Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Wspomniane problemy to pojawiające się w pewnych okolicznościach: czerwona poświata i pasmowanie ("banding"). Pierwsi użytkownicy Leiki M8 zgłaszali do firmy zapytania o powyższe sprawy i Niemcy postanowili zareagować. Uznano, że sztandarowy produkt, jakim ma być model M8, nie powinien sprawiać takich kłopotów. Stąd oficjalny komunikat i obietnica rozwiązania problemu w ciągu dwóch tygodni.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że Leica M8 nie jest aparatem, który doczeka się następcy za pół roku i doceniając starania producenta, postanowiliśmy wstrzymać się z przeprowadzeniem i publikacją pełnego testu do czasu otrzymania egzemplarza, który nie będzie miał objawów nękających pierwsze seryjne aparaty. Ponieważ jednak od strony interfejsu i szybkości działania nic się nie zmieni, opublikujemy pierwszą część testu - pozbawioną jedynie oceny zdjęć i plików do pobrania (tak jak to zrobiliśmy w przypadku Nikona D80).
Mimo całej sympatii dla zasłużonej dla fotografii marki musimy z przykrością zauważyć, że wypuszczanie na rynek niedopracowanych modeli nie przystoi Leice. Przyzwyczailiśmy się już do błyskawicznych uaktualnień firmware'u produktów mniej legendarnych marek, ale w tym wypadku, choćby ze względu na fakt, że miłośnicy systemu M czekali na M8 już dość długo, nie zaszkodziłoby móc się pochwalić czymś godnym loga z czerwoną kropką. Mamy jednak nadzieję, że obiecane poprawki okażą się skuteczne i Leica M8 sprosta oczekiwaniom użytkowników.