Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Kradzież materiałów w sieci to jeden z największych problemów współczesnego internetu, którego skutki niejednokrotnie odczuwają fotografowie. Walkę z tym procederem zapowiada Google. Czy jednak jest to w ogóle możliwe?
Szybkie przejrzenie kont w popularnych serwisach społecznościowych uświadamia nam jedno - zwykły Kowalski nie zaprząta sobie głowy czymś takim jak prawa autorskie i uważa, że wszystko, co znajdzie w sieci jest darmowe. Nieświadome naruszenie praw dla celów prywatnych można jeszcze próbować zrozumieć i wybaczyć, jednak Kradzione zdjęcia znajdziemy nie tylko w czyichś postach na Instagramie czy prywatnym blogu, ale nawet w reklamach. Natura internetu nie ułatwia bowiem śledzenia bezprawnego wykorzystywania naszych zdjęć, co często skrzętnie wykorzystują osoby dopuszczające się kradzieży świadomie.
Co gorsza, aby “ukraść” dane zdjęcie, nie trzeba się przy tym specjalnie starać. W większości wypadków wystarczy wyszukiwarka Google, co zresztą stało się podstawą sporu między gigantem z Mount View a Getty Images w 2016 roku - jak twierdziła agencja, możliwość bezpośredniego podejrzenia (i pobrania) zdjęć w pełnym rozmiarze z poziomu przeglądarki “szkodzi sprawiedliwej konkurencji na rynku zdjęć i ograniczać twórcom możliwość zarabiania na swoich pracach, a tym samym finansowanie przyszłych projektów”.
Choć Getty Images też nie jest krystalicznie czyste jeśli chodzi o prawa autorskie, trudno nie zgodzić się, że problem ten istnieje. Technologiczny gigant nie robi zbyt wiele, by uchronić prace fotografów. Czy jednak w ogóle jest to możliwe?
Getty poinformowało w piątek o zawiązaniu współpracy z Google, mającej na celu walkę ze wspomnianym procederem nieuprawnionego wykorzystywania zdjęć. W jej ramach zobaczymy większy przepływ materiału między obydwoma serwisami i prawdopodobnie nowe formy licencjonowania zdjęć. Jak sugeruje mail wysłany do współpracowników agencji, Google skasować ma także przycisk “Pokaż obraz” w przeglądarce Google Images oraz w bardziej widoczny sposób informować o tym, że dany obraz może być objęty prawami autorskimi.
Posunięcie to wydaje się więc być nakierowane na zwiększenie zysków z licencjonowania zdjęć przez agencję, co miejmy nadzieję odczują zrzeszeni w niej fotografowie, jednak w kwestii zapobiegania kradzieży okaże się skutecznie właściwie wyłącznie w przypadku osób pobierających zdjęcia nieświadomie. Biorąc jednak skalę tego procederu, być może jest to krok w dobrą stronę.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem press.gettyimages.com oraz na webmasterworld.com.