Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Na rynku zawodowych lustrzanek cyfrowych pojawił się nowy konkurent - Olympus E-3. Choć dla japońskiego producenta jest to "okręt flagowy", to jednak aparat ten należałoby umieścić na półce koło Nikona D300, Canona EOS-a 40D i Sony A700, czyli aparatów półprofesjonalnych. Zapraszamy do lektury testu tej interesującej lustrzanki systemu 4/3.
Olympus kazał długo czekać miłośnikom marki na następcę najwyższego modelu oznaczonego symbolem E-1. Przed premierą jego następcy, modelu E-3, w internecie pojawiło się sporo przecieków. Zdradzały one wiele szczegółów nowej konstrukcji. Dlatego z wielkim zainteresowaniem wzięliśmy do ręki finalny egzemplarz tej lustrzanki, aby przeprowadzić pełny test. Zanim jednak przekażemy informacje o wynikach testu, popatrzmy na różnice między starym a nowym "zawodowcem" Olympusa.
Oba korpusy są do siebie bardzo podobne, ale w oczy rzuca się brak mechanicznych przełączników sterujących pracą niektórych funkcji. I tak zniknęła dźwignia przełącznika trybu pracy autofokusa oraz tarcza wyboru programu fotografowania. W "jedynce" dźwignię wyłącznika umieszczono pod tą tarczą, dlatego konstruktorzy musieli przenieść wyłącznik na tylną ściankę - teraz znalazł się on mniej więcej w tym samym miejscu, w którym ten element umieścili inżynierowie Canona w modelu EOS 40D. Teraz zarówno pracą autofokusa jak i wyborem trybów fotografowania steruje się za pomocą odpowiednich przycisków. Zmieniło swoje położenie także przednie pokrętło sterujące. W E-1 znajdowało się ono nad spustem migawki i było całe odkryte. Sprzyjało to bardzo szybkim zmianom nastaw. Odnosi się wrażenie, że Olympus pozazdrościł Nikonowi i teraz przednie pokrętło umieścił pod spustem. Wiele razy narzekaliśmy na takie rozwiązanie, ale na całe szczęście pokrętło w E-3 jest częściowo odsłonięte, co ułatwia korzystanie z niego. Można przypuszczać, że na te zmiany wpłynęły uwagi zawodowych fotografów, którzy nie lubią, kiedy na przykład podczas wyjmowania aparatu z torby niechcący zmienią ustawienia aparatu.
Patrząc na liczbę i rozmieszczenie przycisków w poprzedniku testowanego przez nas olympusa odnosiło się wrażenie sporego bałaganu. Teraz zostały one bardziej uporządkowane, co sprzyja łatwiejszemu zorientowaniu się. Dodatkowo jeden z nich ubył, co w rezultacie sprawia bardzo dobre wrażenie.
Już na pierwszy rzut oka można dostrzec dużo większy, ale co najważniejsze, ruchomy monitor. W takiej sytuacji uśmiechamy się na samą myśl o możliwościach związanych z podglądem na żywo. E-3 przybył jeszcze jeden element, który być może wyda się zbyteczny zawodowcom. Mowa o wbudowanej lampie błyskowej. My jednak chwalimy to rozwiązanie, gdyż za jej pomocą można w pełni bezprzewodowo sterować zewnętrznymi lampami dedykowanymi.
Po spojrzeniu w wizjer też zanotujemy zmiany. Po pierwsze zniknął efekt światełka na końcu tunelu - matówka jest duża i jasna. Po drugie przybyło punktów aktywnych autofokusa - teraz jest ich 11, w dodatku wszystkie to elementy podwójne krzyżowe.
Pozostała nam jeszcze jedna zmiana, którą można wypatrzyć po otwarciu klapki zakrywającej komorę kart pamięci. Znalazły się tam dwa gniazda - CF i xD-Picture Cart. O ile pierwsze z nich jest w pełni uzasadnione, to wiele osób może dziwić zastosowanie mało praktycznej karty xD, ale jest to standard wspierany przez Olympusa.
Pozostałe różnice nie są już widoczne gołym okiem. Mowa tu oczywiście o 10-megapikselowym sensorze typu Live MOS, procesorze TruePic III oraz systemie stabilizacji matrycy.
Nie zmieniło się natomiast uszczelnienie korpusu, które czyni go odpornym na kurz i zachlapania, także wykonanie korpusu ze stopu magnezowego łączy E-3 z poprzednikiem. Można zatem spać spokojnie - nowego olympusa łatwo nie uszkodzimy.
Choć E-3 traktowany jest przez Olympusa jak aparat w pełni profesjonalny, to naszym zdaniem jego parametry i cena wskazują, że powinien on konkurować z takimi lustrzankami, jak Nikon D300, Canon EOS 40D, Sony A700, czy Pentax K10D. Czy w zestawieniu z nimi poradzi sobie na rynku fotograficznym. Nawet pomimo systemu 4/3, który nie wszystkim przypadł do gustu, Olympus ma swoich wiernych fanów, którym z pewnością E-3 bardzo się spodoba. Nie obawiamy się więc, że nie trafi on w potrzeby rynku.
Egzemplarz Olympusa E-3 wraz z obiektywem Zuiko Digital 12-60 mm F1:2.8-4 SWD otrzymaliśmy do testu dzięki uprzejmości firmy Olympus Polska.
Test został podzielony na następujące części:
Zapraszamy do lektury.