Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jedną z najgorętszych bezlusterkowych premier ostatnich miesięcy był niewątpliwie Olympus OM-D E-M1 Mark II. Entuzjaści systemu Mikro Cztery Trzecie widzieli w nim pogromcę lustrzanek. Sceptycy wytykali, że to ciągle “tylko”… no właśnie - Mikro Cztery Trzecie. A jak na nowy model zareagowali nasi rozmówcy, którzy mieli okazję testować go jeszcze przed premierą?
Naszym zdaniem Olympus E-M1 Mark II to aparat niemal idealny. Wystarczy wspomnieć chociażby o nowej bijącej na głowę inne bezlusterkowce baterii, czy dwóch wejściach na karty pamięci. - chwali nowy model Rafał Krasa. - Poza tym, aparat od swojego poprzednika jest znacznie wydajniejszy, ma większą rozdzielczość, szybszy autofokus, doskonałą stabilizację, lepszy grip, szybsze tryby zdjęć seryjnych, filmowanie w 4K… No właśnie. Olympus E-M1 Mark II nagrywa filmy w pełnym 4K, z przepływnością dochodzącą do 237 Mb/s. Dziś to nasza podstawowa "kamera", o jakości obrazu i możliwościach, którym trudno dorównać innym aparatom. Tak, wciąż mówimy o tym samym urządzeniu, które wraz z teleobiektywem waży 800 gramów.
Olympus OM-D E-M1 Mark II
Nie będę raczej osamotniony w osądzie, że nowy Olympus zachwyca szybkością - 18 klatek na sekundę z ciągłym autofokusem i pomiarem światła, albo 60 klatek na sekundę w trybie Pro Capture z buforem wstecznym robi ogromne wrażenie. Niesamowicie szybki i celny ciągły autofocus miałem możliwość sprawdzić podczas fotografowania nisko nadlatujących dzikich ptaków. Byłem szczerze zaskoczony zaskakująco wysokim odsetkiem zdjęć, gdzie ostrość trafiona była „w punkt”. E-M1 II jest jednak nieco większy od PEN-a F, którym fotografuję na co dzień, i gabarytami bliżej mu do lustrzanki. Nie ukrywam, że jest to dla mnie pewien mankament. Bezlusterkowiec powinien być dla mnie aparatem małym i poręcznym, który można bez problemu transportowa w kieszeni płaszcza. Z E-M1 Mark II ten manewr niestety się nie uda. - opowiada Wiktor Franko.
Schemat 5-osiowej stabilizacji matrycy aparatów Olympus
Mając okazję testować nowego Olympusa E-M1 Mark II, największe wrażenie wywarło na mnie fotografowanie nocą z ogniskową 80 mm. Przy czasie migawki równym 3 sekundy zdjęcia były bezbłędnie ostre. Słyszałem, że niektórzy byli w stanie utrzymać z ręki nawet ekspozycje 5-sekundowe. Mi się to nie udało, ale 80% zdjęć które zrobiłem na 3 sekundach była po prostu ostra. Nie trudno wyobrazić sobie jakie to daje możliwości.
Bardzo obiecująco prezentuje się funkcja Pro Capture, która zapisuje w buforze 14 klatek przed wciśnięciem spustu migawki. Nagle okazuje się, że masz na zdjęciu to, czego nie zdążyłeś uchwyci. Nie ma też żadnych "lagów” przy czyszczeniu bufora, nawet w przypadku zdjęć RAW. Aparat jest non-stop gotowy do strzelania. Testując E-M1 Mark II zrobiłem ponad 1300 zdjęć RAW + JPEG i gdy zdawałem aparat poziom naładowania akumulatora wynosił jeszcze 37%. Według mnie, spokojnie będziemy w stanie wykonać więc około 2000 ujęć. To w pełni profesjonalny aparat, jeśli chodzi o autofokus, szybkość obsługi i zasilanie - podsumowuje Bławicki.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Olympus