Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wbudowany 5-osiowy system stabilizacji obrazu, znana 24.3 Mp matryca X-Trans i wydajny X-Processor Pro, usprawniony autofokus, jeszcze bardziej profesjonalna ergonomia i bogate funkcje filmowe - to tylko niektóre z cech zaprezentowanego dziś Fujifilm X-H1.
Fujifilm mówi otwarcie - zaprezentowany dziś X-H1 to najwyższej klasy aparat z serii X. Nowy model został opracowany w całości od podstaw, a wytrzymały i ergonomiczny korpus oraz rozległa gama zaawansowanych funkcji ułatwiających fotografowanie i filmowanie mają sprawić, że będzie on realną konkurencją nie tylko w segmencie profesjonalnych bezlusterkowców, lecz także reporterskich lustrzanek.
Aparat X-H1 jest pierwszym modelem z serii X, w którym zastosowano z 5-osiową, zintegrowaną w korpusie stabilizację obrazu (IBIS). Jak zapewnia producent, maksymalna efektywność całego układy ma wynieść około 5.5 EV. W tym celu nowy model wykorzystuje trzyosiowe akcelerometry, trzyosiowe czujniki gyro oraz specjalnie opracowany podwójny procesor. W efekcie kombinacja tych rozwiązań pozwala na wykonanie około 10 tys. obliczeń ma sekundę.
Do tego „laserowe urządzenie pomiarowe wykorzystywane podczas procesu produkcji modułu stabilizacji obrazu kontroluje zachowanie płaszczyzny elementów oraz pozycjonowanie z precyzją dwukrotnie wyższą względem standardowych komponentów. Proces montażu obejmuje także sprawdzanie i regulację poszczególnych egzemplarzy aparatu, aby zapewnić, że przy używaniu stabilizacji obrazu uzyskana była równoległa pozycja matrycy z precyzją dorównującą poprzednim modelom“ - czytamy w informacji prasowej.
Dodatkowo, zastosowany został nowy mechanizm sprężynowy, który redukuje mikrowibracje wynikające z działania mechanicznej migawki. Jednak do osiągnięcia jeszcze lepszych efektów, użytkownicy mogą także skorzystać z elektronicznej przedniej kurtyny migawki lub z elektronicznej migawki, aby w zasadzie całkowicie wyeliminować efekt drgań i zmaksymalizować korzyści, jakie zapewnia stabilizacja obrazu.
We wnętrzu Fujifilm X-H1 znajdziemy dobrze znaną matrycę X-Trans CMOS APS-C o rozdzielczości 24.3-megalipseli, która została pozbawiona filtra dolnoprzepustowego. Wspiera ją szybki i wydajny procesor przetwarzania obrazu X-Processor Pro. Brzmi znajomo? Dokładnie taką samą technologię możemy znaleźć w modelach X-Pro2 i X-T2, które do tej pory były najbardziej zaawansowanymi konstrukcjami w systemie X. Tak więc powinniśmy być spokojni o jakość dostarczanego obrazu.
Fotografować będziemy mogli w natywnym zakresie czułości ISO 200-12800, który będziemy mogli rozszerzyć do ISO 100 - 51200. Nie powinniśmy również narzekać na szybkość zdjęć seryjnych - 8 kl./s (mechaniczna migawka). Natomiast po podpięciu dedykowanego uchwytu zasilającego VPB-XH1 szybkość w serii wzrośnie do 11 ujęć na sekundę. Z kolei, gdy zdecydujemy się na pracę z elektroniczną migawką, to będziemy mogli cieszyć się prędkością na poziomie 14 kl./s.
Równie szybko w X-H1 ma przebiegać ustawianie ostrości - choć w tym przypadku producent nie podał szczegółów dotyczących zastosowanego układu AF. Możemy więc przypuszczać, że otrzymujemy znany z najnowszych generacji bezlusterkowców Fujifilm hybrydowy system AF składający się z 325 punktów (pola detekcji fazy pokrywają 75% kadru w pionie i 50% w poziomie) z możliwością precyzyjnej regulacji.
Wiemy natomiast, że udoskonalono algorytm autofokusa, dzięki czemu aparat ma znacznie lepiej radzić sobie w trudnych i wymagających warunkach. Granica słabego oświetlenia dla prawidłowego działania AF opartego o detekcję fazową została obniżona z poziomu 0.5 EV do -1.0 EV, co ma zagwarantować precyzję i prędkość działania.
Co więcej, minimalny otwór przysłony pozwalający na działanie AF został rozszerzony z f/8 do f/11. Na przykład, obecnie przy zastosowaniu teleobiektywu XF 100-400 mm f/4.5-5.6 R LM OIS WR z telekonwerterem XF2X TC WR można korzystać z autofocusa opartego na detekcji fazowej.
Do tego usprawniono także pracę w trybie ciągłym AF-C przy korzystaniu z zaawansowanych obiektywów zmiennoogniskowych, co z pewnością przypadnie do gustu fotografom sportu. Spodoba się im również zastosowany po raz pierwszy tryb redukcji migotania, który jest kluczowy podczas fotografowania w pomieszczeniach. Dzięki temu X-H1 ma zapewniać stabilną ekspozycję w czasie zdjęć seryjnych - nawet przy oświetleniu jarzeniowym.
