Akcesoria
Newell Perseo-33 - nowa strumienica z mocowaniem Bowens
80%
Zaawansowana rodzina SP Tamrona powiększyła się o kolejnego reprezentanta. Nowy model SP 90 mm f/2.8 Di VC USD 1:1 Macro ma okazać się pierwszym wyborem miłośników makrofotografii. Czy tak się stanie? Przekonajcie się o tym dzięki naszemu testowi.
Osoby, które miały już do czynienia z nowymi stałkami Tamrona z linii SP nie będą w ogóle zaskoczone jakością i precyzją wykonania. Ta stoi na najwyższym poziomie. Obiektyw, podobnie jak jego starsi bracia, to w pełni metalowa konstrukcja, która została zaprojektowana, by efektywnie pracować nawet w najbardziej wymagających warunkach. Wszystkie elementy obudowy zostały starannie dopasowane, dzięki czemu tworzą spójną i zwartą całość.
Co więcej, tubus wraz z bagnetem został uszczelniony. Zyskujemy więc pewność, że wnętrze skrywające soczewki i wrażliwą elektronikę będzie skutecznie chronione przed kurzem i wilgocią. Jest to niezmiernie ważne zwłaszcza podczas intensywnej pracy w terenie. Poza tym na pokładzie znajdziemy także stabilizowany układ optyczny, który jest już cechą charakterystyczną nowej linii SP. Wszystko więc składa się na dobre ogólne wrażenie - obiektyw wygląda na niezwykle wytrzymały i wręcz stworzony, by pracować w trudniejszych warunkach.
Na szczęście producent podczas projektowania nie zapomniał także o designie. Ten, choć bardzo oszczędny, jest niezwykle uniwersalny i zarazem spójny z całą linią Super Performance. Dzięki temu obiektyw nie tylko będzie się dobrze prezentował z profesjonalnymi lustrzankami, lecz także - co równie istotne - powinien spodobać się zwolennikom stylu i elegancji.
Pomogą w tym z pewnością detale oraz przemyślane wykończenia. Na tubusie odnajdziemy umieszczony przy bagnecie perłowy pierścień, który jest już cechą wyróżniającą profesjonalną serię SP Tamrona. Trzeba przyznać, że pierścień prezentuje się bardzo ładnie. To jedynie mały detal, jednak cała konstrukcja zyskała dzięki niemu na charakterze. Ten efekt jeszcze bardziej potęguje czarna matowa obudowa, która nie tylko wygląda dobrze, ale jest też odporna na zabrudzenia.
Niemal połowę obiektywu zajmuje szeroki pierścień ustawiania ostrości wykonany z tworzywa sztucznego. Przekręca się go płynnie z odpowiednim oporem, a dzięki wyczuwalnym i chropowatym żłobieniom jest on wygodny w użytkowaniu. Nie można mu także odmówić precyzji - przeostrzenie przez cały zakres długości (od 30 cm do nieskończoności) wymaga obrotu o 180 stopni.
Na tubusie znajdziemy także okienko wskazujące odległość ustawionej ostrości (wyrażaną w metrach i stopach) oraz skalę odwzorowania obrazu (od 1:1 do 1:10). Dzięki tym rozwiązaniom zyskujemy dokładną kontrolę podczas manualnego wybierania pola ostrości.
Podobnie jak w poprzednich konstrukcjach z linii SP, na tubusie znalazły się wygodne przełączniki, których funkcje możemy w prosty sposób aktywować jednym palcem. Dwa z nich odpowiadają za ostrzenie obrazu. Pierwszym przełączymy tryb pracy z AF na MF. Zaś drugi pozwoli nam na szybki wybór jednego z trzech zakresów ostrzenia - 0,3-0,5 m, 0,5-∞ i FULL (0,3 m-∞). Ostatni, trzeci przycisk odpowiada za aktywację optycznej stabilizacji obrazu.
Serce nowego Tamrona stanowi zaawansowany układ optyczny, w którego skład wchodzi 14 elementów rozmieszczonych w 11 grupach. Wśród nich znajdziemy jedną soczewkę LD (Low Dispersion) oraz dwie XLD (Extra Low Dispersion), których zadaniem jest efektywne korygowanie aberracji chromatycznej. Ponadto w obiektywie zastosowano rozwiązanie Floating System, które ma oferować bardzo dobrą jakość obrazu. Co więcej, według producenta optyka została zoptymalizowana tak, by dostarczać jak najbardziej atrakcyjne rozmycie, a zarazem zapewniać ostry, kontrastowy obraz.
Natomiast dzięki 9-listkowej przysłonie będziemy w stanie uzyskać plastyczne, okrągłe bokeh, nawet przy mocniejszym jej przymknięciu. Mają w tym pomóc specjalne powłoki eBAND (Extended Bandwidth & Angular-Dependency) oraz BBAR (Broad-Band Anti-Reflection), które znacznie zwiększają przepuszczalność światła przy jednoczesnej redukcji występowania odbić światła i flar. Z kolei przednia soczewka została pokryta powłoką fluorową, dzięki której na szkle nie będą się osadzać wilgoć i kurz.
Nowy Tamron to średniej wielkości obiektyw makro. Mierzy 79 x 117 mm i waży 610 g. W porównaniu do nowej linii SP (testowanych szkieł o ogniskowej 35 mm i 45 mm) jest zauważalnie większy i cięższy, co nie powinno dziwić. Jeżeli jednak spojrzymy na konkurencyjne konstrukcje makro, to testowany model wpasowuje się w sam środek stawki. Większe i cięższe od niego są Nikon, Canon oraz Samyang. Z kolei Sigma i Sony charakteryzują się mniejszymi gabarytami. Warto również zaznaczyć, że "dziewięćdziesiątka" Tamrona w duecie z pełnoklatkową lustrzanką tworzy całkiem poręczny i dobrze wyważony zestaw, który wygodnie trzyma się w dłoniach. Nie mamy poczucia, że aparat lub obiektyw przeważa w którąś ze stron. Dzięki temu fotografowanie z ręki jest wygodne i efektywne.
W zestawie - poza obiektywem - otrzymujemy podstawowe wyposażenie: przedni i tylny dekielek oraz osłonę przeciwsłoneczną. Przednia zaślepka została wyposażona w dwa głębokie uchwyty na palce. Jest to standardowe i bardzo wygodne rozwiązanie, dzięki któremu zakładanie oraz zdejmowanie dekielka nie nastręcza żadnych problemów. Z kolei osłona przeciwsłoneczna nie tylko estetycznie komponuje się z tubusem, lecz także efektywnie chroni przednią soczewkę przed wpadaniem promieni światła.