Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Wykonanie
Z wyglądu aparat praktycznie nie różni się od poprzednika. Jedyne co zmieniło się na zewnątrz aparatu to faktura materiałów, z których został wykonany. Na pierwszy rzut oka aparat sprawia wrażenie niewyważonego. Obiektyw dominuje nad całą konstrukcją i nieco przeważa aparat. Nie możemy jednak jednoznacznie określić tego jako minus, gdyż jest to niejako konsekwencja tego typu kompaktowej konstrukcji. Musimy jednak wypunktować niezbyt wygodny, mały grip aparatu, co w połączeniu z umiejscowieniem spustu migawki, przy dłuższym użytkowaniu, powoduje przykurcz palców. Również plastik, którym został wyłożony grip nie zachwyca. Jego faktura imituje skórę, co z daleka wygląda ciekawie, jednak z bliska rozczarowuje. Faktura materiału, z którego została wykonana reszta obudowy przypomina nieco magnezowe obudowy Nikona, chociaż też jest to plastik. Niemniej jednak sprawia wrażenie solidnego i paradoksalnie jest mniej śliski niż wspomniany wyżej grip.
Wszystkie przyciski i pokrętła aparatu działają z należytym oporem, a klapki baterii i karty pamięci odchylają się bez zarzutu. Przyjemnym rozwiązaniem jest podkładka na kciuk, która ułatwia trzymanie aparatu. Jedyny mankament stanowi możliwość osobnego uchylenia górnej części klapki po lewej stronie aparatu. Umożliwiać to ma podłączenie kabla USB bez konieczności odsłaniania wszystkich styków, jednak ruchoma część zahacza o zaczep paska na ramie, i sprawia wrażenie, że po dłuższym użytkowaniu może się urwać.
W zestawie z aparatem otrzymujemy wygodny pasek na ramię. Uchwyty paska nie są umieszczone w jednej linii, dzięki czemu aparat ma mniejszą tendencję do przechylania się podczas pracy z cięższymi obiektywami.
Model A5100 został wyposażony w uchylny o 180 stopni, 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921.600 punktów. To dwukrotnie lepszy wynik niż u poprzednika. Możliwość uchylenia ekranu na pewno przyda się podczas filmowania, a możliwość odchylenia "na drugą stronę" spodoba się amatorom autoportretów. Niestety szkiełko ekranu jest dosyć miękkie przez co łatwo ja zarysować. Warto więc będzie zainwestować w folię ochronną.
Aparat został wyposażony we wbudowaną lampę błyskową. Jej niewielkie rozmiary kryją w sobie niesamowitą siłę, jednak o tym za chwilę. Po wciśnięciu przycisku lampa z impetem wystrzeliwuje wysoko ponad obudowę aparatu. Mimo że mechanizm wygląda delikatnie, to podczas testu nie wydarzyło się nic co mogłoby sugerować, że może ulec awarii.
Ogólna jakość materiałów, z których został wykonany aparat nie powala na kolana, ale też absolutnie nie można powiedzieć żeby była zła. Można powiedzieć, że jest adekwatna do ceny urządzenia. Nie zapominajmy, że jest to aparat amatorski.
Przygotowanie do pracy
Za pracę aparatu odpowiada akumulator NP-FW50 o pojemności 1020mAh. Mimo niewielkiej pojemności, przy normalnym użytkowaniu, pozwala na zrobienie około 400 zdjęć, co jest całkiem dobrym wynikiem. Pełny akumulator z pewnością wystarczy na cały dzień korzystania z aparatu. Warto nadmienić, że slot baterii został specjalnie wyprofilowany, dzięki czemu niemożliwe jest zamknięcie klapki przy włożeniu baterii odwrotną stroną. Mała rzecz, a cieszy, gdyż producentom często zdarza się o niej zapominać nawet przy bardziej zaawansowanych modelach aparatów. Ładowanie baterii trwa około półtorej godziny i odbywa się poprzez ładowarkę-adapter na kabel USB. Ten typ ładowania ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony ogranicza to liczbę niezbędnych akcesoriów, pozwala na ładowanie urządzenia przez komputer, z drugiej uniemożliwia ładowanie zapasowej baterii podczas pracy z aparatem. Biorąc jednak pod uwagę potencjalne zastosowania aparatu oraz to, że będzie wykorzystywany głównie do celów hobbystycznych, nie sądzimy że temat zapasowej baterii będzie palącym problemem.
