Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Menu i tryby odtwarzania
Menu
Leica M8 ma dwa zestawy menu - jeden aktywuje się przyciskiem MENU, drugi SET. Zaczniemy od tego pierwszego. Jak już wspominaliśmy, konstruktorzy opisywanego aparatu bardzo się bronili przed wszystkim, co się kojarzy z "typową cyfrą". W związku z tym nawet menu jest inne, niż się do tego przyzwyczailiśmy. Po naciśnięciu odpowiedniego przycisku na ekranie LCD pojawia się menu, które można określić jednym słowem - bałagan. Nie zostało bowiem podzielone na zakładki tematyczne - zamiast nich mamy do dyspozycji 22 rozmieszczone na przemian jasno- i ciemnoszare paski z nazwami funkcji, które aktywują. Rozwiązanie z pewnością bardzo eleganckie, ale zupełnie niepraktyczne. Z prawej strony widoczny jest pionowy pasek przewijania ze wskaźnikiem położenia względem pełnej listy. Na jednym ekranie mieści się 7 pasków, więc żeby przelecieć wszystkie trzeba przejść ponad trzy ekrany. Jest to niewygodne, ponieważ po dojściu do pozycji skrajnej menu nie przeskakuje o siedem linii ("pojemność" ekranu), ale zaledwie o jedną. Utrudnia to orientację i zwalnia pracę.
Podział na zakładki bardzo by się przydał - całość zyskałaby na czytelności, może udałoby się też zaradzić chaosowi, który w tej chwili panuje w menu cyfrowej "emki". Z drugiej strony jesteśmy w stanie zrozumieć ich brak. Wystarczy spojrzeć na listę dostępnych opcji, żeby zrozumieć, że sensownie podzielić taki miszmasz byłoby niezwykle trudno. W jednym menu mamy bowiem do wyboru takie parametry jak: ustawienia obrazu (kontrast, nasycenie, wyostrzenie), sposób synchronizacji z lampą błyskową, język menu, data, sposób wyświetlania zdjęć w trybie odtwarzania z histogramem czy jasność monitora LCD. Do niektórych funkcji bardzo trudno się dostać - trzeba się nieźle naklikać przyciskami góra/dół nawigatora lub nakręcić kółkiem nastawczym (po menu można się poruszać i tak, i tak).
Po wybraniu parametru, który chcemy ustawić, naciskamy przycisk SET, który wywołuje listę dostępnych opcji. Szkoda, że na tym etapie klawisze lewo/prawo nawigatora są nieaktywne - nadanie im funkcji wchodzenia w głębszy poziom menu znacznie ułatwiłoby pracę. Żądane ustawienie potwierdza się ponownie naciskając przycisk SET. Naciśnięcie przycisku MENU powoduje powrót do trybu pacy ustawionego przedtem (rejestracji lub podglądu), spust do połowy aktywuje tryb rejestracji, a przycisk PLAY - odtwarzania.
Narzekaliśmy wcześniej na klarowność podziału menu, a właściwie jej brak. Na szczęście przynajmniej poszczególne pozycje mają zrozumiałe nazwy i kiedy już użytkownik dotrze do jakiejś funkcji, z pewnością od razu ją rozpozna.
Naciśnięcie przycisku SET w rybie odtwarzania/rejestracji (nie podczas nawigacji po menu głównym) wywołuje menu podręczne. Daje ono dostęp do 6 funkcji (wszystkie mieszczą się na jednym ekranie). Jak już wspominaliśmy, naszym zdaniem, biorąc pod uwagę funkcję przycisku, producent nazwał go niezbyt szczęśliwie. Używanie tego samego przycisku do zatwierdzania wyboru, co do wywoływania menu jest nieintuicyjne. Poważną wadą jest fakt, że menu podręczne to jedyne miejsce, w którym reguluje się takie parametry jak: czułość, korekta ekspozycji (!), balans bieli, jakość zdjęcia (kompresja i format), rozdzielczość, profil użytkownika. Komunikaty są czytelne (jasnoszare napisy na czarnym tle, wybrany zamienia się w biały napis w czerwonej ramce). Ponowne naciśnięcie przycisku SET daje możliwość zmiany ustawienia. Żeby zatwierdzić zmianę znów trzeba nacisnąć SET. Logiczne, szybkie i wygodne? Nie bardzo.
Z menu podręcznego wychodzi się tak samo jak z głównego (przyciski: MENU, PLAY lub spust migawki). Dziwi nie tylko brak możliwości regulacji balansu bieli i czułości bezpośrednio z poziomu dedykowanych przycisków i nieintuicyjny sposób nawigacji po menu podręcznym. Zaskakujący jest również dobór parametrów w nim uwzględnionych. Czy naprawdę jakość i rozdzielczość zdjęć to jedne z najczęściej wybieranych funkcji? Trudno się oprzeć wrażeniu, że dodano je, żeby menu podręczne nie było zbyt puste. Pod tym względem Leica może się jeszcze dużo nauczyć od producentów z krótszym stażem fotograficznym, ale znacznie większym doświadczeniem w fotografii cyfrowej.
Warto zwrócić uwagę, że Leica M8 nie daje użytkownikowi możliwości włączenia/wyłączenia odszumiania. Producent nie wspomina o funkcji redukcji szumów wywołanych przez podbicie czułości. Natomiast przy czasach od 1/30 s aparat po właściwej ekspozycji wykonuje drugie zdjęcie przy takim samym czasie i zamkniętej migawce, żeby wyeliminować szum związany z długimi czasami (na zasadzie tzw. dark frame substraction). Fotografujący nie może tej opcji wyłączyć. Takie podejście musi dziwić. Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się też z odszumianiem czasów tak krótkich jak 1/30 s, ale zakładamy, że Leica najlepiej zna możliwości swojej matrycy i że jest to konieczne.
