Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Sigma SD10 to bezpośredni następca modelu SD9, pierwszej na świecie lustrzanki wyposażonej w sensor Foveon X3 o trzech warstwach fotodetektorów. Sigma SD10 jest aparatem przeznaczonym dla świadomych i wymagających wysokiej jakości obrazu fotografów.
Sigma SD10 została zaprezentowana w październiku 2003 roku, ale jej historia zaczęła się w momencie ogłoszenia przez koncern Foveon swojego niezwykłego wynalazku. Tego samego dnia, w lutym 2002 roku japońska Sigma ogłosiła nawiązanie współpracy z Amerykanami, a jej pierwszym owocem była lustrzanka Sigma SD9. Kto interesował się tym aparatem wie, że zarzucano mu kilka niedociągnięć lub wręcz braków. Konstruktorzy SD10 wzięli te uwagi do siebie wprowadzając sporo istotnych poprawek (w nawiasach wartości z SD9).
O sensorze światłoczułym Foveon X3 pisaliśmy wielokrotnie, ale warto przypomnieć podstawy jego działania. Poniżej wyjaśniamy różnicę między sensorem konwencjonalnym a X3. Więcej informacji w dalszej części tekstu.
Konwencjonalny sensor CCD lub CMOS to w dużym uproszczeniu płytka krzemowa z naniesionymi fotodetektorami reagującymi na światło. Ponieważ sam detektor jest ślepy na kolory poprzedza się go filtrem barwnym, który przepuszcza światło o tej jednej barwie. Stosuje się tu mozaikowy układ filtrów RGBG (czerwony - zielony - niebieski - zielony), a zatem każdy punkt światłoczuły "zbiera" informację o fragmencie widma. Kolory pośrednie są wynikiem "dogadywania się" sąsiadujących ze sobą pikseli i odtwarzania pełnej barwy z danego punktu. Taka operacja pociąga za sobą pewną niedokładność - wystarczy, że struktura obrazu będzie bardzo drobna by zobaczyć gołym okiem pomyłki sensora.
Konstruktorzy sensora Foveon X3 PRO 10M wpadli na prosty (i oczywiście genialny) pomysł by odtworzyć budowę tradycyjnej błony światłoczułej. Tu warstwy emulsji porozdzielane są warstwami filtrów i każdy "punkt" zawiera pełną informację o barwie światła. Po przeniesieniu tej zasady na grunt układów krzemowych stworzono sensor o trzech warstwach fotodetektorów - każda rejestruje jedną z barw składowych. Na każdy piksel (jako pojedyncza porcja informacji) przypadają więc trzy fotodetektory, a suma "informacji składowych" to 100% informacji o barwie światła w danym punkcie. Jeśli nie ma potrzeby komunikowania się pikseli to wzrasta rozdzielczość (jako ilość rejestrowanych detali), ostrość i wierność rejestrowanego obrazu. Taka jest teoria, ale możemy zdradzić już teraz, że praktyka w dużym stopniu ją potwierdza.
Niniejszy test podzieliliśmy na natępujące części:
Egzemplarz testowy aparatu Sigma SD10 wraz z obiektywami serii DC przekazała do testu firma K-Consult, wyłączny dystrybutor sprzętu marki Sigma w Polsce.