Sony A5100 obsługuje zarówno karty Memory Stick (PRO Duo, PRO-HG Duo, XC-HG), jak i karty SD (SD, SDHC, SDXC). Wkładamy je z lewej strony aparatu, obok złącz, dzięki czemu nie musimy na przykład odkręcać statywu w celu włożenia karty. Dobrym rozwiązaniem jest możliwość tworzenia nowych folderów na karcie z poziomu menu. Dzięki niemu, już na etapie pracy z aparatem jesteśmy w stanie dokonać wstępnej segregacji zdjęć.
Mimo że tylny panel aparatu wygląda dość ubogo, aparat oferuje bardzo duże możliwości customizacji. Własne ustawienia możemy przypisać aż do 5 przycisków, przy czym pośród funkcji możliwych do przypisania znajdziemy większość trybów i opcji oferowanych przez aparat. Daje to możliwość przeprogramowania aparatu "pod siebie", dzięki czemu każdy będzie w stanie uzyskać dostęp do najpotrzebniejszych dla niego funkcji, w zależności od charakteru wykonywanych zdjęć.
Niestety producent nie przewidział możliwości montażu dodatkowych akcesoriów w postaci zewnętrznej lampy błyskowej czy mikrofonu. Szczególnie to drugie mogłoby okazać się pomocne gdyż aparat, jak na swoją klasę, posiada całkiem rozbudowany tryb filmowy. Brakuje również możliwości podłączenia zewnętrznego wizjera. Brak wbudowanego celownika zmusza nas do korzystania wyłącznie z ekranu LCD, co wpływa negatywnie na żywotność baterii. Dodatkowo wielu osobom wizjer ułatwiłby kadrowanie. Na spodzie urządzenia znajdziemy gwint statywu. Jest on wystarczająco odsunięty od slotu baterii, żeby umożliwić jej wymianę bez konieczności odkręcania stopki statywu. Przynajmniej w przypadku pracy z mniejszymi stopkami.
System wymiany optyki nie budzi większych zastrzeżeń. Obiektyw zwalniamy za pomocą przycisku z przodu obudowy, a następnie wykręcamy. Niepokoi jedynie fakt, że elementy bagnetu wewnątrz aparatu zostały wykonane z plastiku, przez co bardziej narażone są na pęknięcia i uszkodzenia. Dziwi to tym bardziej, że przecież bagnety obiektywów Sony E wykonane są z metalu. Szkoda też, że systemu nie wyposażono w żadnego rodzaju uszczelnienia. Matryca, ze względu na konstrukcję, jest mocno odkryta, a aparat nie posiada funkcji automatycznego czyszczenia matrycy, co może skutkować koniecznością wybrania się od czasu do czasu do serwisu na kontrolne przedmuchanie sensora.
Praca
Aparat włączamy za pomocą przełącznika przy spuście migawki, po prawej stronie aparatu. Nie uświadczymy osobnego pokrętła wyboru trybu pracy, jednak zaraz po wciśnięciu środkowego przycisku, przenosimy się do menu trybów, po którym poruszamy się za pomocą pierścienia z tyłu aparatu. Do wyboru oprócz standardowych trybów PASM mamy 2 tryby Auto, osobny tryb filmowy, tryb panoramy, a także tryb programów tematycznych. Po zatwierdzeniu wyboru, pokrętło z tyłu aparatu będzie służyć do zmiany głównego parametru trybu pracy, w którym aktualnie jesteśmy. Pokrętło działa również jako joystick. Kierując nim do góry, na dół i na boki uzyskujemy dostęp do innych ustawień aparatu, takich jak korekta ekspozycji, menu wyboru czułości, czy tryb seryjny. Dobrym rozwiązaniem jest to, że w trybie Auto, po wciśnięciu dolnego przycisku, przechodzimy do menu, w którym w prosty sposób skorygujemy głębię ostrości, ekspozycję lub nałożymy na zdjęcie efekt kolorystyczny. Jest to ukłon w stronę osób zaczynających swoją przygodę z fotografią, które jednak oczekują możliwości uzyskania zamierzonych efektów.
Wadą wyposażenia pokrętła w funkcje joysticka jest to, że często, zwłaszcza podczas przeglądania powiększonych zdjęć, zdarza nam się je przekręcić, przez co przeskakujemy do kolejnego zdjęcia lub menu funkcji. Nie jest to duża wada, ale bywa źródłem frustracji, gdy chcemy szybko sprawdzić szczegóły zdjęcia.
Wśród przycisków aparatu brakuje jedynie guzika umożliwiającego w miarę szybką zmianę punktu lub obszaru działania autofokusa. Możemy wprawdzie przypisać te funkcję do któregoś z przycisków w opcjach personalizacji, jednak producent spokojnie mógłby go umieścić na aparacie zamiast przycisku "?", pod którym znajdziemy wskazówki odnośnie fotografowania. Wydaje się nam, że nawet początkujące osoby dużo bardziej wolałyby przekopać się raz na jakiś czas przez menu w celu zasięgnięcia porady niż robić to za każdym razem gdy chcą ustawić ostrość za pomocą innego punktu AF.
