Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
1. Wstęp
Leica M8 to nie kolejna nieciekawa cyfrówka, ale aparat wyjątkowy. Stworzony z ogromnym szacunkiem dla tradycji ma przyciągnąć zwolenników jednego z najbardziej kultowych systemów fotograficznych, cieszącego się sławą najlepszego pod względem optyki małoobrazkowej - dalmierzowej serii M. Miłośnicy systemu M to bardzo specyficzni odbiorcy. Z jednej strony są fotoreporterzy, którzy traktują swoje leiki jak przedłużenie dłoni, nie cackając się zbytnio ze sprzętem za grube tysiące euro. Z drugiej strony producent musi dbać o kolekcjonerów fotograficznej biżuterii, którzy robią znacznie mniej zdjęć, ale doceniają najwyższą jakość wykonania i mechaniczną precyzję, z której słyną wyroby opatrzone charakterystyczną czerwoną kropką i napisem "Made in Germany". Jedni i drudzy są w stanie zapłacić duże pieniądze, ale tylko jeśli produkt w stu procentach spełnia ich oczekiwania. Czy Leica M8 sprosta wymaganiom rozbudzonym przez ponad pół wieku tradycji? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie w naszym teście.
Zacznijmy od tego, że przez dłuższy czas firma przekonywała, że stworzenie cyfrowego dalmierzowca w systemie M jest niewykonalne ze względów technicznych. Jak się jednak okazało, nie było to aż takie trudne zadanie, skoro udało się je wykonać Epsonowi przy współpracy z Cosiną (jej owoce to modele R-D1 oraz R-D1s). Leica M8 została zaprezentowana oficjalnie 15 września bieżącego roku i jest drugim poważnym krokiem Leiki w świat cyfrowej fotografii. Poważnym, bo związanym z najwyższą jakością, z jaką utożsamiana jest niemiecka marka. Drugim, ponieważ pierwszym była cyfrowa ścianka stworzona do współpracy z dwoma małoobrazkowymi lustrzankami systemu R - modelami R8 i R9. Użytkownik mógł używać tego samego aparatu do pracy z filmem 35 mm i przetwornikiem obrazowym. Rozwiązanie z pewnością ciekawe, ale paroletnie opóźnienie wprowadzenia na rynek oraz inne czynniki sprawiły, że nie okazało się sukcesem (nawet jak na siłę rażenia Leiki, która z założenia tworzy produkty niszowe).
Lustrzanki to jednak nie najsilniejsza strona firmy z siedzibą w Solms. Oczkiem w głowie jest wprowadzony na rynek w 1954 roku dalmierzowy system z bagnetem M. Chcąc sobie uświadomić znaczenie tradycji w powstawaniu Leiki M8, wystarczy spojrzeć na model, który rozpoczął karierę systemu M - Leicę M3. Nie tylko z zewnątrz aparat ten do złudzenia przypomina najnowszą propozycję firmy (a w zasadzie na odwrót), również podstawowe założenia się nie zmieniły. Na przestrzeni lat, kiedy na rynek trafiały kolejne wcielenia małoobrazkowej "emki", producent wprowadzał pewne usprawnienia i zmiany, ale dla osób z zewnątrz, dla których poważny aparat to lustrzanka, różnice pozostawały zazwyczaj niezauważalne. Dość powiedzieć, że za rewolucję uznano wprowadzenie systemu pomiaru światła TTL (M5, 1971 r.) i automatyki czasu (M7, 2002 r.). Przez lata leiki wyrobiły sobie opinię aparatów dyskretnych, niemal niesłyszalnych, niezawodnych, błyskawicznie reagujących na działania fotografa oraz wyposażonych w najwyższej klasy optykę. I taki właśnie ma być model M8 - pierwszy cyfrowy członek rodu.
Jednak firma nie ograniczyła się do zmiany materiału światłoczułego z filmu na sensor obrazowy (sam w sobie zresztą bardzo interesujący). Nowa jest też migawka, a użytkownicy muszą się przyzwyczaić do zmory niepełnoklatkowych cyfrówek, czyli mnożnika ogniskowych. Jak się okazuje, zmiany są więc dość znaczące. Poniżej zamieszczamy porównanie podstawowych cech modeli M7 i M8:
;Leica M8;materiał rejestrujący światło;
;
;powiększenie w wizjerze;do wyboru:
;
;migawka;
;
;zakres czasów migawki;
;
;zdjęcia seryjne;brak (dźwignia przesuwu filmu);2 kl./s, maks. 10 klatek;zasilanie;2 x 3 V baterie litowe DL 1/3 N;litowo-jonowy akumulator 3,7 V, 1900 mAh;wymiary;138 x 38 x 79,5 mm;138,6 x 36,9 x 80,2 mm;waga;ok. 610 g;ok. 545 g]
Dalsza część testu wykaże, jak różnice konstrukcyjne wpłynęły na pracę Leiki M8 w porównaniu z jej analogowymi poprzednikami. Jak już wspomnieliśmy w niedawnym komunikacie (czytaj), jakością zdjęć zajmiemy się, kiedy producent poradzi sobie z chorobami wieku niemowlęcego. Mamy nadzieję, że nastąpi to już wkrótce.
Test podzieliliśmy na następujące części:
Aparat do testu dostarczył Pstryk.pl - wyłączny przedstawiciel Leiki w Polsce.