Przeglądanie i odtwarzanie zdjęć
Dzisiejsze aparaty cyfrowe coraz częściej zamieniają się w przenośne "centra rozrywki". Pęd ku multimedialności jest jednak najwyraźniej Leice całkiem obcy. Nikt nie oczekiwał od cyfrowej "emki" wodotrysków w postaci dodawania ramek, odtwarzania filmów i muzyki. Ale czemu rezygnować z przydatnej i niezbyt efekciarskiej funkcji pokazu slajdów? Jesteśmy przekonani, że użytkownicy Leiki M8 nie obraziliby się na możliwość szybkiej prezentacji wykonanych zdjęć bezpośrednio w aparacie - zwłaszcza na tak dobrym wyświetlaczu, jak ten, w który wyposażono opisywany model. A tak mamy do dyspozycji jedynie statyczne formy przeglądania.
Aparat daje do wyboru dwa sposoby odtwarzania - samego zdjęcia i zdjęcia plus informacji o parametrach zdjęciowych z histogramem. Użytkownik ma do dyspozycji 4 poziomy powiększenia wywoływane obrotem pokrętła nastawczego - maksymalne pokazuje dany fragment 1:1 (piksel obrazowy odpowiada pikselowi monitora). Podczas oglądania powiększonych fragmentów, w prawym dolnym rogu pojawia się prostokąt ze wskaźnikiem aktualnej pozycji względem całości kadru. Jakość obrazu wyświetlanego na monitorze zachęca do przyglądania się zdjęciom z bliska. Wyświetlacz, w jaki wyposażono M8, można porównać do skalibrowanego monitora średniej klasy. Idealnie nadaje się do oceny ostrości czy nawet szumów. Poza powiększeniem możemy oczywiście zdjęcia pomniejszyć - do 4 lub 9 klatek na ekranie. Przekręcenie pokrętła nastawczego w lewo podczas wyświetlania 9 miniaturek wywołuje czerwoną ramkę otaczającą cały ekran, dzięki czemu możemy szybko przeskakiwać co 9 zdjęć (w innych ustawieniach dostępne jest jedynie przewijanie pojedynczych zdjęć).
Aparat dość szybko reaguje na kliknięcia przycisków nawigatora. Tempo przewijania po powiększonych zdjęciach jest na dobrym poziomie (choć aparat potrafi się na chwilę "zamyślić"...), ale nie odbywa się zbyt płynnie (wyraźnie widać skakanie obrazu). Niestety zbyt szybkie kilkakrotne naciśnięcie przycisku w trybie przeglądania całych kadrów potrafi "zawiesić" aparat - nie na długo, ale zawsze. Również zbyt szybkie ruchy pokrętła funkcyjnego powiększającego wybrany fragment powodują od czasu do czasu chwilową pikselizację obrazu. Mogłoby być lepiej. Niezbyt dobrze wypada też procedura usuwania plików. Wymaga naciśnięcia przycisku DELETE, wybrania opcji kasowania zdjęcia pojedynczego lub wszystkich na karcie, a następnie naciśnięcia naszego ulubionego przycisku SET. Ponowne naciśnięcie DELETE powoduje anulowanie procedury.
Warto zwrócić uwagę na całkowity brak opcji postedycji. Użytkownik może wykonane zdjęcie jedynie skasować lub zabezpieczyć przed skasowaniem.
Drugim z trybów odtwarzania jest możliwość wyświetlenia parametrów zdjęciowych i histogramu. Aktywuje się ją przyciskiem INFO. Aparat pokazuje wtedy czas otwarcia migawki, ogniskową obiektywu (jeśli korzystamy ze szkła ze stykami informacyjnymi, a funkcja Lens detection została uprzednio włączona), tryb pracy (manual lub preselekcja przysłony), korektę ekspozycji, czułość, kompresję, rozdzielczość, balans bieli, profil użytkownika, nazwę pliku, histogram, miniaturę zdjęcia oraz wspomniany już wcześniej prostokąt ułatwiający nawigację po powiększonym zdjęciu. Jest to jedna z niewielu stricte cyfrowych cech Leiki M8, które można pochwalić. Użytkownik ma do dyspozycji histogram nie tylko całego kadru, ale też wybranego fragmentu - kiedy powiększamy obraz, wykres pokazuje rozkład tonów fragmentu widocznego na ekranie. Jakby tego było mało, do wyboru są cztery rodzaje histogramu: standardowy, standardowy z zaznaczeniem wypalonych obszarów, RGB, RGB z zaznaczeniem wypalonych obszarów.
Podsumowanie działu
Układ menu i sposób nawigacji po ustawieniach nie został rozwiązany najlepiej i w niektórych przypadkach może spowalniać pracę. Brak możliwości stworzenia pokazu slajdów skazuje użytkownika na statyczne odtwarzanie wykonanych zdjęć. Jednak wyświetlacz LCD najwyższej jakości w połączeniu ze znakomicie rozwiązanym systemem oceny ekspozycji i ostrości zdjęcia sprawiają, że nie wszystko związane z oglądaniem zdjęć jest w przypadku M8 porażką.
+ powiększenie do 100%
+ znakomita jakość wyświetlanego obrazu
+ rozbudowany tryb wyświetlania informacji zdjęciowych i histogramu
- nieintuicyjna obsługa menu
- brak dostępu do najważniejszych ustawień bezpośrednio z poziomów przycisków
- chaotyczny i nieczytelny podział menu
Na tym kończymy pierwszą część testu Leiki M8. Drugą, zawierającą działy Fotografowanie, Jakość zdjęć i Podsumowanie, opublikujemy kiedy tylko do naszej redakcji trafi egzemplarz pozbawiony problemów, jakie nękają pierwszą serię.