Aparat umożliwia zapisywanie zdjęć w formatach JPEG i RAW, w formatach 3:2 i 16:9, w maksymalnej rozdzielczości 6000x4000. Oznacza to, że moglibyśmy zrobić odbitkę dobrej jakości w rozmiarach aż 100x70 cm. W przypadku pliku JPEG zdjęcia możemy wykonywać 3 rozdzielczościach, w jakościach Standard i Fine. W menu aparatu możemy również wybrać opcję jednoczesnego zapisu w obu formatach. Ten zestaw opcji powinien w zupełności wystarczyć wszystkim użytkownikom aparatu.
Menu aparatu zostało podzielone na 6 głównych zakładek (Ustawienia fotografowania, ustawienia niestandardowe, ustawienia łączności, aplikacje, ustawienia odtwarzania, ustawienia systemowe) po kilka podstron. Niestety mimo wielu prób nie udało nam się polubić tej części aparatu. W aparacie brakuje podręcznego menu, w którym moglibyśmy szybko zmienić najpotrzebniejsze parametry. Za każdym razem gdy chcemy dokonać zmiany ustawień, do których nie ma dostępu przez przyciski na obudowie, musimy przekopywać się przez całe menu. W dodatku menu ma to do siebie, że ciężko zapamiętać która podstrona kryje interesujące nas funkcje. Być może przyczyną jest to, że aparat posiada aż 3 zakładki ustawień: Ustawienia fotografowania, Ustawienia niestandardowe i Ustawienia. Nawet po kilkunastu dniach pracy z aparatem, próba znalezienia ustawień balansu bieli czy autofokusa, wywoływała irytację.
Dobrze natomiast prezentuje się temat przeglądania materiału. Dzięki pokrętłu jesteśmy w stanie szybko i skutecznie nawigować po zrobionych zdjęciach, a w menu aparatu możemy regulować liczbę zdjęć wyświetlanych w trybie indeksu. Dodatkowo aparat umożliwia podejrzenie zdjęć w formie kalendarza. To rozwiązanie może okazać się wygodne gdy chcemy zaprezentować zdjęcia zrobione wyłącznie danego dnia. Jedyny problem jaki pojawia się podczas odtwarzania zdjęć, to opisane już wcześniej przeskakiwanie do sąsiednich zdjęć podczas nawigacji po powiększonym zdjęciu za pomocą joysticka.
A5100, nietypowo dla aparatów z wymienną optyką, wyposażony jest w dźwignię sterowania zoomem umieszczoną przy spuście migawki. Ma to ułatwić pracę z obiektywami wyposażonymi w silnik zooma. Jest to funkcja przydatna głównie przy filmowaniu. Dźwignia zooma działa bardzo sprawnie i umożliwia precyzyjne ustawienie ogniskowej. Brakuje jedynie spowolnienia zooma przy granicy zoomu optycznego i cyfrowego, co chroniłoby przed nieumyślnym wejściem w obszar powiększenia elektronicznego. Na szczęście zoom cyfrowy można wyłączyć w ustawieniach aparatu.
Na ekranie LCD docelowo wyświetlane są właściwie wszystkie informacje odnośnie używanych ustawień, co jest bardzo przydatne gdyż nie musimy zagłębiać się w menu aby sprawdzić parametry których używamy. Jeśli chcielibyśmy nieco oczyścić ekran z ikonek, możemy to zrobić za pomocą przycisku Display. Sam ekran również prezentuje się bardzo dobrze pod względem jakości wyświetlanego obrazu. Wyświetlacz charakteryzuje się rozdzielczością 921 tyś punktów, co jest dwukrotnie lepszym wynikiem w porównaniu z modelem A5000. Kolory są żywe, obraz dobrze widoczny nawet przy ostrych kątach patrzenia, a podczas kadrowania precyzyjnie oddaje to jak zdjęcie będzie wyglądać po naciśnięciu spustu migawki. Nie zauważyliśmy też występowania efektu mory. Jedyną wadą ekranu jest brak powłoki antyodblaskowej, co może utrudniać pracę w ostrym słońcu.
Funkcje dodatkowe
W aparacie możemy włączyć funkcję sterowania dotykowego, jednak jest ona średnio praktyczna. Możliwości kończą się na zwolnieniu migawki i wyborze pola AF. Dodatkowo, gdy aparat wisi na pasku, ekran odczytuje ocieranie się o ubranie jako dotyk, przez co karta pamięci zapełnia się przypadkowymi zdjęciami. Informacje o dotykowym ekranie powinniśmy więc traktować z przymrużeniem oka.
