Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Lumix DMC-FZ20 W PRAKTYCE
Komfort pracy
Choć FZ20 wygląda w pierwszej chwili dość poważnie, to można go polecić osobom, które o fotografii wiedzą niewiele. Po pierwsze metalowa obudowa uchroni wrażliwe wnętrze przed nieumiejętną eksploatacją, po drugie duży aparat - a do takich należy zaliczyć testowanego Lumixa - trzyma się pewniej niż kompaktowe maleństwa. FZ20 jest dobrze wyprofilowany i wybalansowany, choć trzeba przyzwyczaić się do tego, że część frontowa z obiektywem jest dość ciężka. Oczywiście należy wcześniej zdecydować czy w ogóle jest nam potrzebny aparat o gabarytach porównywalnych z niedużymi lustrzankami. Na pewno nie zmieścimy go do kieszonkowego pokrowca (np. na pasku) - najlepiej od razu kupić trójkątny futerał lub małą torbę fotograficzną.
System obsługi również nie powinien nastręczać trudności osobom początkującym, a dla tych, którzy już coś wiedzą na temat fotografii cyfrowej jest wręcz idealny. Duży pokrętło trybów pracy zapewnia szybki dostęp do wszystkich programu, a menu podręczne (uruchamiane pozycją "góra" nawigatora) pozwala na natychmiastową korektę poziomu naświetlenia (rozjaśnianie / przyciemnianie) oraz kolorystyki (ocieplenie / ochłodzenie). Bardziej wymagającym użytkownikom może przeszkadzać jedynie obsługa trybu manualnego - zanim użyjemy nawigatora (by zmienić wartość przysłony i czasu) musimy pamiętać o wciśnięciu przycisku EXPOSURE. Jeśli tego nie zrobimy, zmienimy tryb napędu (samowyzwalacz) lub lampy. O "decydującym momencie" możemy wtedy zapomnieć.
Oczywiście większość ustawień aparatu wprowadza się z poziomu menu. Tu Panasonic ma już spore doświadczenie i wie jaka jest hierarchia ważności (od góry, czyli najszybciej dostępne: balans bieli, czułość, rozdzielczość, jakość itd). Oczywiście byłoby jeszcze lepiej gdyby menu nie składało się z trzech stron, tylko z trzech zakładek (odczujemy to gdy np. przyjdzie nam do głowy szybkie wprowadzenie trybu czarno-białego) oraz gdyby więcej funkcji dostępnych było za pomocą skrótów bezpośrednio z obudowy. Są to jednak niuanse, których odbiorcy tego aparatu zapewne nie odczują. W sumie trzeba przyznać, że japońscy konstruktorzy są mistrzami w zachowaniu równowagi między dostępnością funkcji a nieskomplikowaniem obsługi (bo im więcej przycisków tym trudniej się połapać).
Szybkość pracy
Pod tym względem DMC-FZ20 jest dość niekonsekwentny. Wprowadzenie nowej wersji procesora Venus II Engine zaowocowało zauważalnym przyspieszeniem przetwarzania danych i reakcji na zadawane polecenia. Z drugiej strony aparat ten ma irytująco długi czas rozruchu, ok. 4-5 s. Taki stan rzeczy wynika częściowo z tego, że po włączeniu aparatu wewnętrzne elementy optyki potrzebują sporo czasu by znaleźć się na swoich pozycjach roboczych. Korzyścią jest potem dobra szybkość i precyzja systemów zmiany ogniskowej i strojenia ostrości. Dlatego też, podczas aktywnego fotografowania (np. podczas imprezy plenerowej lub w czasie zwiedzania), lepiej w ogóle nie wyłączać aparatu. Tym bardziej, że akumulator jest bardzo wydajny.