Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
W naszej redakcji na krótko zagościła najnowsza, porażająca specyfikacją lustrzanka Nikona. Na pełen test będziecie jeszcze musieli poczekać, ale już teraz nową matrycę sprawdziliśmy zarówno w studio jak i w praktyce.
Przy niskich wartościach ISO od 47-milionowej matrycy możemy oczekiwać fenomenalnej szczegółowości obrazu. Jak zawsze w przypadku aparatów Nikona otrzymujemy kontrastowe zdjęcia z dość mocno nasyconymi kolorami, jednak ogólne odzwierciedlenie barw pozostaje możliwie wierne temu, co widzi ludzkie oko. Co ważne, nie mamy tu do czynienia z przesadnym nasyceniem żółtych tonów, które było pewnym problemem w przypadku testowanego przez nas niedawno modelu D7500. Cyfrowy szum uwidacznia się w nieostrościach w okolicach ISO 400-800, jednak jak już wspomnieliśmy w poprzednim rozdziale, jest on bardzo drobny i aż do okolic ISO 3200 będzie on widoczny właściwie wyłącznie w przypadku oglądania zdjęć w maksymalnym powiększeniu. Poza tym jego struktura przypomina ziarno błony fotograficznej, co sprawia, że jest przyjemny dla oka i nie odwraca naszej uwagi. Reasumując, jakość obrazu dostarczana przez nowego nikona stawia aparat na czele stawki pełnoklatkowych lustrzanek na rynku.
Aparat bardzo dobrze wypada pod względem reprodukcji tonów skóry. Cera fotografowanych osób przedstawiana jest w widocznie cieplejszych odcieniach niż w przypadku aparatów głównej konkurencji, ale dzięki temu wygląda zdrowo i naturalnie. Nie obserwujemy też problemów z wyszarzaniem półtonów, które można zauważyć w przypadku aparatów Sony.
Bardzo obiecująco przedstawia się również praca w słabym świetle. Choć w tych warunkach ziarno będzie widoczne już gołym okiem powyżej ISO 3200 to dzięki zachowaniu kolorystyki, zdjęcia będą akceptowalne nawet przy ISO 12800, a nawet 25600. Oczywiście przy czułościach wyższych od ISO 3200 musimy liczyć się już z utratą detali. Co jednak ważne zauważalne będzie to właściwie jedynie w przypadku oglądania zdjęć w pełnym powiększeniu. W przypadku czułości rozszerzonych (ISO 51200 - 102400) zdjęcia raczej nie będą nadawały się do publikacji.
Na koniec parę słów o pewnych mankamentach, które rzuciły nam się w oczy podczas tych kilku dni, gdy aparat znajdował się w naszej redakcji. Po pierwsze, automatyczny pomiar balansu bieli wydaje się bardzo czuły i niekiedy zdjęcia wykonywane w takich samych warunkach oświetleniowych będą charakteryzowały się nieco odmienną kolorystyką, co może przysporzyć nieco problemów osobom, które z racji charakteru pracy fotografują głównie w formacie JPEG.
Drugą rzeczą, jest fakt, że nowy automatyczny balans bieli z zachowaniem bieli proponowany jest jako ustawienie domyślne. Niestety pomiar ten nie działa tak dobrze jak w przypadku aparatów konkurencji i choć całkiem dobrze sprawdza się w warunkach oświetlenia żarowego, to w przypadku światła dziennego, a przede wszystkich portretów może sprawić, że zdjęcia będą zbyt chłodne w odbiorze.
Radzimy więc na co dzień korzystać ze zwykłego automatycznego balansu bieli (Auto 1), a trybu Auto 0 (domyślny) używać jedynie gdy będzie to miało swoje uzasadnienie.