Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Materiał powstał we współpracy z marką Lumix
Wodą interesowałem się od zawsze. Jedne z moich najwcześniejszych wspomnień to sylwetki okrętów wojennych na horyzoncie - pamiętam, że mnie to intrygowało i trochę niepokoiło. Myślę, że ta artystyczna wrażliwość, którą człowiek wyciąga z siebie podczas realizowania projektów, to często właśnie echa wydarzeń z dzieciństwa. Stąd projekt „Odra”, a później również „Bałtyk”.
Tak, to było co najmniej osiem tygodniowych wyjść w morze od 2011 roku. Więc projekt faktycznie był rozciągnięty w czasie, ale dzięki temu miał możliwość dojrzenia. Z tego, co wiem, jestem jedynym polskim fotoreporterem, który miał możliwość tak wnikliwego, intymnego wręcz przyglądania się życiu polskich żołnierzy na morzu.
fot. Mikołaj Nowacki, z projektu "Gry wojenne: Bałtyk"
Wypracowane podczas wcześniejszych projektów znajomości i przede wszystkim upór. To masa pism, maili i jeszcze raz pism. W końcu udało mi się dostać na okręt, ale później, za każdym razem przechodziłem tę drogę od początku. Oczywiście wiele drzwi otwierała informacja, że projekt realizuję dla National Geographic - to rozpoznawalna marka. Te zdjęcia wygrywały też już w konkursach, więc dla Marynarki była to również promocja.
Ku mojemu zdziwieniu mogłem fotografować w zasadzie wszystko! Jedynie w pomieszczeniu dowództwa nie wolno mi było robić zdjęć tablic, oznaczeń, nie mogłem też pokazywać twarzy dowódców. To akurat nie było trudne - w czasie akcji mieli na twarzach niepalne kominiarki.
fot. Mikołaj Nowacki, z projektu "Gry wojenne: Bałtyk"
Tak, i to właśnie dzięki temu, że żyłem ich codziennym życiem, poczułem, jaki to jest stres i wysiłek, w jakim żyją napięciu. Alarmy rozlegają się bardzo często. Marynarze muszą być w pełnej gotowości o każdej porze dnia i nocy, a ja razem z nimi. Oczywiście pojawiały się dzięki temu kolejne zdjęcia, ale wiem już, jak jest to męczące. Mam dziś też ogromny szacunek do marynarzy, bo to niezwykle silni i twardzi ludzie.
Bardzo zmotywowani mimo tego, że ćwiczą na sprzęcie niemal muzealnym. Nasza flota przez lata nie była modernizowana. Do momentu zajęcia przez Rosjan Krymu, wszystkim wydawało się, że Marynarka jest w ogóle niepotrzebna, że należy ją zlikwidować, bo przed kim niby mielibyśmy się bronić. Przed Szwedami? Nagle okazało się, że Rosja jest krajem nieprzewidywalnym i wręcz agresywnym. I nie wiadomo, co może się stać w najbliższych latach, scenariusz konfliktu nadbałtyckiego staje się realny.
fot. Mikołaj Nowacki, z projektu "Gry wojenne: Bałtyk"
Wszystkie sytuacje odbywające się na zewnątrz okrętu - ostre strzelanie, lądowanie śmigłowca -należy zaliczyć do sytuacji niebezpiecznych. Jeżeli jest się nieostrożnym, można łatwo wylądować za burtą. Trzeba ściśle przestrzegać regulaminu. Fotografowanie podczas zimowego sztormu - a woda bywa wtedy bardzo gwałtowna - jest bardzo niebezpieczne, jest ślisko, wiele razy „dostałem” ogromną, lodowatą falą. Znalezienie się w takich warunkach za burtą grozi szybką hipotermią.
Odporność jest dla mnie oczywiście absolutnie kluczowa. Od kilku lat pracuję przy projektach związanych z wodą, więc ma to zasadnicze znaczenie. Projekt realizowałem na kilku modelach i wiem, że mogę oblać te aparaty wiadrem wody i nic im się nie stanie. Mimo stałego kontaktu ze słoną wodą zawsze działały bez zarzutu. Niezawodność jest tutaj najważniejsza.
fot. Mikołaj Nowacki, z projektu "Gry Wojenne: Bałtyk"
Oczywiście ergonomia. Gdy jestem w ruchu, płynę np. szybką łodzią motorową z żołnierzami i skaczemy na falach, muszę trzymać aparat bardzo pewnie, żeby zwyczajnie mi nie wypadł - to są naprawdę duże przeciążenia. A uchwyt w nowych modelach Panasonic jest jak pewny chwyt wspinacza, mam wrażenie, że jest po prostu przyklejony do ręki. Kolejna rzecz to odporność.
To są topowe korpusy wykonane ze stopu magnezu. Nieraz zdarzyło mi się przecież stuknąć, puknąć, uderzyć aparatem w ciasnym korytarzu podczas akcji. Gdyby był bardziej delikatny, byłoby po aparacie. Ponadto sama szybkość pracy, zwłaszcza świetna skuteczność autofokusa. Działa bezbłędnie nawet w trudnych warunkach słabego światła. W trudnych warunkach takiego reportażu to cechy równie ważne jak jakość obrazu. W połączeniu z cechami odpornościowymi sprawia to, że nowy model Lumix to mój pierwszy wybór.
Mam poczucie, że udało mi się pokazać to, co chciałem: ludzi, ich pracę i przede wszystkim to napięcie - zdjęcia mają przecież nie tylko dokumentować, lecz także pokazywać, co czuł fotograf w danej sytuacji. Oczywiście chciałbym kontynuować projekt i na końcu wydać książkę. Mam nadzieję, że uda mi się dostać na kolejne okręty. Mogę powiedzieć, że jestem dziś już spełniony, ale z drugiej strony wciąż czuję niedosyt.
Mikołaj Nowacki (ur. 1972) - Fotograf polskiej edycji „National Geographic”, europejski ambasador Panasonic Lumix. Pracował jako fotoreporter w „Gazecie Wyborczej” i „Polska The Times”. Swoje fotoeseje publikował m.in. w: „The New York Times Lens Blog”, „CNN Photos”, „Burn Magazine”, „The Sunday Times Magazine”, „Le Monde”, „Stern”, „Neue Zürcher Zeitung”. Wielokrotnie nagradzany w konkursach fotografii prasowej.
Więcej zdjęć autora znajdziecie na jego profilu w serwisie Instagram.
Materiał powstał we współpracy z marką Lumix