Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
8. Podsumowanie
Fujifilm F31fd z pewnością znajdzie zarówno zwolenników jak i przeciwników. I nic w tym dziwnego. Zacznijmy od wymienienia słabych punktów. Pierwsze co rzuca się w oczy, to staroświecki design. Zniechęca on wielu nabywców. Przecież wydając ponad tysiąc złotych oczekujemy, że kupiony aparat będzie stanowił ozdobę. Nie da się tego powiedzieć o F31fd. Wielu niedoświadczonych fotoamatorów oczekuje od aparatu wodotrysków, czyli na przykład korekty nasycenia kolorów, kontrastu czy wyostrzenia. I tak większość z nich później nie korzysta w tych funkcji, ale aparat musi je mieć i basta. Fujifilm niestety i tu zawodzi nabywców. Nie da się w nim dokonać korekty obrazu. Nie znajdziemy w nim także histogramu ani menu w języku polskim. Zaskakuje też brak technologii Mass Storage umożliwiającej traktowanie aparatu jak dysku przenośnego. Wymienione wady z pewnością odstraszą niezaawansowanych fotoamatorów, do których przecież skierowano ten model.
A zalety? Znakomity obiektyw, świetna matryca umożliwiająca fotografowanie z najwyższą czułością ISO 3200 przy bardzo niskim poziomie szumów, rewelacyjne oddanie szczegółów, bardzo naturalna reprodukcja barw, znakomity akumulator o pojemności 1800mAh pozwalający na wykonanie ponad 500 zdjęć, solidna metalowa obudowa, bardzo dobry system detekcji twarzy i wreszcie efekty kolorystyczne imitujące sposób oddania barw slajdów i tradycyjnych materiałów czarno-białych. Niejeden amator mógłby wymienione cechy w stu procentach wykorzystać. Mało tego, są one bardziej istotne od wyglądu aparatu (przynajmniej w opinii piszącego ten test). Ale w pełni mogą je docenić zaawansowani fotoamatorzy i zawodowcy. A skoro o nich mowa, jako alternatywny aparat, który można stale nosić przy sobie i mieć w każdej chwili pod ręką F31fd spisze się znakomicie.
Co zatem myśleć o tym aparacie? Gdyby Fujifilm opracował nowoczesną stylistykę, dodał język polski do menu oraz uzupełnił możliwości "trzydziestki jedynki" o korektę nasycenia, kontrastu i ostrości kompakt ten byłby prawie idealny. No cóż, może jego następca sprosta oczekiwaniom rynku?
FinePix F31fd sprawił nam problem związany z porównaniem go do konkurencji. Otóż żadna firma nie robi kompaktu o tak wysokiej maksymalnej czułości. Pojawił się właściwie jeden aparat, a mianowicie Olympus mju 1000, ale został on wyposażony w matrycę 10-Mp i dodatkowo po wybraniu ISO 3200 przełącza rozdzielczość na 3 Mp. W związku z tym porównanie tych konstrukcji jest pozbawione sensu. Podobny problem pojawia się przy porównaniu cen aparatów. Ciężko wskazać bezpośredniego rywala FinePixa. Można natomiast powiedzieć, że cena mieszcząca się w przedziale 1200 - 1500 złotych nie jest wygórowana za kompakt robiący zdjęcia tak wysokiej jakości.
Czy zatem Fujifilm FinePix F31fd zrobi karierę na naszym rynku. Pewnie by zrobił, gdyby nie ten design...
+ najwyższa czułość wynosząca ISO 3200
+ bardzo niski poziom szumów nawet przy korzystaniu z najwyższych czułości
+ akumulator o pojemności 1800 mAh pozwalający na wykonanie ponad 500 zdjęć
+ bardzo sprawnie działający system detekcji twarzy
+ efekty kolorystyczne naśladujące materiały tradycyjne
- staroświecki design
- brak histogramu
- brak technologii Mass Storage
- brak opcji korekty obrazu (nasycenie, kontrast, wyostrzenie)
- brak języka polskiego w menu
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć umieszczonych w ostatniej części testu.