Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Czy pamiętasz na jakim etapie artystycznego rozwoju byłeś 10 lat temu?
W 2001 roku pisał o mojej fotografii na sześciu stronach nieistniejący dziś "Magazyn Rzeczpospolita". Zrobiłem sześć podwójnych całostronicowych portretów do jednego numeru "Newsweeka". W Galerii Bayera miałem także wystawę "Koloryt". Była to pierwsza wystawa, na której pokazałem prace barwne.
Komercyjnie pracowałem w kolorze już od lat 60., ale robienie powiększeń wystawowych z diapozytywów nie miało w tamtych czasach sensu. Trudno było uzyskać zadowalające efekty. Dopiero w połowie lat 90. powstały laboratoria, które zaczęły oferować zadowalającą jakość, jeśli chodzi o duże barwne odbitki.
Niestety, współcześnie laboratoria fotograficzne przeżywają regres, bo w fotografii nie ma dosyć pieniędzy. Od lat trwa również upadek prasy ilustrowanej. Jest to trend ogólnoświatowy.
Z mojego punktu widzenia, 10 lat temu było lepiej.
Czy zaobserwowałeś jakieś zmiany na rynku fotograficznym, które zaszły w ciągu ostatnich 10 lat?
Główna zmiana polega na tym, że weszła "cyfra". Mimo tego, że z dużego pliku można już zrobić odbitkę 50x60cm to rewolucja cyfrowa nie dorosła jeszcze do moich wymagań w zakresie naprawdę dużych zdjęć.
Plik cyfrowy można powiększać sztucznie go "rozdmuchując", ale nigdy nie osiągnie się takiej jakości jak z 230 MB pliku otrzymanego ze skanu materiału światłoczułego. Wykonuję odbitki w dużych formatach i oczekuję najwyższej jakości obrazu.
Na okres ostatnich dziesięciu lat przypada moja batalia z Miastem Stołecznym Warszawą, którą toczyłem o kupno i zachowanie pracowni.
W 2003 roku odbyła się wystawa przedaukcyjna zorganizowana przez Dom Aukcyjny Polswiss Art. To były początki aukcji fotograficznych w Polsce, kontynuowane obecnie przez portal artinfo.pl.
Jakiego typu informacji szukasz na fotopolis.pl?
Na fotopolis.pl wchodzę kiedy coś o mnie piszecie. Gdybyście pisali więcej o zagranicznych aukcjach, kolekcjach, muzeach i wystawach to czytywałbym Was uważnie.
Czy możesz opowiedzieć o pracy, którą przekazałeś na aukcję?
Byłem stypendystą Rządu Stanów Zjednoczonych i poprosiłem o skontaktowanie mnie z kilkoma Polakami, których pragnąłem sportretować. Sfotografowałem wtedy Leopolda Tyrmanda, Jana Kota i Jerzego Kosińskiego, który okazał się bardzo przyjaznym człowiekiem.
Masz jakąś historię z nim związaną?
Jerzego Kosińskiego fotografowałem na tarasie apartamentu w centrum Nowego Jorku. Do mieszkania, gdzie ściany pokrywały dyplomy, listy gratulacyjne, fotografie i bibeloty, wpuścił mnie czarnoskóry portier w liberii. Dzięki zrozumieniu przez pisarza istoty fotografii "odtańczyliśmy godzinne tango" - centymetr w przód, centymetr w tył. Promienie słoneczne precyzyjnie wędrowały po twarzy, było przyjacielsko, ale w Polsce "tanga" nie powtórzyliśmy.
Dziękujemy za rozmowę.
Ja również dziękuję. Zainteresowanych moją fotografią zapraszam na stronę: www.gieraltowski.pl.
My zapraszamy na wystawę przedaukcyjną, którą możecie oglądać do 17 listopada 2011 w Galerii Refleksy w Warszawie.
Więcej informacji na temat aukcji oraz wystawy znajdziecie w naszym artykule.