Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
80%
D7500 to adresowana do zaawansowanego amatora lustrzanka APS-C, która sporą część specyfikacji dzieli z topowym modelem D500. Jak wypada na tle starszego brata oraz propozycji konkurencji?
Jak przystało na półprofesjonalną lustrzankę aparat bardzo dobrze wypada pod względem ogólnej szybkości pracy. Czas, który mija od włączenia do wykonania pierwszego zdjęcia to raptem około 0,3 sekundy, co jest świetnym wynikiem. Co więcej, nawet gdy doliczymy do tego czas potrzebny systemowi AF na wyostrzenie obrazu i tak w większości sytuacji pierwsze zdjęcie jesteśmy w stanie wykonać w około 0,5 sekundy od startu. Możemy więc być pewni, że nie ucieknie nam żaden kadr. Pomaga w tym także umiejscowienie włącznika bezpośrednio pod spustem migawki.
Taką samą skuteczność obserwujemy w przypadku wybudzania aparatu ze stanu uśpienia, a dobre wrażenie potęguje fakt, że nie obserwujemy żadnego opóźnienia w przypadku powiększania zdjęć w trybie podglądu, co czyni nawigację po zdjęciach szybką i wygodną. Niestety podobnie jak w przypadku modelu D500 pewne opóźnienia wystąpi w przypadku uruchamiania samego trybu podglądu. W tym wypadku, charakterystyczna ikona klepsydry będzie niekiedy “cieszyć” nasze oczy nawet przez 2 sekundy.
Duże usprawnienie względem poprzednika zaliczył tryb seryjny aparatu. Maksymalna prędkość fotografowania serią wzrosła z 5,8 kl./s do 8 kl./s, przy jednoczesnym zwiększeniu pojemności bufora. Używając szybkiej karty UHS-I U3 w jednej serii będziemy w stanie zapisać do 100 zdjęć JPEG, 47 plików RAW oraz 31 zdjęć RAW + JPEG, co jest widocznym usprawnieniem względem około 40 zdjęć JPEG i 15 zdjęć RAW oferowanych przez model D7200. Dobrze prezentuje się także czas opróżniania bufora, wynoszący około 10 sekund dla serii RAW, oraz tryb Continous L, w którym możemy regulować szybkość serii w granicach 1-7 kl./s, co powinno pozwolić zapisać w jednej serii nieco więcej zdjęć.
Zasilanie to kolejna zmiana na minus. Model D7500 korzysta z akumulatora EN-EL15a, który oferuje mniejszą żywotność od tego, używanego przez model D7200. Zmiana co prawda nie jest drastyczna (950 zdjęć względem 1110 zdjęć), niemniej jednak w przypadku wymagającej pracy te 150 kadrów może robić sporą różnicę.
Niemniej jednak w pełni naładowana bateria powinna spokojnie wystarczyć nam na kilkugodzinną intensywną sesję, lub nawet na kilka dni umiarkowanego fotografowania. Nie zauważyliśmy także problemu z szybkim drenażem baterii w przypadku trybu Live View i filmowania, który był zmorą modelu D500.
Jak przystało na zaawansowaną konstrukcję, aparat pozwala na fotografowanie z czasami 1/30 s - 1/8000 s. Otrzymujemy także tryb Q, w którym migawka wyzwalana jest ciszej, a my dodatkowo możemy określić czas między podniesieniem lustra, a jej uruchomieniem. Niestety w praktyce nie zauważymy aż tak znaczącej różnicy w głośności między trybem standardowym. Zauważymy ją jednak w przypadku trybu Live View, w którym możemy skorzystać z elektronicznej pierwszej kurtyny. Nie możemy mówić tu oczywiście o zupełnie bezgłośnym fotografowaniu, mimo to tryb ten na pewno okaże się przydatny w sytuacjach, gdy nie będziemy chcieli zwracać na siebie zbytniej uwagi. Sama żywotność migawki została oszacowana przez producenta na 150 tys. cykli, czyli tyle samo ile w przypadku modelu D7200.
