Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wygląda na to, że DJI chce skutecznie zniechęcić użytkowników do kupowania dronów-zabawek innych firm. Model Mini SE będzie najtańszym dronem producenta, który specyfikację będzie dzielił z pierwszą generację serii Mini.
Seria DJI Mini sprawiła, że w ręce zwykłych Kowalskich trafiły drony o niezłych możliwościach. A przynajmniej niezłych, jak na zapotrzebowania przeciętnych użytkowników mediów społecznościowych. Nadal jednak jest to pułap cenowy, który wykracza poza kwotę, którą wiele osób jest w stanie zainwestować w coś „na próbę”. Czy więc można zdemokratyzować rynek dronów jeszcze bardziej? Wygląda na to, że tak. Do sieci wyciekły zdjęcia ze sklepu Wallmart, ukazujące model DJI Mini SE, który będzie najtańszym dronem w ofercie producenta.
Co chyba najciekawsze, wygląda na to, że dron Mini SE będzie oferował dokładnie taką samą specyfikację, co pierwsza generacja serii Mini. Otrzymamy więc 12-megapikselową matrycę 1/2.3”, umieszczoną na 3-osiowym gimbalu, która pozwoli nam filmować w maksymalnej jakości 2,7K (2720 x 1530 px) z prędkością 30 kl./s i Full HD (1920 x 1080 px) z prędkością do 60 kl./s i wykonywać zdjęcia o rozdzielczości 4000 x 3000 px.
Do tego tryby zaprogramowanych ujęć QuickShot (Dronie, Circle, Helix, Rocket), w których dron wykonuje efektowne manewry, bateria pozwalająca na 30 minut lotu i zasięg do 6 km.
Na tę chwilę wydaje się, że jedyną różnica będzie niższa cena, co ze strony DJI byłoby bardzo dobrym posunięciem, by utrzymać konkurencyjność konstrukcji z 2019 roku. W końcu konstrukcja ma już swoje lata oraz bardziej doskonałego następcę, a klienci z pewnością chętniej sięgną po produkt z 2021 roku. Podobne zagrania widzieliśmy np. W ofercie Apple.
Przejdźmy jednak do tego co najważniejsze, czyli do samej ceny. Na półce sklepowej dron pojawił się w cenie 299 dolarów, czyli ok. 1100 zł. Biorąc pod uwagę, że obecnie pierwszą generację drona Mini jesteśmy w stanie kupić na polskim rynku za ok. 1600-1800 zł, wraz z modelem SE cena powinna zjechać do ok. 1200-1300 zł, a to byłby już bardzo konkurencyjny pułap, który zapewne skusiłby wiele osób zastanawiających się nad zakupem popularnych dronów-zabawek.
Oczywiście może się jeszcze okazać, że producent postanowił w jakiś sposób okroić konstrukcję programowo, ale raczej się na to nie zanosi.
Biorąc pod uwagę, że dron pojawił się już na półkach sklepowych, prawdopodobnie jego oficjalna premiera odbędzie się już na dniach.
Źródło: photorumors.com