Model X-H1 jest pierwszym aparatem w serii X posiadającym nowy tryb „Eterna“, który może być dobrym punktem wyjścia do późniejszej gradacji kolorystycznej. Tryb ten symuluje właściwości barwne materiału kinematograficznego, tworząc nieprzeszacowane kolory i bogatą tonację w cieniach, co ma znacznie wzbogacić kreatywną swobodę na etapie postprodukcji.
Filmy nagrywać będziemy mogli w trybie DCI 4K (4096×2160, 24p) lub w 4K (3840×2160, 29.97p / 25p / 24p / 23.98). Ponadto jakość materiału wideo wychodzącego z aparatu uległa znacznej poprawie. Wszystko dzięki nowej możliwości zapisu z wysoką szybkością przepływu danych wynoszącą 200 Mbps.
Jak zaznacza producent, w aparacie wprowadzono łącznie 20 funkcjonalnych udoskonaleń w tym między innymi tryb filmowania Full HD 1080/120p (możliwość zwolnienia prędkości - 1/2, 1/4 oraz 1/5) do rejestrowania materiałów przeznaczonych do odtwarzania w zwolnionym tempie. Jest także możliwość nagrywania F-log na karty SD (UHS Speed Class 3), ustawienie zakresu dynamicznego na poziomie 400% (około 12 kroków przysłony), jak również wbudowany mikrofon (24 bit/48 kHz). To wszystko ma sprawić, że w stronę X-H1 mają spoglądać także wymagający filmowcy.
Pod względem budowy mamy do czynienia ze szczytem konstrukcyjnych możliwości. Poza tym, że aparat jest odporny na pył, wszelkie zachlapania oraz pracę w niskich temperaturach (do -10°C), to posiada aż o 25% grubsze elementy konstrukcyjne (względem tych, jakie zastosowano w aparacie X-T2), które oczywiście wykonano ze stopu magnezu.
Co więcej zmodyfikowana została także struktura mocowania obiektywu, dzięki czemu uzyskano bardziej kompaktowe rozmiary i mniejszą wagę korpusu - 139.8 mm × 97.3 mm × 85.5 mm przy łącznej wadze 623 g. Natomiast zwiększenie rozmiaru cząstek na powierzchniach aparatu ma sprawiać, że powłoka zewnętrzna będzie odporniejsza na zarysowania, a twardość powierzchni ma stanowić odpowiednik 8H - zapewnia producent.
Otrzymujemy także duży wizjer elektroniczny, który ma charakteryzować się wysokim współczynnikiem powiększenia 0.75x. Natomiast rozdzielczość obrazu wynosi aż 3.69-milionów pikseli, co pod tym względem stawia X-H1 wśród czołowych zaawansowanych bezlusterkowców. Co więcej obraz ma być prezentowany wyjątkowo płynnie, dzięki odświeżaniu na poziomie 100 kl./s. Z kolei czas opóźnienia ma wynosić zaledwie 0.005 sekundy.
X-H1 zapożyczył także rozwiązanie ze swojego starszego brata X-T2. Tak więc na tylnej ściance znajdziemy 3-calowy monitor o rozdzielczości 1.04 Mp, który możemy odchylić w trzech kierunkach. Tym razem jednak mamy do czynienia ekranem wyposażonym w panel dotykowy, co znacznie ułatwi fotografowanie z niewygodnych pozycji, jak również usprawni wprowadzanie zmian niektórym parametrów.
Dodatkowo, na górnym panelu korpusu umieszczono także pomocniczy, 1.28-calowy ekran LCD, znany ze średnioformatowego modelu Fujifilm GFX 50S. Tak więc będziemy mogli natychmiastowo podejrzeć na nim wyświetlane informacje o fotografowaniu.
Ale na tym nie koniec. Pod względem ergonomii i samego designu, X-H1 to połączenie wspomnianych GFX 50S i X-T2. Jednak producent zdecydował się na kluczowe usprawnienia. Wygodę podczas pracy ma zapewniać duży i wyraźnie wyprofilowany grip o nowym kształcie, a także umiejscowiony pod kątem spust migawki.
Z kolei na tylnej ścianie został dodany nowy przycisk AF-ON, który ma ułatwiać obsługę autofokusa kciukiem. Niemniej jednak wprowadzono też inne modyfikacje wpływające na ergonomię. Między innymi powiększono pokrętła górnego panelu i przyciski znajdujące się na tylnej ściance aparatu oraz poprawiono wygodę obsługi przedniego i tylnego wybieraka sterującego. Oczywiście X-H1 wyposażono także w znany joystick AF, który ułatwia szybkie i precyzyjne wybieranie punktu ostrości, jak również podwójny slot na karty SD.
Najnowszy model Fujifilm zapewnia także moduł Wi-Fi oraz (podobnie jak X-E3) oferuje łączność Bluetooth, która pozwoli mu na pozostanie w ciągłym kontakcie z aplikacją mobilną na smartfonie lub tablecie i jeszcze wygodniejsze przesyłanie zdjęć. Nowy model korzysta z akumulatora NP-W126S, który pozwoli na wykonanie około 350 ujęć. Jednak podłączenie do aparatu dedykowanego gripa sprawi, że bez problemy powinniśmy móc wykonać nawet najdłuższe zlecenie. W uchwycie VPB-XH1 możemy umieścić dwie baterie i przy trzeciej umieszczonej w korpusie, aparat w trybie normalnym pozwoli na wykonanie około 900 zdjęć.
Fujifilm X-H1 ma pojawić się w sprzedaży już w przyszłym miesiącu. Za sam korpus przyjdzie nam zapłacić 7999 zł.