAP. Jeśli komuś "dojenie" kojarzy się z okradaniem pracodawcy i zna takie przypadki, to powinien je zgłosić odpowiednim organom. Maksymilian Rigamonti nie pracuje w PAP. Stanął w obronie kolegów, co dobrze o nim świadczy, ale nie usprawiedliwia faktu, że cała akcja – zupełnie niepotrzebnie - nabrała emocjonalnego podtekstu. Jeśli Rigamonti podjął się reprezentowania interesów firm swoich kolegów i chciałby rzetelnie podejść do sprawy, to mógłby przedstawić problem bardziej merytorycznie.
Fotoreporterzy zwracają się o pomoc do wszystkich pracowników mediów i proszą zainteresowanych o złożenie podpisu pod pismem. Można to zrobić do środy 6 lutego 2019 roku, w godzinach 10:00-18:00 w siedzibie Press Club Polska pod adresem Aleje Ujazdowskie 6A (budynek ZBOWiD-u) w Warszawie. W czwartek pismo zostanie doręczone Krzyszfotowi Czabańskiemu.