Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
84%
Dziś sprawdzamy czy druga odsłona Tamrona SP 15-30 mm f/2.8 Di VC USD G2 to krok w dobrą stronę i faktyczny konkurent systemowych odpowiedników. Producent zapewnia, ze zmiany są zauważalne, a my przyglądamy się im bliżej.
Dystorsję mierzymy dla plików RAW w najwyższej dostępnej rozdzielczości, dla najniższego ISO i z najniższymi ustawieniami odszumiania. Pomiar wykonywany jest dla trzech ogniskowych. Przedstawiane wykresy pokazują poziom i charakterystykę dystorsji dla danych ogniskowych.
Jedną z większych wad szerokokątnych szkieł jest dystorsja. Wszystko dlatego, że specyfika układu optycznego nie pozwala na jej pełne skorygowanie. Jednym ze sposobów walki z tą wadą są profile danego obiektywu, dzięki którym już na etapie postprodukcji możemy zminimalizować jej występowanie.
Warto przypomnieć, że poprzednik zupełnie sobie nie poradził z dystorsją i zanotował słabe wyniki. Na ogniskowej 15 mm zaobserwowaliśmy dystorsję beczkową na poziomie 1.46%, zaś na 30 mm dystorsję poduszkową o wartości -0.53%. Jednak nowy model nie poprawia tych osiągów. Co więcej, notuje gorsze wyniki od swojego starszego brata - 15 mm to duża beczka (1.56%), a 30 mm to widoczna poduszka (-0.53%). Tak więc musimy być świadomi, że zdjęcia będą posiadać zauważalne zniekształcenia obrazu - zwłaszcza, gdy w kadrze znajduje się dużo linii. W efekcie Tamronowi daleko do modelu Canon EF 16-35 mm f/2.8 L III USM, który na najszerszym kącie może pochwalić się lepszą korektą dystorsji - 16 mm (0,87%), 35 mm (-0.53%).