Mieszane uczucie wywołał w nas natomiast tryb Auto ISO. Z jednej strony dobrze balansuje on minimalne czasy migawki dla danych ogniskowych względem dobranej czułości (w trybie priorytetu przysłony), z drugiej miewa niestety tendencję do wchodzenia na zbyt wysokie wartości ISO i sporadycznego gubienia się, co zauważymy zwłaszcza w słabym świetle, gdzie praktycznie takie samo ujęcie raz będzie naświetlone z czułością na przykład ISO 1200, a kolejne z czułością ISO 3200. Górną i dolną granicę czułości dla tego trybu możemy co prawda ustawić manualnie, ale musimy brać pod uwagę to, że w trudniejszych warunkach aparat będzie raczej dobierał te wyższe wartości. Irytuje także fakt, że trybu Auto ISO nie możemy szybko uruchomić nawigując ruchem pokrętła poza minimalną dostępną wartość ISO (tak, jak w większości aparatów na rynku), a jedynie z poziomu menu.
Pochwała należy się natomiast czujnikowi 3D Color Matrix Metering III (ten sam co w modelu D500) o rozdzielczości 180 tys. punktów, który odpowiada między innymi za pomiar światła. Do wyboru otrzymujemy cztery tryby pomiaru: uśredniony (matrycowy), centralnie ważony, punktowy oraz, co w wielu sytuacjach okaże się bardzo przydatne i czego nadal nie oferuje główna konkurencja - pomiar z priorytetem świateł.
System bardzo dobrze balansuje ekspozycję, a w większości przypadków najlepiej sprawdzi się pomiar matrycowy i centralnie ważony. Nie zauważamy tendencji do prześwietlania bądź niedoświetlania kadru - w doskonałej większości sytuacji pomiar trafia w punkt. Dodatkowym atutem jest także możliwość regulacji wielkości obszaru dla pomiaru punktowego z poziomu menu.
Niewiele zmieniło się pod względem automatycznego pomiaru ostrości. To ten sam 51-punktowy (15 punktów krzyżowych), czuły do - 3 EV (punkt centralny) system co w przypadku modelu D7200. Szkoda, że nie oferuje tak dużego pokrycia kadru jak w modelu D500, ale coś z topowego modelu w segmencie w nowym D7500 jednak się znalazło. Mowa o wspomnianym już wcześniej czujniku RGB o rozdzielczości 180 tys. punktów. Dzięki niemu aparat lepiej ma radzić sobie ze śledzeniem obiektów w trybie ciągłym.
I rzeczywiście radzi sobie bardzo dobrze. W przypadku obiektów zbliżających się, lub oddalających od aparatu, jego skuteczność jest niemal 100-procentowa. W przypadku bardziej dynamicznie poruszających się obiektów system AF miewa pewne problemy, ale i tak możemy tu mówić o bardzo dobrych wynikach. Ciekawą nowością jest także funkcja śledzenia twarzy w przypadku pomiaru 3D (wielopunktowego).
System AF dobrze radzi sobie także w trybie pojedynczym, choć w przypadku gorszego oświetlenia i mniej kontrastowych scenerii zauważymy rozbieżności między skutecznością punktu centralnego, a liniowych punktów skrajnych. Mimo to korzystając z punktu centralnego (i szybkiego obiektywu) przeostrzenie z planu na plan będzie trwało raptem 0,1-0,2 sekundy. W przypadku obiektów znajdujących się w jednej płaszczyźnie ostrość ustawiana jest niemal momentalnie. Oczywiście znacznie więcej czasu zajmie ustawienie ostrości w warunkach słabego oświetlenia, ale raczej nie zdarza się, by aparat w ogóle nie mógł poradzić sobie z jej “zablokowaniem”. Powiemy nawet, że byliśmy zdziwieni jak skutecznie D7500 łapał ostrość w miejscach gdzie niewiele było widać gołym okiem. Nowością, o której nie można nie wspomnieć jest także możliwość ustawiania ostrości za pomocą grupy punktów, na co nie pozwalał poprzednik. Tym samym aparat dużo lepiej sprawdzi się w przypadku fotografowania sportu i trudnych do uchwycenia obiektów.
Niestety dużo gorzej wypada autofokus w trybie Live View. W odróżnieniu od świetnie ocenianego systemu Dual Pixel AF konkurencji, tutaj wszystko bazuje jedynie na detekcji kontrastu. W dobrych warunkach oświetleniowych jest nieźle (choć nie rewelacyjnie), ale w przypadku bardziej wymagających scen autofokus Nikona zacznie już wyraźnie odstawać od tego, co oferują inni producenci.