Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Publikujemy test ostatniego z trzech wybranych standarowych zoomów z mocowaniem Canona. Części poświęconej Tamronowi SP AF 17-50mm F2.8 XR Di II LD Aspherical [IF] towarzyszy podsumowanie całego naszego testu porównawczego. Zapraszamy!
UWAGA: ostatnia strona artykułu zawiera podsumowanie całego porównania trzech standardowych zoomów z bagnetem Canona, które przetestowaliśmy. Zapraszamy!
W pierwszej części artykułu zaprezentowaliśmy Canona EF-S 17-85 mm F4-5.6 IS USM, a w drugiej Sigmę 17-70 mm F2.8-4.5 DC Macro. Teraz czas na przedstawiciela Tamrona.
Tamron SP AF 17-50mm F2.8 XR Di II LD Aspherical [IF]]
]
Za pośrednictwem typowej dla wielu swoich produktów wyjątkowo długiej nazwy Tamron wszem i wobec chwali się nowinkami i rozwiązaniami zastosowanymi w tym zoomie. Rzeczywiście chwalić ma się czym - o tym jednak za chwilę.
Obiektyw ten powstał na wyraźne zapotrzebowanie rynku, na którym bardzo brakowało jasnych standardowych zoomów przeznaczonych do cyfrowych, niepełnoklatkowych lustrzanek. Jeszcze półtora roku temu taki obiektyw był tylko jeden: solidny Nikkor 17-55 mm F2.8, który jednak ze względów cenowych rzadko trafiał do toreb fotoamatorów. Takiej optyki nie produkował wtedy żaden inny producent aparatów, nie miał jej też swej ofercie żaden producent niezależny. Sytuacja zmieniła się na początku zeszłego roku, gdy pojawiły się aż trzy obiektywy tej klasy. Jeden z nich z pewnością pozostanie produktem niszowym, w każdym razie w Polsce, gdzie bez 4000 zł nie ma co marzyć o staniu się jego posiadaczem. Mowa o Canonie EF-S 17-55 mm F2.8 IS USM. Za to dwa pozostałe, czyli Sigma 18-50 mm F2.8 i opisywany tu Tamron nie będą aż tak niedostępne.
{BLD|Konstrukcja
Wypadałoby wytłumaczyć gęstwę symboli użytych w nazwie tego zooma. SP to skrót od Super Performance - oznaczenia stosowanego w tamronowskich obiektywach najwyższej klasy, charakteryzujących się najlepszymi parametrami jakościowymi. XR (od eXtra Refractive Index) oznacza obecność soczewek (w tym wypadku aż trzech) wykonanych ze szkła o wyjątkowo wysokim współczynniku załamania światła. Dzięki nim Tamronowi udaje się wyjątkowo silnie zmniejszać rozmiary swych zoomów. W Di II Di pochodzi od Digitally integrated i oznacza dostosowanie do współpracy z lustrzankami cyfrowymi, a II informuje, że współpraca ta dotyczy wyłącznie lustrzanek niepełnoklatkowych. LD mówi nam o obecności soczewek (w tym wypadku jednej) wykonanych ze szkła o niskiej dyspersji (Low Dispersion), a Aspherical o skorzystaniu przez konstruktorów tego Tamrona z soczewek asferycznych. IF to oczywiście symbol sygnalizujący obecność systemu wewnętrznego ogniskowania, dzięki któremu przedni człon optyczny nie obraca się podczas ustawiania ostrości. Uzupełnić należy, że wszystkich soczewek ten zoom posiada 16, a rozmieszczono je w 13 grupach. Zakres ogniskowych 17-50 mm daje w niepełnoklatkowych Canonach taki zakres kątów widzenia, z jakim mamy do czynienia w małoobrazkowych zoomach 27-80 mm. Nie jest to zakres szeroki, ale w przypadku tego obiektywu priorytetem było zachowanie wysokiej jasności.
Obiektyw ma nieco beczułkowatą sylwetkę, typową dla wielu tamronów. Obudowa jest wykonana całkowicie z tworzyw sztucznych, ale mimo to całość emanuje solidnością. Pomaga w tym zwartość korpusu obiektywu z wysuwającym się podczas zoomowania jedynie pojedynczym członem. Z metalowych elementów na zewnątrz dostrzec można jedynie bagnet mocowania aparatu oraz złoty pasek z oznaczeniami obiektywu.
Zoom ten produkowany jest w trzech wersjach mocowania do lustrzanek autofocus: Canon, Sony/Minolta, Nikon (w wersji G, czyli bez pierścienia przysłon).
Obsługa
Jak na razie Tamron nie dorobił się ultradźwiękowego napędu autofokusa, a wbudowany w zooma 17-50 mm silnik należy do wyjątkowo dobrze słyszalnych. W większości tego typu konstrukcji napęd AF słychać tylko przy długich przelotach z krańca na kraniec skali odległości. Tu niestety wysoki ton pracy silnika słychać przy niemal każdym ogniskowaniu obiektywu. By ręcznie ustawiać ostrość, napęd autofocusa trzeba odłączyć, gdyż odpowiednika canonowskiego Full-Time Manual brak. Pierścień ustawiania ostrości jest dość wąski, ale z pewnością nie za wąski. Obraca się z bardzo lekkim oporem, na tyle jednak wyraźnym by nie utrudniać ręcznego ostrzenia. Za to opór z jakim kręci się pierścień ogniskowych należy pochwalić: jest wyraźny i płynny. Obiektyw wyposażono w blokadę zapobiegającą niespodziewanemu wysuwaniu się zooma z najkrótszej pozycji przy ogniskowej 17 mm.
Minimalna odległość fotografowania to 0,27 m, a to zapewnia przy najdłuższej ogniskowej uzyskiwanie skali odwzorowania 1:4,5.
Na drugiej stronie oceniamy jakość zdjęć wykonanych opisywanym obiektywem i podsumowujemy wyniki testu. Zapraszamy!