Na ogromną pochwałę zasługuje natomiast system PlayMemories Camera Apps, który umożliwia rozszerzenie możliwości aparatu za pomocą aplikacji do pobrania z internetu. System działa na podobnej zasadzie jak sklepy z aplikacjami typu App Store czy Google Play. Aby móc pobierać aplikacje na aparat, musimy wpierw założyć konto w systemie Sony Entertainment Network. Możemy to zrobić z poziomu aparatu, dzięki czemu w całym procesie niepotrzebny nam będzie komputer. Po zarejestrowaniu konta, w menu aplikacji wybieramy ikonkę PlayMemories, która przenosi nas wprost do sklepu z aplikacjami. Póki co nie ma ich wiele, zapewne jednak producent będzie systematycznie rozszerzał dostępną ofertę. Niektóre z aplikacji dostępne są za darmo, za inne przyjdzie nam niestety zapłacić, i to nie mało. Poszczególne pozycje potrafią kosztować nawet 40zł. Z pewnością dla użytkowników zza granicy nie jest to wygórowana cena, jednak w Polsce może okazać się przeszkodą. Niemniej jednak aplikacje oferują naprawdę fantastyczne możliwości. Mieliśmy okazję przetestować kilka z nich i byliśmy pod ogromnym wrażeniem potencjalnych możliwości rozszerzenia funkcji aparatu.
Najbardziej przypadły nam do gustu aplikacje umożliwiające wykonanie wielokrotnej ekspozycji, time-lapsów, oraz tzw. motion-shotów, gdzie seria zdjęć poruszającego się obiektu łączona jest w jedną całość, co pozwala uzyskać efekt znany z czasopism traktujących o sportach ekstremalnych. Co najbardziej zaskakuje, to naprawdę szerokie możliwości ingerencji użytkownika w parametry aplikacji. W żadnym aparacie nie widzieliśmy wcześniej tak rozbudowanych trybów wielokrotnej ekspozycji czy zdjęć z interwałometrem. Tłumaczy to poniekąd cenę jaką przyjdzie nam zapłacić za wzbogacenie aparatu o nowe funkcje. System aplikacji Sony, jeśli się przyjmie, może na dobre zmienić rynek aparatów amatorskich. Być może w przyszłości będziemy kupować "pusty" aparat i ściągać na niego interesujące nas funkcje. W każdym razie to, co mogliśmy zobaczyć przy okazji testowania aplikacji pokazuje, że w pomyśle Sony drzemie spory potencjał. Oby tylko producent umiał go wykorzystać.
W serwisie PlayMemories znajdziemy również aplikacje wspomagające robienie portretów, rozszerzające opcje bracketingu, umożliwiające grading w trybie Live View, oferujące uzyskanie konkretnych efektów w fotografii nocnej, a także rozszerzające możliwości aparatu o nowe efekty kolorystyczne i synchronizację z urządzeniami mobilnymi.
Warto wspomnieć też o bardzo dobrze działającym zdalnym sterowaniu aparatem za pomocą smartfona. Aplikacja, mimo że nie oferuje rozbudowanych możliwości zmiany parametrów ekspozycji, działa bardzo dobrze. Opóźnienie w podglądzie obrazu jest minimalne, a zdjęcia między urządzeniami przesyłają się szybko i bez problemu. Raz sparowane urządzenia "pamiętają się", co owocuje prawie natychmiastowym połączeniem w przypadku gdy chcemy kolejny raz skorzystać ze zdalnego sterowania. Podczas testu nie zdarzyło się też, żeby połączenie zostało zerwane. Pod tym względem system bezprzewodowej kontroli sprawuje się dużo lepiej niż konkurencyjny system Fujifilm, który mieliśmy okazję testować przy okazji testu aparatu Fujifilm X30.
podsumowanie tej części:
+ solidne wykonanie
+ uchylny ekran LCD
+ wydajna bateria
+ 2 rodzaje obsługiwanych kart
+ duży wybór ustawień aparatu
+ wiele formatów zapisu zdjęć
+ dźwignia zooma przy spuście migawki
+ duża ilość informacji wyswietlanych na ekranie
+ system PlayMemories Camera Apps
+ 5 przycisków definiowalnych
+ łatwe przeglądanie zdjęć
+ zdalne sterowanie za pomocą smartfona
- śliski, mało wygodny grip
- plastikowe elementy bagnetu
- brak przycisku AF
- nieprzyjazne menu
- przeskakujący joystick
- brak wizjera